nie wiedzialam gdzie to napisac wiec pisze tu....
mam ogromny problem z usypianiem zuzki przez mojego meza....od kiedy mala sie urodzila usypialam ja ja bo mojego meza nie bylo w domku przez pierwsze 2 miechy po jej urodzeniu a potem mamy taka prace ze nie ma go w domu jak jest pora usypianai bo pracuje codziennie do 22.i tu sie zaczal problem....w ciagu dnia zuz bardzo ladnie spedza z tat czas,....bawia sie razem, on ja karmi i kapiel tez jest fajna cora sie cieszy....masakra zaczyna sie wtedy jak skonczy jesc butle i ja odbija.....i sie zaczyna....wrzaski , piski, placz nie do wytrzymania...T glaszze ja , uspokaja , tuli, ale nic to nie daje ona sie wscieka coraz bardziej i bardziej....jednym slowem tak sie sama nakreca ze nei mozna jej w zaden sposob uspokoic!trwa to ok 30 min i wiem ze nei powinnam tak robic ale juz nie wytrzymuje i wchodze do pokoju.....jak biore ja na raczki albo przytuke ona sie automatycznie uspokaja....i zasypia otwierajac jeszcze oczy co jakis czas(kontrolujac )czy aby na pewno jeszcze to ja jestem ....nie wiemy jak sobei z tym poradzic...martwi mnei ta sytuacja bo od sierpnia wracam do pracy!!!!!!nie wiem co robic!nei wiem w czym tkwi problem , bo w ciagu dnia przepadaja za soba a jesli chodzi o usypianie to jakis koszmar.