reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Długoletnie staraczki w ciąży, a w końcu mamusie 🤰🤱

Chciałabym jeszcze napisać, że chylę czoła przed każdą z Was, która od początku wstrzykuje heparynę.

Dostałam Clexane na czas lotów do USA to są tylko 3 zastrzyki za mną i czwarty jutro i przyznam, że jest to dla mnie niemiłe doświadczenie. No ale czego się nie robi, żeby zminimalizować ryzyko zakrzepicy, która mogłaby zagrozić dziecku.

Także chapeau bas dla każdej z Was.
isola13 mara GIF by Isola dei Famosi
 
reklama
Chciałabym jeszcze napisać, że chylę czoła przed każdą z Was, która od początku wstrzykuje heparynę.

Dostałam Clexane na czas lotów do USA to są tylko 3 zastrzyki za mną i czwarty jutro i przyznam, że jest to dla mnie niemiłe doświadczenie. No ale czego się nie robi, żeby zminimalizować ryzyko zakrzepicy, która mogłaby zagrozić dziecku.

Także chapeau bas dla każdej z Was.
isola13 mara GIF by Isola dei Famosi

Hue hue hue 😂
Dzięki 😂
 
Starania trwały równy rok czasu.
Na początku nie zdawałam sobie z tego sprawy ze zajście w ciąże to będzie takie wyzwanie a jednak. 😓 niby rok a jednak psychicznie było bardzo ciężko.

Odkąd pamietam zawsze miałam bolesne miesiączki , okropnie bolesne , tabletki rożnego rodzaju o rożnym nasileniu nie pomagały - lekarze , nauczyciele , mama twierdzili ze mi przejdzie , ze one tez tak miały ze to taka natura…
W 2020r 4 lekarz ujrzał ze coś tam jednak jest sklejone i przeszłam spartaczona laparoskopię - usunęli tylko zrost wycinka nawet nie dali do badania hist-pat , nie wspomnę o drożności. Miesiąc czasu spoko , po miesięcu bóle wróciły a faszerowali mnie tylko lekami. Kolejni lekarze - brać tabletki anty i będzie dobrze.
Z biegiem czasu sama doszłam do tego ze mam endometriozę Po 12 latach chodzenia z bólami, okropnymi miesiączkami - dostałam diagnozę endometrioza glebokonaciekajaca II/III stopień - diagnoza padła w grudniu 2022r przez 6 lekarza ale był to spec od endo ( mimo ze podejrzewałam to diagnoza bardzo mnie przygniotła bo wiadomo ze wiąże to się z problemami z zajściem albo wgl brakiem możliwości ) - To akurat był prawie rok od rozpoczęcia starań. Wiedziałam już co powoduje moje problemy z zajściem.
Lekarz kazał przejść na odpowiednia dietę - wiec znalazłam sobie odpowiednia babeczkę wykupiłam dietę oraz wszystkie jej zalecane suplementy i zapisałam się na fizjoterapie uroginekologiczna.
Także od grudnia do lutego pilnowałam dokładnie diety i supli i wyszło a w międzyczasie wyszedł mi jeszcze stan zapalny tarczycy - początku Hashimoto, oraz prolaktyna była podwyższona - zaczęłam stosować Niepokalanek oraz w.w dietę.
W kwietniu mieliśmy mieć wizytę w Poradnii Leczenia Niepłodności oraz rozmyślałam nad prywatna operacja usunięcia endometriozy. Ale razem z mężem także zastanawialiśmy nad invitro albo inseminacja
 
Witam wszystkie staraczki
Napisze i ja. W sumie czemu nie ;)
U nas starania trwały równio 3 lata. Pierwszy rok oczywiście naturalnie bez wspomagaczy. Później cykle stymulowane, kolejny etap to 3 inseminacje. Ciazy nadal nie było. Powod- nasienie. Mąż dieta, suple itp, a nasienie ledwo ledwo się poprawiało. Szału nie było. W międzyczasie dwa razy zmiana lekarza by poznać nowe pomysły. Badań miliony. Już mieliśmy dosyć więc zdecydowaliśmy się na in vitro. Pierwsza procedura udana. Synek ma 10 miesięcy. Niedługo wracamy po rodzeństwo. Mam nadzieję, że transfer również będzie udany bo mamy tylko jednego mrozaczka.
Powodzenia dziewczyny!
Pamiętajcie... ze wszystkich sil i za każda cenę!
 
Jeszcze dodam to co jest w mojej stopce a nie zawsze widać, bo nie napisałam w pierwszym poście. Po pierwszej szybkiej, ale zatrzymanej ciąży zaczeliśmy badania po kolei i co rusz wychodziły niby niegroźne kwiatki, ale potencjalnie mogące mieć wpływ, więc zajmowaliśmy się nimi po kolei wraz z leczniem, w nadziei że to to. A więc najpierw hiperprolaktynemia czynnościowa, popularna mutacja MTHFR i Pai w heterozygocie, insulinooporność i hiperinsulinemia oraz na samym końcu niewielka nadpłytkowość (która się zmniejszyła dopiero na 2 lekach przeciwkrzepliwych, sama widziałam niewielką różnice na pobieraniach krwi 😀) Gdy wszystkie wyniki na leczeniu zostały wyprowadzone do normy, nadal się nie udawało i traciliśmy nadzieję... Udało się w ostatnim postanowionym cyklu przed planowanymi egzotycznymi wakacjami, na które w końcu się nie wybraliśmy 😀 Była nadzieja, ale jednocześnie silne stąpanie po ziemi że z dużym prawdopodobienstwem może byc powtórkach z rozrywki. Jak się udało i co tydzien zyskiwaliśmy na pewności że tym razem może się udać, to przyszła ostatecznie diagnoza która rozjaśniła wszystko 🙂 Także do skutku!
Nadal jestem obstawiona lekami ze stopniowym schodzeniem, tak na wszelki wypadek, nie podejmowaliśmy żadnego potencjalnego ryzyka.
 
Jeszcze dodam to co jest w mojej stopce a nie zawsze widać, bo nie napisałam w pierwszym poście. Po pierwszej szybkiej, ale zatrzymanej ciąży zaczeliśmy badania po kolei i co rusz wychodziły niby niegroźne kwiatki, ale potencjalnie mogące mieć wpływ, więc zajmowaliśmy się nimi po kolei wraz z leczniem, w nadziei że to to. A więc najpierw hiperprolaktynemia czynnościowa, popularna mutacja MTHFR i Pai w heterozygocie, insulinooporność i hiperinsulinemia oraz na samym końcu niewielka nadpłytkowość (która się zmniejszyła dopiero na 2 lekach przeciwkrzepliwych, sama widziałam niewielką różnice na pobieraniach krwi 😀) Gdy wszystkie wyniki na leczeniu zostały wyprowadzone do normy, nadal się nie udawało i traciliśmy nadzieję... Udało się w ostatnim postanowionym cyklu przed planowanymi egzotycznymi wakacjami, na które w końcu się nie wybraliśmy 😀 Była nadzieja, ale jednocześnie silne stąpanie po ziemi że z dużym prawdopodobienstwem może byc powtórkach z rozrywki. Jak się udało i co tydzien zyskiwaliśmy na pewności że tym razem może się udać, to przyszła ostatecznie diagnoza która rozjaśniła wszystko 🙂 Także do skutku!
Nadal jestem obstawiona lekami ze stopniowym schodzeniem, tak na wszelki wypadek, nie podejmowaliśmy żadnego potencjalnego ryzyka.
Spoko, my zrezygnowani w styczniu w dzień moich urodzin kupiliśmy bilety do Meksyku na maj, bo przecież się nie udawało 2,5 roku, to czemu nagle miałoby się teraz udać?

I co?
Do Meksyku polecieliśmy z pasażerem na gapę w moim brzuchu i na dodatek z pierdyliardem przesiadek.
Napiszę tyle- wczoraj o tej porze byliśmy jeszcze w Cancun, 5 godzin później w Toronto, a dziś rano znaleźliśmy się w NY po raz drugi w czasie tego wyjazdu i zaliczyliśmy metro nowojorskie, bo zmienialiśmy lotnisko😅.

Oboje lekarzy zezwoliło na wyjazd, obstawili mnie heparyną na czas lotów i wracamy z najpiękniejszych wakacji naszego życia.

Złożyło się idealnie 🥰.
 
@olka11135 nie czuj się pominięta ;)

Pominięta się nie czuję, natomiast nie czuję się długoletnią staraczką.
Owszem - starania zaczęliśmy w lipcu 2021, ale po drodze była ciąża pozamaciczna i musowa 6 miesięczna pauza. Od pauzy w sumie nie minął rok kiedy udało się na ten moment zajść w prawidłową ciąże. Owszem przebadaliśmy się, rozważałam immunologię, rozważałam in vitro. Ale myślę, że w moim przypadku to było bardziej to, ze czas mi się dłużył

Jedynie co to faktycznie w ostatnim udanym cyklu piłam ACC i brałam witaminę e+a - wcześniej tego nie robiłam
 
reklama
Spoko, my zrezygnowani w styczniu w dzień moich urodzin kupiliśmy bilety do Meksyku na maj, bo przecież się nie udawało 2,5 roku, to czemu nagle miałoby się teraz udać?

I co?
Do Meksyku polecieliśmy z pasażerem na gapę w moim brzuchu i na dodatek z pierdyliardem przesiadek.
Napiszę tyle- wczoraj o tej porze byliśmy jeszcze w Cancun, 5 godzin później w Toronto, a dziś rano znaleźliśmy się w NY po raz drugi w czasie tego wyjazdu i zaliczyliśmy metro nowojorskie, bo zmienialiśmy lotnisko😅.

Oboje lekarzy zezwoliło na wyjazd, obstawili mnie heparyną na czas lotów i wracamy z najpiękniejszych wakacji naszego życia.

Złożyło się idealnie 🥰.
No ja się bałam i nie podjęłam tego ryzyka bo bym sobie tego nie przebaczyła. Zresztą jestem na zwolnieniu od samego początku ciąży, więc samo to było wykluczeniem. Kiedyś jeszcze polecimy.
 
Do góry