- Dołączył(a)
- 18 Sierpień 2022
- Postów
- 8 966
Hej, akurat siedzimy w NY na lotnisku czekając na powrót do UE, więc mam czas.
Jak przemyślę naszą historię, to hmmm…mogło nam zejść krócej niż 2,5 roku, ale najpierw czekałam ten przepisowy 1 rok.
Następnie udałam się do ginekologa (randomowego, po prostu spodobało mi się nazwisko), zlecił na początek podstawowe badania- wyszło TSH po byku.
Znowu kilka miesięcy czekania na wizytę prywatną u endokrynologa, ale zaczęłam kurację Letroxem.
Jednocześnie w pierwszym miesiącu leczenia zaszłam w ciążę oraz dowiedziałam się, że mam autoimmunologiczne zapalenie tarczycy, czyli Hashimoto.
Ciążą długo się nie nacieszyliśmy, bo doszło do poronienia zatrzymanego w czerwcu zeszłego roku.
Zaczęłam zgłębiać temat i tak trafiłam na forum. I sama na własną rękę wykonałam kilka badań po poronieniu (w kierunku zespołu antyfosfolipidowego, potem oznaczyłam kwas foliowy, witaminę D, żelazo, TSH za każdym razem oznaczałam dla własnego komfortu)- nic nie wyszło.
W międzyczasie mąż zrobił badania nasienia, które wyszły bardziej niż wzorowo.
Dowiedziałam się, że u mnie w województwie jest program diagnozowania przyczyn niepłodności i zapisaliśmy się początkiem tego roku. Braliśmy pod uwagę IVF, ale chcieliśmy najpierw dostać się do programu. Termin mieliśmy na pierwszy dzień wiosny, a końcem lutego i początkiem marca wysikałam ni z tego, ni z owego dwie kreski . Także tego- dziecko z Walentynkowego seksu.
Naprawdę byliśmy zrezygnowani i przygotowani psychicznie na bezdzietność.
Jak przemyślę naszą historię, to hmmm…mogło nam zejść krócej niż 2,5 roku, ale najpierw czekałam ten przepisowy 1 rok.
Następnie udałam się do ginekologa (randomowego, po prostu spodobało mi się nazwisko), zlecił na początek podstawowe badania- wyszło TSH po byku.
Znowu kilka miesięcy czekania na wizytę prywatną u endokrynologa, ale zaczęłam kurację Letroxem.
Jednocześnie w pierwszym miesiącu leczenia zaszłam w ciążę oraz dowiedziałam się, że mam autoimmunologiczne zapalenie tarczycy, czyli Hashimoto.
Ciążą długo się nie nacieszyliśmy, bo doszło do poronienia zatrzymanego w czerwcu zeszłego roku.
Zaczęłam zgłębiać temat i tak trafiłam na forum. I sama na własną rękę wykonałam kilka badań po poronieniu (w kierunku zespołu antyfosfolipidowego, potem oznaczyłam kwas foliowy, witaminę D, żelazo, TSH za każdym razem oznaczałam dla własnego komfortu)- nic nie wyszło.
W międzyczasie mąż zrobił badania nasienia, które wyszły bardziej niż wzorowo.
Dowiedziałam się, że u mnie w województwie jest program diagnozowania przyczyn niepłodności i zapisaliśmy się początkiem tego roku. Braliśmy pod uwagę IVF, ale chcieliśmy najpierw dostać się do programu. Termin mieliśmy na pierwszy dzień wiosny, a końcem lutego i początkiem marca wysikałam ni z tego, ni z owego dwie kreski . Także tego- dziecko z Walentynkowego seksu.
Naprawdę byliśmy zrezygnowani i przygotowani psychicznie na bezdzietność.