naja
Fan(ka)
- Dołączył(a)
- 11 Maj 2005
- Postów
- 8 813
eh, smutne to wszystko.. madlen, mnie to wkurza w ogóle. właśnie to co piszesz - ze ja tu muszę się nad wszystkim dobrze zastanowić, jak zaszaleję z kasą czasem to potem oszczędzam na czymś innym. a zdarza mi się, bo pamiętam właśnie to jak było w Irlandii. mało pracy, a pieniędzy wystarczało na wszystko. na wyjazd, wycieczkę, ciuchy, płyty, na obiad w knajpie.. było nie luksusowo - a normalnie. tak jak być powinno. i czasem naprawdę nie mogę się oprzeć i zrobię coś czy kupię co tu jest cholerną ekstrawagancją, a powinno być oczywiste, czyli np. zabiorę dziecko do kina! szok jak to głupio brzmi.
tak jak wy miałam problemy w szkole, bo wygląd, bo poglądy, no i bo jestem kompletnym zerem z przedmiotów ścisłych. nie umiałam nic i z tego powodu co przeżyłam to pewnie wiecie. a teraz ma to czekać Maćka? już się tego boję. i tego czy dam radę finansowo, czy będę mieć pracę. bo tego nie wiem. co roku mam ten sam stres gdy przychodzi wiosna, a potem wrzesień. czy ja jeszcze pracuję? czy idę na zasiłek? nienawidzę tego. a potem słyszę jak ktoś wzdycha z taką ni to zazdrością, ni podziwem - o, doktorat masz.. mam. i mogę nim sobie nie powiem co podetrzeć. znaczy to tyle, że nie mam normalnej pracy, że zarabiam dwa tysiące, z czego muszę opłacać sobie konferencje i wyjazdy za granicę raz w miesiącu, bo jak nie opłacę, czyli nie będę nic robić, to mnie w końcu wywalą, bo się nie rozwijam zawodowo. a rozwijać mam się za swoje pieniądze. nikt za nic nie płaci. no bo po co ma płacić, jak nie wiadomo, czy będzie dla mnie robota? jest po prostu zajeb..cie.
nawiasem mówiąc płacą mi jak sobie przypomną. albo ja się upomnę. bywa, ze dwa miesiące nie mam wypłaty. ryczeć się chce.
tak jak wy miałam problemy w szkole, bo wygląd, bo poglądy, no i bo jestem kompletnym zerem z przedmiotów ścisłych. nie umiałam nic i z tego powodu co przeżyłam to pewnie wiecie. a teraz ma to czekać Maćka? już się tego boję. i tego czy dam radę finansowo, czy będę mieć pracę. bo tego nie wiem. co roku mam ten sam stres gdy przychodzi wiosna, a potem wrzesień. czy ja jeszcze pracuję? czy idę na zasiłek? nienawidzę tego. a potem słyszę jak ktoś wzdycha z taką ni to zazdrością, ni podziwem - o, doktorat masz.. mam. i mogę nim sobie nie powiem co podetrzeć. znaczy to tyle, że nie mam normalnej pracy, że zarabiam dwa tysiące, z czego muszę opłacać sobie konferencje i wyjazdy za granicę raz w miesiącu, bo jak nie opłacę, czyli nie będę nic robić, to mnie w końcu wywalą, bo się nie rozwijam zawodowo. a rozwijać mam się za swoje pieniądze. nikt za nic nie płaci. no bo po co ma płacić, jak nie wiadomo, czy będzie dla mnie robota? jest po prostu zajeb..cie.
nawiasem mówiąc płacą mi jak sobie przypomną. albo ja się upomnę. bywa, ze dwa miesiące nie mam wypłaty. ryczeć się chce.
Ostatnia edycja: