reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Depresja w ciąży

Ja na poczatku ciazy tez sie tak okropnie czułam, nie moglam w nocy spac albo budzilam sie bardzo zdenerwowana. Płakałam cały czas, bałam sie zostawac sama. Umówiłam sie na wizyte do psychologa , najblizszy termin mialam miesiac pozniej. :szok: Psycholog podpowiedziala zebym zastanowila sie gleboko co mnie martwi. Długo nie moglam dotrzec do zrodla moich problemow, ale wkoncu udalo sie:-) i smutek odszedl jak reka odjąl. I poziom hormonów pewnie sie ustabilizowal.

Rada dla Was kochane- postarajcie sie znalezc powod waszych smutków. Wiem wiem ze to nie łatwe:szok: Może to strach o dziecko, może o Partnera , może o pieniadze.

Pozdrawiam
 
reklama
Och jak dobrze. Myślałam, że tylko mnie jakieś schizy nękają. Myślałam, że to tylko na początku ciąży, a potem już tylko może być lepiej.... guzik! Zaczynam 6 miech i mam schizy.Właściwie początek przeszłam bardzo bezboleśnie. Teraz się jazdy zaczynają> Sama siebie nie poznaję.
Płaczę- z byle powodu. No i spać nie mogę- jak widać. Dzisiaj chyba pół dnia przeryczałam, kłócę się z moim chłopem, a potem mi go żal (ryczę), żal mi maleństwa, zastanawiam się czy czuje moje nastroje (ryczę) i żal mi wszystkiego dookoła, co minęło, albo czuję się jakby mi ktoś umarł.
Czasami tak mnie dopada. Mój chłop chyba nie rozumie przez co przechodzę. Nie wyobrażam sobie co prawda jakby mógł na mnie nawrzeszczeć jak w przypadku chłopków niektórych z Was. No ale obiektywnie rzecz biorąc to jest tak, że swoim zachowaniem prowokuję, a potem chcę milości, no wiecie tak mimo wszystko. Wyobrazam sobie ze chłop ma już dość czasami. Ale dla mnie to kolejny powód do załamki.
Ja sobie nawet zdaję sparwę czego się najbardziej boję- i jakoś mi to nie pomaga.... Nie wiem już. Brałam też Luteinę- moze to też ona ma wpływ??
Nie znoszę takich dołów. Nie sądziłam, że coś takiego mnie w ciąży dopadnie.
 
Ostatnia edycja:
A może wybierz sie do psychologa. Moze wygadanie sie Ci pomoze, moze jakies delikatne tabletki. Nie mozesz sie wciaz stresowac( wiem wiem latwo mowic) Doskonale Cie rozumie.
 
A może wybierz sie do psychologa. Moze wygadanie sie Ci pomoze, moze jakies delikatne tabletki. Nie mozesz sie wciaz stresowac( wiem wiem latwo mowic) Doskonale Cie rozumie.

Myślałam o tym. Wg własnej diagnozy mogę stwierdzić, że depresja to jeszcze na pewno nie jest, za duże słowo. Cały czas pracowałam, non-stop byłam zajęta. Tak, że wieczorem nie chciało mi się otworzyć gazety i poczytać o stanie, w którym się znajduję, albo co mnie czeka.... Wtedy brzuszek był ledwo widoczny. L4 pokrzyzowalo mi wszystkie plany i nagle zaległam w domu. Sama, bez ludzi, mąż wraca późno. Ze skrajności w skrajność. I chociaż pracując marzyłam o takim właśnie odpoczynku, to jak się okazuje, to też nie jest dobre. Koleżanki mnie odwiedzają, ale też nie mogę od nich wymagać, żeby stale u mnie przebywały, zresztą nie może to być znowu takie straszne przebywać sam na sam ze sobą!;-)
Teraz brzuszek już zaczyna być pokaźny i zaczynam fizycznie odczuwać, że go mam. Zaczyna do mnie docierać wszystko, czuję ruchy maleństwa, które mnie zresztą niemożliwie cieszą, ale z drugiej strony uświadamiają drugą stronę medalu: odpowiedzialność za nowe życie! I dlatego, myślę, pierwszy trymestr nie był dla mnie żadną traumą, bo przeszłam go bez większych dolegliwości w dodatku normalnie pracując.
Stąd moje nastroje. Sama czasem nie rozumiem swoich reakcji. Teraz czasem mam wrażenie, że wszystko mnie przerasta, a czasem jest normalnie, cieszę się że przyjdzie na świat owoc naszej miłości, nasz skarb. Długo z mężem nie decydowaliśmy się na dziecko więc to spora zmiana, jak 9 lat żyliśmy ze sobą bez potomstwa. No i jeszcze fakt, ze do niemowlaków nigdy nie czułam jakiegoś "pociągu";-), nie miałam "parcia" na dzieci. Ot, moze to trochę rozjaśni moją sytuację.
 
OLCIA Myślę,że po prostu boisz się tego co cię spotka i czy se poradzisz z maleństwem....do tego własnie nagle jesteś w domu....a byłaś aktywna....ale wszystkie twoje obawy są czymś normalnym każda przyszła mama boi sie czy da radę czy podoła....do tego hormony w ciąży nas nie oszczędzają....ja też byłam płaczliwa...choć z reguły jestem:-Dale w ciąży....kłóciłam się i potem żałowałam a i bałam się wszystko mnie przerażało....czy dam radę....pracowałam i nagle zostałam w domu....i choć ciąża planowana miałam mnóstwo obaw z tym związane....

A to że nie spisz...wiele mam przysżłych ma problemy ze snem myślą o maleństwach o prodzie i wszystkim co związane z dzieckiem....

Ale jest to normlany stan....depresja to głębszy stan...a takie obawy w ciąży humory płacze nerwy i wszelkie obawy ma większość mam....Nie zawsze każda ciąża to euforia szczęscia....

Nie martw się kochana...poradzisz se....
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Dziękuję, kochane, za słowa otuchy! Myślę, że nie tylko mnie pomogą ale i wszystkim czytającym mającym podobne rozterki...
Tak, to wszystko dla mnie kosmos... chociażby dlatego, ze w życiu nie byłam nawet w szpitalu. Tylko jako odwiedzająca :-)
I niemowleta to też kosmos. Moze dobrym rozwiązaniem byłaby szkoła rodzenia? Chociaż też niezbyt dobrze się czuję w takich klimatach ;-) Zobaczę, zastanowię się.
Ada- mam to samo. Kłócę się z mężem, ten biedny nie wie o co biega, bo wszystko jest w porządku a nagle coś sobie ubzduram. Potem mi go żal, że tyle mu krzywdy narobiłam, potem mi żal maleństwa, że mu takie emocje funduję i zaczyna się spirala płaczu..... ojej, błędne koło.
Powiem coś tym, które są w podobnej sytuacji. To ważne, żeby umieć się zatrzymać i odpowiedzieć sobie na pytanie co mnie boli i czego się boję- to o czym pisała Ilona. Dlatego, że potem zaczynamy się nakręcać i same nie rozumiemy dlaczego, z igły robią się widły a my wpadamy coraz głębiej, gdzie jest coraz ciemniej. Ja mam wsparcie w mężu na szczęście (choć w momencie kiedy się z nim kłócę to myślę- jak on może być taki gruboskórny??;-);-))i po rozmowie i analizie znalazłam ukojenie. Myślę, że pewnie dół mnie dopadnie nieraz, ale trzeba rozmawiać, iść do sedna od razu, a nie przez ogródek ;-)
I tak pewnie ulegnę emocjom i znowu będę płakać nie wiem czemu, ale może jakos sobie z tym poradzę.
Gdzieś czytałam, że w śnie radzimy sobie z problemami. Chyba tak jest, bo niedawno śniło mi się, że rodzę ... w samolocie i sama sobie odbieram poród. :-D Bezbolesne to było:tak:, sprawdzałam czy mam juz rozwarcie:-D
A dzisiaj małego niemowlaka trzymałam na rękach. Pamietałam, żeby podpierać mu główkę ;-)
 
a mi lekarz wczoraj powiedzial - bo wpadlam w szal placzu..... ryczlam i ryczalam, ze meliske, albo jechac do szpitala po relanium :)... odrazu sie uspokoisz..... a deprecha to norma w taki klimat - deszcz i chmury i buuuu....
 
a mi lekarz wczoraj powiedzial - bo wpadlam w szal placzu..... ryczlam i ryczalam, ze meliske, albo jechac do szpitala po relanium :)... odrazu sie uspokoisz..... a deprecha to norma w taki klimat - deszcz i chmury i buuuu....

:tak:Meliska pomaga na takie klimaty:tak:
Ja mam tak co jakiś czas też... a w czwartek mam wizytę u gin i pewnie połówkowe USG i stracha mam na maxa :szok:
 
Tak, meliska, musze się zaoparzyć. I na sen pomoże. Chociaż dzisiaj przespałam grzecznie całą noc... ale czasami budzę się w środku nocy i czuję jakby mnie każdy mięsień swędział, dosłownie milion mrówek pod skórą, szału można dostać- i zapomnij o spaniu. Męczyłam się tak kiedyś chyba godzinę, w końcu wstałam i wzięłam się za czytanie forum. Poszłam spać dopiero nad ranem.
Jestesaniolkiem- ten Twoj aniolek na zdjęciu wygląda jak mały miś ;-)
 
reklama
Aha i wiecie co mi się jeszcze przypomniało? Jak tak w nocy spać nie mogłam i szukałam po necie opisów podobnych wrażeń (i jak temu zaradzić) to natrafilam na forum, gdzie strasznych rzeczy się naczytałam.... Od razu zamknęłam komputer, stwierdziłam, że nie chcę się w to wdrażać, kropka. Ja mam kochającego, kochanego męża, wszystko wskazuje na to, że zdrowe bezbronne maleństwo, pracę, mieszkanie, zdrowych rodziców i zdrowie, tak ogólnie.
Są kobiety, które nienawidzą swojej ciąży, robią wszystko, żeby poronić, swoich partnerów nazywają świniami i chamami, bo są z innymi, nienawidzą dzieci..... I nie piszę tego dlatego, że je potępiam, ale nie chcę takich negatywnych uczuć, takiego jadu, po co mi to. Skupię się na sobie. Doszłam do wniosku takiego jak wyżej i zaraz mi się lepiej na sercu zrobiło.
 
Do góry