reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Debiut w przedszkolu - czyli co mamcia musi kupić i przygotować ?

Fanti mnie sie wydaje ze dlatego maluszki tak ciężko zanoszą rozłąkę bo cały czas był z z mamami tak jak u Ciebie. Ja w sumie jak mały miał kilka miesięcy na kilka godzin zmuszona byłam zostawiać go u mamy jak wybywałam na uczelnie. Potem tez nie raz jak mieliśmy cos do zalatwienia to zdarzało sie ze i nawet siostra mamy przyjeżdzała na 3,4 godzinki wiec mały trochę sie przyzwyczaił. Ostatnie miesiące to zdarzało sie ze mały mnie prosił "zaprowadz mnie do babic ale Ty sobie idz do domku ja chce sie z babcią pobawić a potem przyjdx po mnie...." i tez wykorzystywałam tą sytuację, ale pamietam taki okres rok temu jak wróciliśmy z urlopu mąż miał dużo zleceń, dziakowie zostali na mazurach i sama zostałam znim. Wystarczyły 3 tygodnie z nim non stop i w pewnym momencie mały wszedł w taki trudny okres ze nie mogłam sama nawet wejsc do WC bo sie darł i trząs za mną...trwało to 1,5 miesiąca. Czasem miałam juz tak dość - byłam tak bardzo nim i jego histerią zmęczona...ze ...


Mikusia - ja też nie wdaje sie w dyskusję - do czasu kiedy nie będzie dotyczyło to mojego dziecka. Dla mnie jako dla rodzica ta sytuacja jest nowa i na razie przyjęłam pozycję obserwatora z boku ale przeraża mnie myśl ewentualnej konfrontacji z rodzicami takiego pokroju...a może tak być bo przecież to tylko dzieci i wszystko między nimi jest możliwe.
 
Ostatnia edycja:
reklama
A moje dziecko juz sie rozchorowalo :-(
Wczoraj ze 2h wieczorem rozzpaczala ze ona nie chce chodzic do przedszkola, przez cala noc tez czesto sie budzila i plakala przez sen, no a dzis rano wielki katar i wstretny kaszel.
Ehh... potem pewnie bedzie jej sie gorzej zaadaptowac jak juz wiekszosc dzieci bedzie sie znala...No ale mam nadzieje, ze od pn znowu zacznie chodzic do przedszkola
 
Moja Ania dwa dni poszła do przedszkola zadowolona, wczoraj to nawet nie chciała z przedszkola do domu wracać, ale jak wychodziłyśmy już z szatni jedna dziwczynka popchnęła Ania tak na złość ale nie wiem za co, Ania się zachwaiała bo to było na szchodach ja zamarłam bo było to na moich oczach :szok: Babcia bardzo mnie tej dziewczynki przepraszała ale dziewczynka Ani nie przeprosiła. Dzisiaj Ania już niechętnie szła do przedszkola bo jak powiedziała nie chce żeby ta dziewczynka ją popychała. Powiedziałam Pani, żeby poobserwowała czy inne dzieci też popycha ta dziewczynka. Anię przekazałam wychowawczyni na siłę z płaczem, poczekałam jeszcze chwilę żeby się upewnić że Ania się uspokoiła. Kurcze dziewczyny nie wiem co to będzie dalej, Anusia to drobna dziewczynka a tamta to taki grubasek, nie chciałabym, żeby moje dziecko było kozłem ofiarnym. Na placu zabaw też przecież dzieci się popychają, nawet przewracają a Ania nigdy w takich sytuacjach się nie mazała, więc nie wiem dlaczego tak zareagowała :-(

AGNES ja też się boje, że ona się może zniechęcić jak pójdzie cos nie tak. Tyle, że Milenka jest bardzo pyskata i pewnie by narobiła rabanu. Pierwsza nigdy nie uderzy, ale ostatnio zauważyłam, że potrafi czasem oddać. Zabawek też nie da sobie zabrać.

A co do zachowania tej dziewczynki jak się to powtórzy to poprostu przy jej babci (żeby później nie było:sorry:) podejdź i zapytaj się małej wprost czemu bije Anie i czy chciałaby żeby ją bito. Ja tym sposobem "uwolniłam" Milę od osiedlowego łobuza, jak mnie widzi to spuszcza głowe, ale niestety łobuzów jest duzo:wściekła/y:

Milenka nadal bez kryzysu, bawiła się bardzo ładnie i znowu jest chętna na jutro na przedszkole. Tylko pomylono jej piżamkę, a pani do mnie że Mila nie chciała się pzrebrać i mówi, że to nie jej. A ja "pewnie, bo to nie jej". Jutro ma się odnalęźć własciwa.:-D:-D
 
Dziewczyny trzymajcie się dzielnie. Naprawdę to przejściowe problemy chociaż mogą jeszcze troszkę potrwać. Będzie trudniej jak się złamiecie i któregoś dnia pozwolicie dziecku zostać w domu. Wierzcie mi, że następnego dnia i przez kolejne będzie wytaczać argument: a wczoraj mogłam zostać w domu.
U nas też było parę dni takich, że Marcin niechętnie szedł do przedszkola, bo okazało się, że jest chłopiec który bił. Ale wszystko dobrze się skończyło dzięki paniom. Potem mi było wstyd jak raz Marcinek ugryzł innego chłopca bo ten nie chciał oddać mu zabawki:zawstydzona/y:
A wiecie z kim moje dziecko toczyło największe boje? Z własnym kuzynem z którym jest w grupie. Jak oni się nie cierpieli a potem żyć bez siebie nie mogli. Teraz ta fascynacja przeszła ale jest dobrze.
Jeśli ktoś bije Marcina i widzę, że on sam sobie nie jest w stanie poradzić z agresorem to też pytam się "dlaczego go bijesz" i to już z reguły pomaga.
Co do chorób to niestety moja zmora. Na początku przy każdym katarze Marcin siedział w domu ale jak zobaczyłam że wszystkie dzieciaki biegają zakatarzone przestałam go zatrzymywać. Bo to i tak nie miało większego sensu, ja go wyleczyłam, szedł do przedszkola i zaczynało się od nowa. Niestety u nas zmorą stały się zapalenia oskrzeli.... No i oczywiście trzy razy rota wirus. Mam nadzieję, że w tym roku będzie lepiej bo mamy maleństwo w domu a już dwójka chorych na raz to jest nie lada wyzwanie.
 
Kamuzo, u nas też dzieci (3latki) nie wychodzą na dwór. Plac zabaw moim zdaniem jest dla conajmniej 5latków. Jednak bylabym rada, gdyby mlauchy zrobily chociaz maly spacer po boisku, czy duzym trawniku przed szkola. Na razie nie wtrącam się wychowawczyni, bo wiem ze nie jest jej latwo zapanowac nad grupa, ale mam nadzieje ze za jakis czas nieco sie zmieni. Ja po pracy wolalabym w domu zjesc obiad, a nie gimnastykowac sie na placu zabaw a potem usypiac dziecko i jeszcze je wybudzać wieczorem do kolacji zeby przespala do rana. W koncu to ich praca, zeby dopilnowac pewnych kwastii.. jak np odpoczynek okolo poludnia..
Na szczescie julia idzie do dzieci chetnie, nawet zapomina się pozegnac:) mysle ze czas wyprostuje niedoskonalosci i na zebraniach bedziemy mogli wspolnie cos zaradzic w niektorych kwestiach.
pozdrawiamy
 
Eh.. a u nas dziś prawie zrezygnowałam z przedszkola.. Mały chętnie wstaje jeszcze przed czasem, idzie z uśmiechem, bawi się łądnie choć czasem zdarza mu się sypanie piaskiem czy wyrywanie zabawek (ale do tej pory nie miał kontaktu z rówieśnikami więc musi się dopiero wszystkiego nauczyć) ale za nic mamy nie wypuści.. mama musi być non stop w zasięgu wzroku.. bez mamy jest histeria nie do opanowania bo próbowałam wychodzić.. panie sobie nie radzą..
A panie są hmm.. zacznę od pani przedszkolanki- zero podejścia do dziecka, tylko sama teoria, nic czynu. przez te trzy dni nie zorganizowała ŻADNEJ zabawy, nie schyliła się do żadnego buta, nie wyszła z żadnym dzieckiem siku, nie zachęcała ani jednego dziecka do jedzenia.. "bo oni muszą się nauczyć samodzielności"
Dzieci bawią się w co chcą i czym chcą.. jak dla mnie to jak na razie tylko przechowalnia.. pani dużo mówi o tym co będzie z nimi robić, czego muszą się nauczyć, jak będzie sobie radzić ale nic nie robi..
Druga pani to pomoc- dwa dni była inna ale rodzicom nie spodobało się, że krzyknęła do jednego z dzieci (chyba nawet mojego) za płacz- podsłuchali pod oknem i zgłosili do kuratorium już pierwszego dnia.. od dziś nowa pani i jak dla mnie super!!! Tylko ona nie nadąża ze wszystkim.. tylko ona przebiera obsikane dzieci, zmienia wszystkie buty przed i po wyjściu na plac zabaw, chodzi z dziećmi myć rączki, siku, zakłada pogubione w zabawie buty itd.. ja nieco tam pomagam tym dzieciom ale przecież to nie moje zadanie.. tylko jakoś tak patrzeć nie mogę na te dzieci biedne..
Dziś pani przedszkolanka stała nad drugą panią zmieniającą buty po spacerze, zarządziła mycie rąk i zębów i dalej stała tak.. a dzieci, które już weszły do sali same sobie radziły i jedno z dzieci "przyłapałam" jak myje ząbki nad toaletą wodą z toalety :( zwróciłam pani uwagę, że nie powinna puszczać dzieci samych do łazienki myć ząbki to stwierdziła, że ona nie może być wszędzie..
I co ja mam z tym zrobić?
Na razie będziemy chodzić razem i nie zamierzam zostawiać tam samego dziecka.. może coś się zmieni a może panią zmienią.. za ten miesiąc już zapłaciliśmy to niech się mały bawi.. tylko co dalej?
 
U nas też 3 latki nie wychodzą na dwór. Ja to uważam za słuszne, bo duzo dzieci jest żywych i panie najpierw muszą je zdyscyplinować, poznać które do czego jest zdolne.

Fanti u nas w przedszkolu nie miałabyś nawet wejscia na salę na dłużej niż 5 minut. Też nie ma stania pod oknmi itp. Dajesz dziecko do pzredszkola bądź nie, a w teorii przedszkole są dla dzieci rodziców pracujących. A w kompetencje przedszkolanek to rodzice tez nie mają nic do powiedzenia:no:, chociaż ta o której piszesz jest wyjątkowo nieudaczna. Moiże napiszcie skargę. Sorka, że spytam który rocznik jest Twój syn? 2006 czy 2007? jak 2007 to może niech pójdzie ze swoimi rówieśnikami, mi się wydaje, że on nie dojrzał do rozstania z Tobą, a Ty przeciez codziennie nie możesz być w przedszkolu, bo to się mija z celem. W sumie teraz do przedszkola poszły też dzieci ze stycznia 2006, czyli prawie rok starsze niż Twój syn, a te pare miesięcy w rozwoju emocjonalnym dziecka to dużo. Ja też się boje o Mile, bo u niej w grupie jest np. dziewczyna z 2 stycznia a ona z 3 września-ponad 8 mcy róznicy-jak dla mnie na tym etapie ciężka do przeskoczenia.
 
Oli jest z grudnia 2006 ale tam nie ma podziału wiekowego wogóle.. Panie nie mają nic przeciw wchodzeniu na salę chociażby dlatego, że ja zajmuję się dziećmi i robię za "pomoc". Poza tym ona wie, że jak tylko nazbierają na drugą grupę dzieci (to jest nowo otwarte przedszkole więc wszystko dopiero w powijakach) to ja miałabym pracować tam jako pomoc.. :sorry: wtedy oczywiście Oli byłby w mojej grupie i po problemie ale co jak mnie nie przyjmą do pracy tylko kogoś innego? Mam przed dwa miesiące chodzić z nim? bo może nowa pani z nowej grupy będzie inna?
 
reklama
U nas trzylatki wyszły po raz pierwszy na dwór po ponad miesiącu. Panie musiały najpierw opanować grupę, poznać dzieciaczki i ich temperamenty. Dzieci też musiały poznać się nawzajem. Poza tym maluchy musiały poznać zasady funkcjonowania w grupie, chodzenia w parach itp.
Fanti jeśli Twój synek cały czas tak będzie się zachowywał to rzeczywiście może nie być jeszcze gotowy do przedszkola. Na pewno wpływ na to ma fakt, że nie rozstawał się z Tobą. Jednak uważam, że Twoje przebywanie z nim w przedszkolu teraz nie służy niczemu. Tak sobie myślę, że utwierdzasz go w przekonaniu że mama będzie z nim zawsze w przedszkolu. A przecież nie temu ma służyć przedszkole...
U mnie też nie byłoby możliwością przebywanie mamy z dzieckiem przez cały czas. Tak naprawdę dzieci zachowują się zupełnie inaczej jak rodzicie znikają z pola widzenia. Natomiast nie do zaakceptowania jest zachowanie tej pani, chyba pominęła się z powołaniem. Życzę Wam powodzenia i podjęcia właściwej decyzji.
Marcin jak szedł do przedszkola miał 2 lata i 10 miesięcy - był w pełni gotowy, przyzwyczajony do przebywania beze mnie. Ale były też dzieci rozpaczające tak strasznie że rodzice je pozabierali.
Co do jedzenia w przedszkolu to już się nie przejmuje. Mój synek do tej pory chodzi z własną kanapką do przedszkola którą je w porze obiadu. On jest troszkę niejadkiem obiadowym i z reguły go nie je. I też nie było problemu.
U niego w grupie też były dzieci pieluszkowe co też nie stanowiło problemu.
 
Do góry