Kamuzo
Zasiedziana ...;P
- Dołączył(a)
- 17 Kwiecień 2008
- Postów
- 312
Fanti - z tego co piszesz to w tym przedszkolu jest wiele nieprawidłowości. Wiem co mówie, , sama kończe podypomówke z wychowania przedszkolnego...Co do twojego smyka - myślę, ze mały jeszcze nie jest przygotowany na takie wyzwanie a Twoja obecność chyba też w niczym nie pomaga. Myśle ze powinnaś odpuścić sobie i przez najbliższy rok wzmocnić jego poczucie bezpieczeńswa i pewności siebie ale przede wszystkim odciąc pępowine. Pomalutku go od siebie odsuwać, czasem zostawić dla jego dobra z kimś innym - babcią, ciotką wujkiem. Jesteście za silnie ze sobą związani. Tak mi sie wydaje. Ale z drugiej stronyrozumiem po częsci Twoje zachowanie skoro, mówisz ze w przedszkolu jest tak jak jest.
Co do tego ogrodu - chodziło o grupę 5, latków.
No a teraz bede Was katować moimi spostrzeżeniami po zebraniu ;-)
Cała kadra sprawia bardzo pozytywne wrażenie. Ja osobiście kupuje to ze wychowawczyniami grup są kobitki które pracują ponad 15 ,20 lat w tym zawodzie i maja koło 35 lat. jest pare młodszych osób jako pomoce pedagoga i praktykantki. Generalnie są 4 grupy dzieci. Podzielone w następujący spoób 2,5 latki i 3 latki z końca roku to pierwsza grupa maluchów. 3 latki z początku roku i 4 latki z końca 2 grupa maluchów i analogicznie potem starsze dzieci. W tych najmłodszych grupach przypada jedna wychowawczyni, dwie pomoce pedagoga + wożna lub pani z kuchni która odbiera, "wydaje" dzieci i zaprowadza dzieci do WC ( bo nauczycielowi zgodnie z ustawa nie wolno opuścić sali i pozostawić je samych ) Wiec dorosłych jest naprawdę sporo dopilnowania i pomocy. Wychowawczyni od małego bardzo mi sie narazie podoba - kobieta troche strasza ale bardzo trzeźwo patrząca na świat i radykał w stosunku do rozhisteryzowanych rodziców. Na dzień dobry wyjasniła jak będzie wyglądać pierwszy miesiąc zajęć - powołując sie na proces adaptacji dziecka w nowym środowisku prosiła zeby dzieciom nie utrudniać rozłąki - ze jest to mimo iż nie płaczczą trodna sytuacja, nowa i stresująca. Ze rodzice nie maja panikować i wszelkie kwestie sporne załatwiac z nią anie biegać i rozsiewac plotki i nie wierzyć bezgranicznie dzieciom, które mogą zmyslac ( co widze po małym tez ze nie wszystko mówi do końca tak jak jest - mówi ze nie jadł bo nie chciał, a intedetki chwalą ze jest jednym z nielicznych dzieci które wszystko zjada ....) Kobieta zwróciła uwagę ze pierwszej kolejności musi nauczyć dzieci posłuszeństwa dla ich bezpieczeństwa zanim zacznie z nimi cokolwiek robić i gdzie kolwiek wychodzić.Podkresliła to, bo jak sie okazuje wiele dzieci jest bardzo ładnie rozwiniętych, inteligentnych ale z domu nie jest nauczonych np. odkładania zabawek na półeczki, samodzielnego ubierania, i słuchania...podobno niektóre dzieci były w szoku, ze czegoś nie wolno im ruszać.Powiedziała, ze pierwsze pół roku daje sobie i dzieciom na aklimatyzację i diagnozę kazdego dziecka, która nie jest łatwa bo wiele dzieci jest pierwszym dzieckiem w rodzinie i wszystko do tej pory sie kreciło tylko wokł nich a tu musza nauczyć sie życia w grupie rówieśniczej. Prosiła konsekwencje i zwracanie dzieciom uwagi na różne rzeczy juz w domu, o mówienie prawdy a nie wymyślanie...To jeszcze co mi sie podoba - prosiła zeby rodzice nie urządzali rewi mody - bo nie wszystkich rodziców stac na firmowe ubroania lub z emblematami z topowych bajek - ze u wielu dzieci jest to problem - bo znikaja z szatni pizamki z czarodziejkami z ksiezyca albo franklinem, ubieraja nie swoje i nie chcą zdjąć....albo dzieci becza ze tez chca coś takiego miec...zeby tego typu sytuacje oszczędzić własnie w tym pierwszym półroczu.Do ogrodu wyjda na wiosne - bo teraz musza nauczyć sie posłuszeństwa - ona bierze odpowiedzialność za nie wiec jeśli mówi, ze nie wolno tam wchodzić to musi to u dzieci wypracować.
Od Małego wiem ze te dwa dni uczyli sie jakieś piosenki na zapietywanie imion w grupie i przedstaiwanie sie i "baloniku nasz malutki". Wczoraj podobno z węzem ( takie do trzymania w łapkach na pare metrów ) sie bawili a potem mieli "wycieczkę"po pierwszym piętrze do dwóch sąsiednich sal i WC. Z tym węzem beda wychodzić też do ogrodu i na wycieczki.Takze widać ze faktycznie kobieta im pomalutku , etapami wszystko dozuje. W następnych dniach maja iśc do następnych sal, potem zobaczyć kuchnie, i sypialnie...
Co ciekawe kobitka już kojarzy dzieci i jak rodzice pytali jak sobie któe radzi to nawet pamiętała juz imion i w co, które było ubrane. Podobno wiele dzieci nauczonych jest wymuszać i ze złością rzucac jak czegoś nie dostaną...albo im nie wolno tego zrobić...ale stwierdziła ze i z tym sobie poradzi tylko do wszystkiego potrzeba czasu. Naszego określiła, ze jest bardzo rezolutny, ma bardzo dobrą pamieć i wszystko łapie...ale jest "zaradny" i sprytny...podobno jak dzieci sie bawią i nie chcą mu dać jakiejś zabawki to czyha az któes odłoży i sie odwróci i jak nie uwaza do buch i już zabawka jego ....smiała sie z nigo niesamowicie...no cóż...zrobiło mi sie głupio bo cały czas mu sie tłucze ze ma sie dzielić...lekcja pokory tak....
No na koniec - czy już wiecie ile będziecie płacić za przedszkole...???
U nas wygląda to tak :
od 8-13.00 = 5godzin podstawa 112 zł + 3,20 ( cena 2 posiłków ) za kazdy dzień + 2 złote na mysło w płynie i papierowe ręczniki.
od 6.30 - 16.00 =czli powyżej 5 godzin 156zł + 4,00zł ( cena 3 posiłków ) za kazdy dzień + 2 złote na mysło w płynie i papierowe ręczniki.
Jednorazowo we wrzesniu wiadomo PZU 30 zł i 40 zł wyprawka - z której beda miec kupowane kredki, papier, farby, inne rzeczy na zajęcia plastyczne...ale i też bilety autobusowe czy tramwajowe bo podobno raz w miesiacu beda jeżdzieć do teatru albo na wystawy,planetarium,zoo itd.
Jak to policzyliśmy to na miesiąc nas to przyjdzie koło 250 zł ...a miałąm nadzieje ze za miejskie przedszkole trochę mniej wyjdzie. Kolezanka w Piekarach Śląskich płaci za wszystko 140zl. bez zadnej dotacji, a kuzyka w Radzionkowie 180zł.
Co do tego ogrodu - chodziło o grupę 5, latków.
No a teraz bede Was katować moimi spostrzeżeniami po zebraniu ;-)
Cała kadra sprawia bardzo pozytywne wrażenie. Ja osobiście kupuje to ze wychowawczyniami grup są kobitki które pracują ponad 15 ,20 lat w tym zawodzie i maja koło 35 lat. jest pare młodszych osób jako pomoce pedagoga i praktykantki. Generalnie są 4 grupy dzieci. Podzielone w następujący spoób 2,5 latki i 3 latki z końca roku to pierwsza grupa maluchów. 3 latki z początku roku i 4 latki z końca 2 grupa maluchów i analogicznie potem starsze dzieci. W tych najmłodszych grupach przypada jedna wychowawczyni, dwie pomoce pedagoga + wożna lub pani z kuchni która odbiera, "wydaje" dzieci i zaprowadza dzieci do WC ( bo nauczycielowi zgodnie z ustawa nie wolno opuścić sali i pozostawić je samych ) Wiec dorosłych jest naprawdę sporo dopilnowania i pomocy. Wychowawczyni od małego bardzo mi sie narazie podoba - kobieta troche strasza ale bardzo trzeźwo patrząca na świat i radykał w stosunku do rozhisteryzowanych rodziców. Na dzień dobry wyjasniła jak będzie wyglądać pierwszy miesiąc zajęć - powołując sie na proces adaptacji dziecka w nowym środowisku prosiła zeby dzieciom nie utrudniać rozłąki - ze jest to mimo iż nie płaczczą trodna sytuacja, nowa i stresująca. Ze rodzice nie maja panikować i wszelkie kwestie sporne załatwiac z nią anie biegać i rozsiewac plotki i nie wierzyć bezgranicznie dzieciom, które mogą zmyslac ( co widze po małym tez ze nie wszystko mówi do końca tak jak jest - mówi ze nie jadł bo nie chciał, a intedetki chwalą ze jest jednym z nielicznych dzieci które wszystko zjada ....) Kobieta zwróciła uwagę ze pierwszej kolejności musi nauczyć dzieci posłuszeństwa dla ich bezpieczeństwa zanim zacznie z nimi cokolwiek robić i gdzie kolwiek wychodzić.Podkresliła to, bo jak sie okazuje wiele dzieci jest bardzo ładnie rozwiniętych, inteligentnych ale z domu nie jest nauczonych np. odkładania zabawek na półeczki, samodzielnego ubierania, i słuchania...podobno niektóre dzieci były w szoku, ze czegoś nie wolno im ruszać.Powiedziała, ze pierwsze pół roku daje sobie i dzieciom na aklimatyzację i diagnozę kazdego dziecka, która nie jest łatwa bo wiele dzieci jest pierwszym dzieckiem w rodzinie i wszystko do tej pory sie kreciło tylko wokł nich a tu musza nauczyć sie życia w grupie rówieśniczej. Prosiła konsekwencje i zwracanie dzieciom uwagi na różne rzeczy juz w domu, o mówienie prawdy a nie wymyślanie...To jeszcze co mi sie podoba - prosiła zeby rodzice nie urządzali rewi mody - bo nie wszystkich rodziców stac na firmowe ubroania lub z emblematami z topowych bajek - ze u wielu dzieci jest to problem - bo znikaja z szatni pizamki z czarodziejkami z ksiezyca albo franklinem, ubieraja nie swoje i nie chcą zdjąć....albo dzieci becza ze tez chca coś takiego miec...zeby tego typu sytuacje oszczędzić własnie w tym pierwszym półroczu.Do ogrodu wyjda na wiosne - bo teraz musza nauczyć sie posłuszeństwa - ona bierze odpowiedzialność za nie wiec jeśli mówi, ze nie wolno tam wchodzić to musi to u dzieci wypracować.
Od Małego wiem ze te dwa dni uczyli sie jakieś piosenki na zapietywanie imion w grupie i przedstaiwanie sie i "baloniku nasz malutki". Wczoraj podobno z węzem ( takie do trzymania w łapkach na pare metrów ) sie bawili a potem mieli "wycieczkę"po pierwszym piętrze do dwóch sąsiednich sal i WC. Z tym węzem beda wychodzić też do ogrodu i na wycieczki.Takze widać ze faktycznie kobieta im pomalutku , etapami wszystko dozuje. W następnych dniach maja iśc do następnych sal, potem zobaczyć kuchnie, i sypialnie...
Co ciekawe kobitka już kojarzy dzieci i jak rodzice pytali jak sobie któe radzi to nawet pamiętała juz imion i w co, które było ubrane. Podobno wiele dzieci nauczonych jest wymuszać i ze złością rzucac jak czegoś nie dostaną...albo im nie wolno tego zrobić...ale stwierdziła ze i z tym sobie poradzi tylko do wszystkiego potrzeba czasu. Naszego określiła, ze jest bardzo rezolutny, ma bardzo dobrą pamieć i wszystko łapie...ale jest "zaradny" i sprytny...podobno jak dzieci sie bawią i nie chcą mu dać jakiejś zabawki to czyha az któes odłoży i sie odwróci i jak nie uwaza do buch i już zabawka jego ....smiała sie z nigo niesamowicie...no cóż...zrobiło mi sie głupio bo cały czas mu sie tłucze ze ma sie dzielić...lekcja pokory tak....
No na koniec - czy już wiecie ile będziecie płacić za przedszkole...???
U nas wygląda to tak :
od 8-13.00 = 5godzin podstawa 112 zł + 3,20 ( cena 2 posiłków ) za kazdy dzień + 2 złote na mysło w płynie i papierowe ręczniki.
od 6.30 - 16.00 =czli powyżej 5 godzin 156zł + 4,00zł ( cena 3 posiłków ) za kazdy dzień + 2 złote na mysło w płynie i papierowe ręczniki.
Jednorazowo we wrzesniu wiadomo PZU 30 zł i 40 zł wyprawka - z której beda miec kupowane kredki, papier, farby, inne rzeczy na zajęcia plastyczne...ale i też bilety autobusowe czy tramwajowe bo podobno raz w miesiacu beda jeżdzieć do teatru albo na wystawy,planetarium,zoo itd.
Jak to policzyliśmy to na miesiąc nas to przyjdzie koło 250 zł ...a miałąm nadzieje ze za miejskie przedszkole trochę mniej wyjdzie. Kolezanka w Piekarach Śląskich płaci za wszystko 140zl. bez zadnej dotacji, a kuzyka w Radzionkowie 180zł.
Ostatnia edycja: