Witam,
dziś jakiś dzień nie teges i humor sobie na wieczór zepsułam (bo się zważyłam:-
-
no: a jutro wizyta u gina...oj oberwie mi się
)...wprawdzie powinnyśmy być wyspani, bo Natalka pospała do 8, gdy zbudził nas domofon ze spółdzielni,że gaz zaraz wyłączą na 2 godziny
no dobra,to szybkie śniadanie, bo potem nawet herbaty nie będzie jak zrobic (dobrze,że w dzbanku więcej zaparzyłam)...potem okazało się,że te dwie godziny trwały do 15.20
a tu nawet nie było jak Natalce zupky podgrzać...w efekcie musiała zjeść wczorajsze ziemniaki z mięskiem z piekarnika
potem przyjechał kurier z przesyłką...no i zamówienie niekompletne...nie przysłali płynu do soczewek
zamawiam w tym sklepie od paru lat i pierwszy raz tak się zdarzyło...maila do nich napisałam i dziś wysłali kolejną paczkę....mam nadzieję,że tym razem w porządku
w dzień zrobiło mi się na dodatek jakoś niedobrze...już się bałam odwiedzin w wc
no ale się położyłam i usnęłam
przynajmniej przeszło...a po południu położyłam się na chwilkę bo krzyż bolał...i co? wstałam po 1,5h
a na wesoło to jak zwykle Natalka
kokosi się z tatą, bródkę nadstawia "do zjadania", tata zaczął mierzwić włoski a na to dziecko "tata nie, moja fryzura"
Marzenka ucałuj Bartusia za skończone dzisiaj 9 miesiączków...
Misia kurcze czego nie wysłałaś żadnego sms-ka że jesteście, my byłyśmy tak koło godz.18 no i Maja to by chciała na wszystkim jechać ale potem obietnica happy milka złagodziła focha tatusiowi fryzurka Mai się spodobała i to bardzo, mnie zresztą też, tylko jak teraz dziwnie czesać takie krótkie włoski
bo byłam pewna,że gdzieś tam między sprzętami jesteście, albo się zaraz pojawicie...a tu się okazało,że długo się nie da pobyć, bo trzeba by każdą atrakcję zaliczyć
super,że wszystkim się podoba fryzurka...przyzwyczaisz się do tego czesania;-)
Witajcie,
ja znów w biegu... wczoraj wyruszyłam z Nelcią do mamy, tam niestety dowiedziałam się o strasznej chorobie mojej bliskiej rodziny i jakoś odechciało mi się wszystkiego...
:-(tulaski:-(nawet nie wiem,co powiedzieć:-(
Dzień dobry...ja już w pracy ale wstawało się ciezko...na dworze chłodno a ja nie chce zimna...i dochodze do wniosku że ja zamiast myslec o przeprowadzce do rzeszowa, powinnam pomyslec o miejscu gdzie ejst cały czas ciepło
nie no...kolejna chce stąd uciekać
NIE WOLNO!!!!
Cześć
U nas nieciekawie bo okazało się po wczorajszym usg że Z rozwalił sobie kolano na ostatnich zawodach i ma pęknietą łękotkę, zobaczymy jak jego sprawa się potoczy.
Macie w LUBLINIE dobrego ortopedę od KOLAN?Gabi zatkana i kaszle ja też się coraz gorzej czuję
ojej,zdrówka
ortopede znam jednego...kuzynkę wyprowadzał po wypadku na stoku, a czy jest dobry czy nie to trudno mi powiedzieć
Repelewski Marek Gabinet Ortopedyczny, Lublin, Filaretów 6
Misia super że udało się nockę przespać... szkoda tylko że tym razem tobie spokojnie pospać pęcherz nie pozwolił
Ja też już zaczęłam nocne wędrówki... ale taki nasz już los
oj,współczuję również nocnych wędrówek...no ale przyzwyczajają nas one do nocnego karmienia
oho B zaczyna mi marudzic takze chyba czas kiedrowac sie do lozeczka.....cos mi w nocy jakis cieplawy byl dzisiaj juz jest ok jakas woda czasem leci z nosa oj czuje ze zeby wkoncu wyskocza......
jak B?mam nadzieję,że to zabki idą...a nie nic gorszego
Dziś byłam na badaniach i niestety zemdlało mi się.
Niby czułam się dobrze, nawet panią pochwaliłam, że taka delikatna i nawet wkucia nie poczułam. Dużo miałam zleconych badań więc i krwi trochę ze mnie trzeba było ściągnąć. I tak sobie siedziałam spokojnie, niby wszystko ok i tylko pamiętam jak pielęgniarka zapytała "o nie chce lecieć, dobrze się pani czuje?" I film mi się urwał, ocknęłam się na kozetce. Głupio mi trochę bo się straszne zamieszanie zrobiło. Na szczęście już ok.
ojej,dobrze by było byś miała jakieś towarzystwo na wypadek takich sytuacji
no i masz rację,że szkolisz Filipka
zadnej przeprowadzki narazie nie planujemy ale zobaczymy co życie pokaze...no chyba że na szerokie do blizniaka obok was
do takiego bliźniaka z Waszym towarzystwem to i ja mogę
bo jak nie wiem kto mieszka w tym za ścianą to mówię nie
kto tam jeszcze chce sie wynosić z Lublina?
Witam!
Ja padam na twarz bez kawy:-( masakra jakaś... jeszcze ta zmiana pogody, to już całkiem flak jestem.. Wczoraj na spacerze, to myślałam że się przewrócę i usnę tam gdzie padnę, ręce drętwe, sił zero.. Dzisiaj to samo, oczy pieką, cała jestem oklapła
u mnie to sama....padaka zupełna
pogoda chyba...bo w weekend nadają załamanie pogody
Znowu na szybkiego wpadam bo pakuję torby, dzisiaj wyjeżdzamy i w niedzielę wracamy, więc łachów zabieram z pół szafy
, zaraz mnie coś trafi z tym wyjeżdżaniem i pakowaniem.
J pewnie w pt wróci zajrzeć co tam w biurze dzieję się ale my z nim nie przyjedziemy. Na szczęście siostra ze swoim małym jest u rodziców to czas nam będzie leciał szybko. A w niedzielę planowaliśmy grila ale nie wiem co z pogodą bo słyszałam że ma padać
udanego wyjazdu
PS.mnie by coś trafiło z takimi wiecznymi pakowaniami
z Gabi ok nie narzeka wczoraj jak zobaczyłam papiery z wypisu to okazało się ze jednak była ta gąbka ... Teraz E pojechał z Gabi do laryngologa niech ją dokładnie obejrzy z tym wysiękiem z błony bębenkowej ...
hmm
jak po konsultacji?
PS,a nie próbowałaś czytać Gabi ksiązeczek na temat wpychania czegoś do uszy itd....?u nas odkąd przeczytałam (kilkanaście razy,bo uwielbia) Kicia kocia gotuje...to Natalka sama chodzi i powtarza "mamo,nie doktykaj piekarnika.Piekarnik jest bardzo gorący"
mamy jeszcze taką książeczkę
http://**********/ostroznie-6.html i powoli też już Natalka powtarza,że niczego nie wolno wpychać do buzi,noska,uszu....a tam są też opowiadania o wsadzaniu palców między drzwi...itd
A ja od poniedziałku goszczę się na całego dzisiaj odwiedziłam Kasię i spotkałam tam Emilkę, dzięki dziewczyny za ploteczki, potem szybko do przedszkola na przedstawienie, Maja się zestresowała i pomyliła kwestię, no i w związku z tym rozpłakała się, ale i tak pękałam z dumy, jak tylko wgram fotki i filmiki to wam pokażę potem ze znajomą postałam przed blokiem a nasze dzieci się wybiegały no a teraz czekam na koleżankę
no proszę....jaka jesteś rozchwytywana
Karlita bo to moje ostatnie podrygi ;-);-) trzeba się ze wszystkimi spotkać ;-);-)
ech,wybywasz na całe wakacje?
Niestety nie udało mi się bez antybiotyku, tzn czułam się dobrze i gardło przestało boleć, ale w weekend zapchał mi się nos i nie mogłam wcale oddychać, kataru jako takiego nie było, tylko zapchany, i w poniedziałek poszłam już do lekarza, powiedział że to od zatok i dał antybiotyk i kropelki do nosa, od razu ulga, jak go odetkało.
Od poniedziałku mój tata leży w szpitalu a my z Olą siedziałyśmy u mojej mamy, ale dzisiaj już nie miałam siły jechać i chciałam odpocząć trochę w domu. W niedzielę padł nam na amen telewizor i teraz mam ciszę w domu, ale nie jestem z tego powodu szczęśliwa, i namawiam Pawła żeby kupić nowy i to jeszcze w tym tygodniu.
oj,pechowo u Was
zdrówka dla taty i Ciebie
no i powodzenia z zakupie nowego TV
Ostatnio jak nam się Ola rozgadała, tylko że zaczyna od trudnych słów, mówi "kukurydza" "Brutus" (nasz pies) "cisza" "halo" "cześć" "pa" "mama daj" "nie chcę" "pić" "jeść" "masz" "już" i jeszcze trochę niezrozumiałej chińszczyzny.
wielkie brawa
Moja Wiki dzisiaj od rana marudna,pół dnia przepłakała-już miałam płakać z nią z bezsilności, bo nie wiedziałam co jej jest. Dobrze że P wrócił wcześniej z pracy to wziął Kubę do teściowej.Mała zasnęła po 16 to jeszcze śpi-mam nadzieję że nic jej nie będzie jak wstanie.Temperatury nie miała, kaszlu też prawie nie. Ja dzisiaj byłam na trochę w pracy, potem sprawy na mieście więc teraz relaksik. Pewnie niedługo chłopaki wrócą to kąpanie i usypianie małego. Miłego wieczorka.:-)
jak ma się Wiki?
Witajcie, my niedawno wróciliśmy do domu i zajadamy truskaweczki U dentysty było super, MAks spokojnie ładnie otworzył buźkę, miał narazie tylko lapisowane, a ale na koniec jak sie da to zapisaliśmy się na wizyte i może będzie jakieś leczenie... zobaczy się
brawa dla dzielnego Maksia
po pracy przyjechała do mnie moja przyjaciółka...i razem z Czarkiem poszliśmy pod zamek na gofry...i tu muszę pochwalić moje dziecko, bo pierwszy raz zrobił siku na trawkę...bo do tej pory wstrzymywał i czekał aż wrócimy do domu..
brawo
anaconda kciuki zaciśnięte