Elahar - no to fajnie, że tak dobrze. Ja też Oli smoczka jeszcze nie odstawiam, bo ona miała bardzo silną potrzebę ssania. Jak jej nie dawałm smoka, to sobie tak ciągnęła rączki, że miała malinki. Aż jeszcze ktoś mógł pomysleć, że ją tak szczypię biedulkę ;-). No i chyba ten smoczek jest jej jeszcze potrzebny. Uznałam, że nie ma jeszcze 6 miesięcy, więc nie będę taka radykalna jak w tej książce piszą, bo sami zaznaczyli, że dziecko ma mieć co najmniej pół roku.
Dita - dzięki za słowa pocieszenia. Dzisiaj na razie poszło w miarę dobrze. Wieczorem była tak zmęczona, że znowu usnęła jedząc i naprawdę starałam się jej w tym przeszkodzić. No to przecież nie obudzę jej, żeby przełożyć ją do łóżęczka i dać zasnąć za 5 min. A w ciągu dnia, na druga drzemkę położyłam ją jak jeszcze nie spała, ale była bardzo zmęczona, więc popłakała parę minut, weszłam do niej 2 razy i usnęła. W sumie zajęło jej to jakieś góra 15 minut.
Agnie - ja miałam rodzić na jaczewskiego i poszłam tam do szkoły rodzenia. Zaczęłam dość późno i wyszło tak, że urodziłam zupełnie gdzie indziej a na zajęciach byłam tylko na trzech. Mogę powiedzieć tak: pierwsze zajęcia były - moim zdaniem - niepotrzebne, gdyż omawianie ciąży - co się dzieje, kiedy, jakie badania robić, kiedy i dlaczego - to trochę strata czasu. Po pierwsze pierwszy trymestr masz za sobą. Po drugie większość rzeczy albo już przeczytałaś w pierwszej lepszej książce o ciąży (zakładam, że jak ktoś na tyle zaangażowany, żeby iść do szkoły rodzenia, to książkę też przeczytał lub jest w trakcie), albo wiesz od swojego lekarza prowadzącego. Kolejne dwa zajęcia były dość fajne - oddychanie, masaż i coś tam jeszcze. Z tego co pamiętam, to warto być na tej szkole co najmniej z dwóch powodów. Pierwszy - w programie jest wycieczka po trakcie porodowym i oddziale położniczym, więc masz szansę oswoić się z tym, co Cię później czeka. A wiadomo, że co oswojone, to mniej straszne. Druga rzecz - poznajesz przynajmniej kilka położnych i jak może na którąś z nich trafisz podczas porodu, to też jakoś przyjemniej, że ktoś znajomy. Nie mówiąć o tym, że nie tylko Ty znasz je, ale również one Ciebie ;-). A nie ma usługi akuszerskiej, żebyś sobie umówiła wybraną osobę na 100%. Aha i jeszcze jedno. Tam jest sala do porodów rodzinnych z piłką i czyms tam jeszcze. I po szkole rodzenia zapewne będziesz miała pierwszeństwo, gdyby rodziło kilka osób w tym samym czasie (a pewnie tak będzie), pod warunkiem, że nie będzie zajęta już wcześniej ;-). Rodziłam na piłce i miałam bóle krzyżowe od początku do końca, więc wiem, że ta piłka naprawdę się sprawdza. Gdyby sala do porodów rodzinnych była zajęta, to poród rodzinny jest i tak możliwy, bez dopłaty. Ja po własnych doświadczeniach jestem zdania, że nikogo na siłę do porodów rodzinnych nie należy namawiać. Ani kobiety ani mężczyzny. U mnie wyszło tak, że rodziłam sama i teraz się z tego cieszę, ale wiadomo - każdy ma inaczej i wiele moich koleżanek cieszy się, że mąż mógł być. W sumie powiem tak - koszt szkoły to 500 zł. Jak możesz sobie na to pozwolic, to przemyśl sprawę. Nie jest konieczna, ale niewątpliwie pożytki są. Natomiast jak nie pójdziesz, to na pewno i tak sobie poradzisz. Zgadzam się z Elahar, że oddychać Cię nauczą, choćby w trakcie porodu.
Uff, no to sie opisłam dzisiaj :-).