Marta1981
Rodzyneczka
My też byliśmy ale później, bo Juli się pospał i M później z pracy wrócił, byliśmy 18:30, pogadaliśmy z szefem imprezy, M dostał koszulkę i 2 breloczki Castrola udał nam się dostać:-). Potem poszliśmy do Biesiadowa (Ci od długoczekającej ;-)pizzy) na kebaby. I o 21-ej do domciu wrócilismy.Z tej radości, że wszystko w najlepszym porządku poszliśmy na późny obiad do knajpki w której ostatni raz byliśmy z moim M jako para w liceum. Później na "top Gear". Według mnie impreza taka sobie, ale Fifi był zachwycony, myślałam że padnę ze śmiechu jak widziałam mojego synia oglądającego auta ze wszystkich stron z miną znawcy. Później jeszcze byliśmy na lodach i wróciliśmy dopiero co.
wiesz myślę, że to co zrobiłaś to było bardzo mądre. Ja z Fifim też przechodziłam takie bunty. Przez pewien czas mieliśmy totalną awersję do innych dzieci, było bicie, popychanie, a nawet gryzienie. O sytuacjach z zabawkami nawet nie chcę wspominać. Walczyłam i w końcu przeszło. Myślę, że dużo mu też dało przedszkole. Wczoraj na placu zabaw powiedziałam do niego 'Filipku popatrz ta dziewczynka nie ma zabawek daj jej trochę swoich, ty masz dużo" i moje dziecko bez słowa protestu podzieliło się zabawkami. Tak więc spokojnie, wytrwale, a ten trudny etap kiedyś minie.
Świetne wieści od doktora B - z resztą jutro się spotkamy to na żywo będziemy miały relację;-).
Jeśli chodzi o to "dzielenie się" zabawkami to przedszkole dużo daje - Olek nie potrafił się dzielić tylko zawsze MOJE było a w przedszkolu jednak kładą na to dużą wagę.
Ale duża laseczka z Julci:-).My po wizycie u pani doktor...Jula wazy 11,5kg i ma 86cm z małym garbem bo nie chciala wyprostowac sie
Dziś nocna zmiana krótsza;-).