Dobrze jest mieć zrozumienie, dziękuję!
U mnie problem jest głęboki, od dziecka było mi przedstawiane, że chłopaki to takie łobuzy, a dziewczynki nawet jak były z tych niegrzecznych, to takie fajne, słodkie, kochane, lepsze. Od dziecka miałam wpojone, że jak dobrze, że u nas w rodzinie same dziewczynki, że to "coś lepszego". A te ciotki, czy jakieś znajome rodziny, które miały syna/synów miały współczucie u całej reszty. Nie takie chamskie czy coś, takie w sumie miłe. Ciężko to opisać, ale nigdy nie wyglądało to tak jak u np. szczypiorkowej w rodzinie. U nas każdy się cieszył z każdej ciąży, nie było dogryzania, czy krzywego patrzenia. Ale mimo wszystko dziewczynki zawsze były przedstawiane tak super. I mi to utknęło w głowie. Współczułam w myślach innym jak się rodził chłopiec i zarazem cieszyłam się, że ja będę mieć kiedyś córkę. Tylko córkę. Oglądałam rodzinkę pl i śmiałam się, bo te sytuacje były śmieszne i oddychałam z ulgą, że ja nigdy w życiu syna. Przyznam się, że w ciąży drugiej jak wiedziałam, że będzie syn, to nie mogłam tego oglądać, płakałam. Tak bardzo nie chciałam mieć tych wszystkich chłopięcych zachowań w domu. Bekania, pierdzenia, namiotów po przebudzeniu... Dla mnie to było okropne
oczywiście dziewczynki też mogą być chłopięce - ale jak wyżej, wpojono mi, że dziewczynkom się to wybacza. I kocham moich synków najmocniej na świecie, ale to tak głęboko gdzieś w głowie siedzi, że nie jestem w stanie tego wywalić. Oczywiście nie myślę o tym na co dzień, ale mimo wszystko co jakiś czas się pojawia .Ehhh się wygadałam