Pająk dzięki kochana za dobre słówko
Widzę, że i u Was nie ma lekko. Oby wirus nie powrócił! Ze spojeniem jest już lepiej, ale czasem, po dłuższym spacerze się odzywa. Myślę, że organizm potrzebuje czasu, żeby to wróciło do normy. Z drugiej strony, to dobrze, że czasem jednak coś boli, bo inaczej, to bym już pewnie się brała za jakieś ćwiczenia, a absolutnie mi póki co nie wolno
Trzymaj się cieplutko
Elmo ja jakoś tak manewrowałam tymi testami, że nie piłam zbyt dużo w czasie robienia. Wiesz, jak człowiek obserwacje robi tak długo, to mniej więcej wie, czego się spodziewać. U mnie było tak. Jak tylko pojawiła się delikatna druga krecha, to kolejny test był po 6 godzinach. Jak była ciemniejsza, to już od tego momentu co 2 godziny. Nie mówię, że nie piłam nic a tym czasie, ale wiesz...jedna kawa, czy herbata w moim przypadku nie miała wpływu na wynik testu, tym bardziej że u mnie pozytywny był najczęściej w nocy, a wtedy już nie piłam. Sama zobaczysz, że da się to jakoś ogarnąć. Żeby siuśki rozcieńczyć, to byś musiała bardzo dużo pić. Zresztą ja na sobie mogłam zaobserwować, że wynik testu bywał pozytywny zarówno po nocy bez picia, jak i w ciągu dnia, kiedy coś tam ciągle piłam. No i to sprawdzanie co 2 godz. u mnie trwało tak może ze 12h, bo mi szybko rosło LH i szybko spadało, tak więc te 12h bez picia nie wiadomo ile dało się wytrwać. Podejdź do tego spokojnie. Nie nastawiaj się, że zajdziesz w ciążę od razu. Wtedy obserwacja będzie łatwiejsza. Ja jeszcze polecam monitoring. Dzięki niemu idzie na prawdę określić bardzo dokładnie moment owulacji. Ja byłam trzy razy pod rząd w cyklach różnej długości i w trzecim z kolei cyklu miałam już świetne porównanie, kiedy zgrałam wszystko ze sobą (wiesz, temp., śluz, ból, testy), co pozwoliło mi w kolejnych cyklach na bezbłędne wyczajenie owulacji. Wiem, sporo tego, ale jednak przy dwóch dziewczynkach marzenie o synku było tak silne, że chciałam zrobić wszystko, by pomóc szczęściu. Zaglądać będę i pisać też, także możesz być pewna, że na miarę możliwości zawsze coś poradzę:-)
Eden77 wszystko zależy od tego, kiedy masz owulację, tzn. ile czasu po piku LH. Ja wyszłam z założenia, że celuję w samo jajko. Wiem, że plemniki muszą dobiec i na to też jest potrzebny czas, ale tak samo od momentu pęknięcia pęcherzyka jajeczko potrzebuje troszkę czasu by wywędrować. Dlatego moje myślenie było takie, że skoro i plemnik i jajo potrzebują chwilkę, to najlepsze będą staranka w momencie pękania pęcherzyka, co by się szybko po drodze spotkali. 7 cykli tak robiliśmy z mężem i nie wstrzeliliśmy się w 0+12, ale czy to przypadek, czy jednak efekt moich obserwacji...tego nie wiem