Witam ponownie
No więc żeby nie było, że nie poszłam do lekarza z Nelą, a potem marudzę, to poszłam. Nie oczekiwałam zbyt wiele, ale to co usłyszałam, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Otóż Pani doktor stwierdziła,że już tyle to trwa i dajemy sobie radę, że możemy poczekać kolejny dzień i noc,a jak będzie dziś w nocy tak źle jak wczoraj,to dopiero pomyślimy, co z nią zrobić
Na nic zdały się moje argumenty, że ona była wczoraj tak odwodniona, że chwilami w nocy traciła ze mną kontakt,aż jej oczy uciekały. Że co w nią wlewałam, to wydalała, że to przecież niebezpieczne.... Babka mówi, że skoro tyle wiem w temacie, to sobie na pewno poradzę z nią jeszcze jeden dzień, a przecież Open Surgery (czyli przyjęcia poranne pacjentów)jest co dziennie i jutro mogę wrócić. Jasne. O niczym innym nie marzę, jak łazić tam co dziennie i prosić się o pomoc!!! Oczywiście na koniec dodała, że w tym kraju tak się leczy dzieci z biegunką i wymiotami. No to ja do niej, że chyba się nie leczy, bo nawet nie dostaliśmy nic z elektrolitami. Koszmar!!!
Za drzwiami się poryczałam, popatrzyłam na moją Nelę i wkurzona poszłam do rejestracji oznajmiając im, że jeśli nie polepszy się jej stan do 17 (przychodnia czynna do 18), to wracam z nią do lekarza i nic mnie nie obchodzi, czy mają dla mnie czas, czy nie. Wiem, może za ostro, ale widząc zapadnięte oczy Nelci nie mogłam tego tak zostawić
Póki co dajemy sobie radę. Nelcia nie chce pić tej wody ze środkiem na uzupełnienie elektrolitów (kupiłam sobie sama w Tesco), ale pije dużo samej wody. Zjadła znowu kawałeczek bułki i wreszcie robi siusiu. Biegunka na razie się uspokoiła. Mam nadzieję, że z każdą godziną będzie lepiej.
Ja nie śpię i spać się w dzień nie położę, bo mąż w pracy, a mamie na głowę nie zwalę obu dziewczynek, bo ona jeszcze nie czuje się za dobrze. Jakoś pociągnę do wieczora i może tej nocy wreszcie zasnę. Jeść nie bardzo mogę, ale zjadłam od rana małego rogalika, bo już mi się w głowie zawracało. Nie mam apetytu i już. Wiem, muszę jeść, więc na pewno coś treściwszego zjem później.
Dziękuję Wam za kolejną porcję wsparcia, bo bez tego to bym chyba już w ogóle wysiadła