jestem..........
qurwa mać !! przepraszam...
nic nigdy nie może być dobrze
pojechałam po Dominika z Zuzą ..pobawili się na placu..po 16.00 pojechalismy na skład budowlany -tam gdzie kupuję ten kamień i kostkę-miejscowość od nas..
Tom wracał z pracy i miał wysiąść przy tym składzie a ja w tym czasie miałam kupić kostkę ,załadować(oczywiście pan to robił) do auta a Tom miał przywieść kasę bo wziął ze sobą kartę...
iiiiiiiiiiii................
pomagam panu na taczkę ładować ten kamień-wybieram co lepsze kawałki...nagle płacz!!!! wrzask!!!! krzyk jakichś facetów...
byłam jakieś 30 m od auta....dzieciom powiedziałam ,że mają siedzieć i nie wychodzić i co??????????
Dominik przeszedł samego siebie...
przeszedł do przodu auta....spuścił ręczny,wrzucił na luz ( a miałm na pierwszym biegu) i ....auto zaczęło sie staczać...................
przez ten krzyk odwracam sie i nie wiem jak i kiedy przebiegłam te 30 metrów...Zuzka się przestraszyła jak auto sie staczało i otworzyła drzwi-wysiadła w biegu a po jej stronie stały wieeelkie kamienie i drzwi zahaczyły o te kamienie i praktycznie Ją zablokowały-między drzwiami a kamieniem a auto sie stacza-drzwi wygieły sie w drugą stronę ,Ona nie wiem jak czmychnęła....
Dominik też wyskoczył z auta i wleciał wprost pod tylnie koła bo chciał zatrzymać auto.................
Boże kochany jak sobie przypomnę to wszystko to ręce mi sie trzęsą i serce staje...
kilku chłopaków tam stało wiec zatrzymali auto od tyłu,inny złapał Dominika...a właściciel powiedział,że ja uciekła od tego kamienia to jakby "spod siekiery uciekła" powiedział,że gdyby Ją przytrzasnęło to "żebra by Jej plecami wyszły i nie było by co zbierać "
.......................
tak więc mam roztrzęsione dzieci,ja zaryczana,drzwi musimy kupić....