no mam cos jeszcze dla was :-) a szczegolnie dla dziewczyn kore tak jak ja maja za krotka faze lutealna ;-)
Moja ostatnia faza lutealna nie pozostawiła mi zbyt wiele złudzeń. Jest za krótka już któryś raz z kolei, pomimo tego, że robię wszystko, żeby ją wydłużyć.
Trwała zaledwie 7 dni, w tym 5 i 6 dzień to dni z plamieniami.
Prawidłowa faza lutealna powinna wynosić 12-16 dni. Dłuższa - nie jest wcale oznaką zdrowia, krótsza - jest przyczyną bezpłodności. Już 9 - dniowa może skutecznie uniemożliwić ciążę, przy 5 - dniowej, ciąża jest wykluczona. Jednorazowa krótka faza lutealna nie jest znaczącym problemem. Jeśli zaś sytuacja powtarza się z cyklu na cykli,powinna wtanczas zaniepokoić. Przyczyną krótkiej fazy lutealnej (ja miewam 5 - dniowe, ostatnia była 7 - dniowa) może być zbyt wysoki poziom prolaktyny, co upośledza działanie ciałka żółtego. Wysoki poziom prolaktyny blokuje owulację, jeśli zaś do niej dojdzie, hamuje także wydzielanie progesteronu, skracając tym samym fazę lutealną. Przy niskim poziomie progesteronu, trudno jest zajść w ciążę, nawet gdyby do zapłodnienia dochodziło, bowiem utrudnia to implantację zapłodnionego już zarodka.
Fazę lutealną można wydłużyć za pomocą witaminy B6. Jednym jednak pomaga, drugim nie. Witaminę B6 powinno się zacząć przyjmować od dnia owulacji, w dawce 100-200 mg, maximum jednak 300 mg. Witamina B6 pomaga podnieść poziom progesteronu. Próbowałam w dwóch cyklach i mnie się nie udało, ale wielu kobietom pomaga wydłużyć fazę lutealną. Być może mi nie pomogło właśnie ze względu na poziom prolaktyny - najprawdopodobniej dość wysoki.
Castagns (Vitex Agnus Castus) pomaga w obniżeniu poziomu prolaktyny, pomagając tym samym w owulacji, a także zmuszając ciałko żółte do wytworzenia odpowiedniej ilości progesteronu.
Już raz mi pomogło. To właśnie dzięki zażywaniu Castagnusa (w polecanej na opakowaniu dawce - 2 tabletki przez 90 dni) udało mi się zajść w ciążę i urodzić zdrową dziewczynkę. Dziewczynkę? Przypadek?
Najprawdopodobniej nie!
Castagnus zwiększa prawdopodobieństwo urodzenia dziewczynki w sposób dość znaczny. Przede wszystkim dlatego, że podnosi poziom progesteronu, ale nie tylko. Castagnus obniża ph, jednocześnie zakwaszając pochwę. To właśnie sprzyja poczęciu córek.
Ostatnio zaczęłam badać to, jak duże jest prawdopodobieńśtwo posiadania dziewczynki, po zażywaniu Castagnusa. Zdecydowałam się go łykać, by zwiększyć swoje prawdopodobieństwo dziecka w ogóle (przy takiej fazie lutealnej najprawdopodobniej samej ciąży nie udałoby mi się utrzymać).
Czego się dowiedziałam? Odsetek dziewczyn posiadających córkę po kuracji Castagnusem jest bardzo wysoki.
Jedna, która ma 4 dzieci, w tym jedną córkę, tylko przed poczęciem córki zażywała Castagnus.
Inna wspominała o swoim wewnętrznym badaniu, na podstawie którego doszła do wniosku, że na 60 dziewczyn zażywających Castagnus, tylko 5 z nich urodziło synów!
Ryzyko więc ogromne! Jednak chcę je podnieść, zważywszy na to, że ja przede wszystkim chcę być w ciąży! Bez Castagnusa wątpię, że mi się to uda.. Próbowałam witaminę B6 - ale mi nie pomogło, nie mam więc zbyt wiele do stracenia. By zminimalizować ryzyko, chcę jednak zakończyć kurację na 6 tygodni przed naszą pierwszą próbą..
Skutki uboczne odczuwam niestety już teraz (biorę go od paru dni). Mam mdłości, nieznacznie bóle głowy. Czytałam, że z czasem to przechodzi. Można także ponoć owych skutków ubocznych uniknąć, przyzywczajając organizm do Castagnusa, powoli zwiększająć dawkę (ja zaczęłam od maxymalnej, żeby zaczęło szybko działać, bo będę mogła go przyjmować maxymalnie przez 50 dni).
Dla dziewczyn planujących córkę - naprawdę polecam! Szanse bowiem zwiększają się znacznie.
Te, które pragną synów, powinny jednak unikać Castagnusa.
Czasem jednak zaryzykować trzeba...