Witajcie.
Nieco za późno znalazłam wąteczek. 12 607 stron nie dam rady nadrobić, nawet do rozwiązania.
Widzę, że są tu mądre i doświadczone dziewczyny, dlatego poproszę o pomoc.
Nieco szczegółów:
Nasze starania były w 7 d.c. i potem miesiąc nic. Hmmmm. Jestem starszawa, więc kolejny punkt dla mnie.
Długie cykle po 30 dni, więc nawet jakby O było wcześniej, to i tak na 100% nie utrafiłam w punkt. Śluz bardzo gesty, lepki, bez oznak i konsystencji płodnego. Byłam przekonana, że nic z tego w tym miesiącu i jeszcze raz czy dwa cykle popróbujemy...
Mając córeczkę i synka zdecydowanie celowałam w dziewczynkę. Po usg prenatalnym w 12 tyg. Doktor, specjalista fmf potwierdził moje przypuszczenia, będzie córeczka.
Jak ja się ucieszyłam. Tak, będzie ONA. I tak cieszyłam się kupując śliczne, maleńkie, różowe ciuszki, aż w 18 tyg.moja ginekolog (nie od fmf) pokazała mi wdzięczną pozycję od "tyłu i od dołu" demonstrując... jąderka i siusiaczka! :O Byłam w ciężkim szoku, nie mogłam jej uwierzyć. JAK to? Przecież miała być dziewczynka!!! Drogą dedukcji uznałam, że moja pani dr.się nie zna, nie jest specjalistką od fmf, więc na pewno pępowinkę bierze za siusiaka, bywa. W 22 tyg. Pan ginekolog (musiałam dojeżdżać na badanie połówkowe do specjalisty z certyfikatem) ponownie potwierdził dziewczynkę, co nawet opisał w badaniu.
Ulżyło mi ogromnie, aż do 26 tygodnia, kiedy to mój zaufany dr.przyjmujący tylko prywatnie robiąc usg namierzył.... synka!
Ja tam nic nie widziałam, jak już to chwilowo śmigneły mi wargi i tyle. Pan druknął mi foto. I teraz zagwozdka: czy mam wesołą córeczkę z wydatnymi wargami, która od czasu do czasu upycha pępowinkę między nogami robiąc doktorów (i matkę) w konia, czy to nieśmiały chłopiec zaciskający nóżki i czasem chowający "sprzęt". Jestem w 29 tygodniu, mam diagnozy pół na pół.
Dalej nic nie wiem. A Wy jak myślicie?
Załączę zdjęcia oraz opis, to co mam. Ciąża prowadzona głównie na nfz, więc z wizyt państwowych nie chcą dawać fotek.
Acha, mam koleżankę stosującą npr.
Pierwszą córeczkę ma z 5 d.c. "bo wtedy jeszcze można", a synka też ma z 5 d.c. "bo ostatnim razem to był przypadek i jeszcze można bez konsekwencji".
U innej, po in vitro jest córeczka.
U jeszcze innej (45 lat) też dziewczynka... I bądź człowieku mądry.
Wezmę, kto będzie, w końcu moje dzieciątko, ale 21 wiek, 7 m-c ciąży i nadal nie wiadomo kto zacz?
Mogłybyście podzielić się doświadczeniami w diagnozowaniu płci? Jak myślicie, kogo noszę pod sercem?
Pozdrawiam