w wiadomościach było o tym, że babka miała 8 miesieczne dziecko i dostało biegunki, pojechała do lekarza, dali leki i kazali wrócić do domu, ale w nocy tego samegod nia pojechała na pogotowie, gdzie lekarz obużony, że go obudzono obejrzął dziecko i stwierdził, że nic mu nie jest a biegunka to normalna sprawa, dał kolejne leki i wysłał do domu, matka je podała dziecko zasnelo... nad ranem znalezli je z zapadnietym ciemiaczkiem i brzuszkiem... już nieżywe... kur... normalnie masakra, zabiłabym tego lekarza... az ryczałam jak tego sluchałam i klnelam niemilosiernie...