Hejka
Ale mnie nie było...wstyd :
Troszkę sie u nas ostatnio działo stąd to zaniedbanie.
Zaczęło sie od wysypki, która okazała się alergią na mleko krowie (tzn. nietolerancja). Mateusza po spozyciu bakusia bardzo obsypalo i na ciele i na buzi do tego wymiotował i jakiś taki niespokojny był. Pobudki w nocy do 5 razy
Jak juz się w miarę skóra zaczęła goić to pojawił się problem kupowy a mianowicie luźna jej konsystencja.
Chciałabym abyście uważnie obserwowały wasze dzieci. U nsa zaczęło się od luznej kupki. W sumie nic takiego a jednak...
W środę poszłam z Mateuszem wieczorem na pomoc doraźną bo dostał temp 37,6. Pani dr po jego zbadaniu niczego nie stwierdziła. Gardło tylko lekko zaczerwienione a na kłopoty brzuszkowe kazala podawać Matusiowi lacidofil. Stwierdziła też, ze luxna kupka może być od tego, że syn ząbkuje albo też od czegoś co zjadł. Mieliśmy przjść na dietę czyli pierś i marchewka z ryżem. Czwartek był w miarę znośny a w piatek Mateusz obudził się z temp 38,6. Z początku myslałam, ze się ten smoczek z termometrem zepsół no bo skad niby tak nagle u niego taka wysoka temp. Zmierzyłam normalnym i wyszło mi w pupie 39,2. Natychmiast podałam mu panadol, siostra poleciała mi do lekarza, który przyjął mnie poza kolejką.
Znowu okazało się, że z Mateuszem wszystko w jak najlepszym porządku z tym, że jak powiedziałam o tej kupce to pani dr od razu wypisała nam skierowanie na badanie moczu, które mieliśmy zrobić jak najszybiej.
Kupiłam woreczki aby złapać siuśki Mateusza ale w ten dzień się nam nie udało. Źle go założyłam :
Pod wieczór Mateusz znowu zrobił się gorący i dosłownie padł mi na rękach. Nie kąpałam juz go tylko dałam mu jeszcze syrop przeciwgorączkowy i położyłam go spać. Temperatura spadła mu do 37,5 więc myślałąm, że jestesmy na dobrej drodze ale sie myliłam .
W nocy o 1-szej obudził się na karmienie i jak go tylko dotknęlam wiedzialam, ze jest źle. Zmierzyłam mu temperaturę i własnym oczom nie wierzyłam. Prawie 40 stopni. Zadzwoniłam na pogotowei, które przekierowało mnie na pomoc doraźną, z której to przyszła po 20 min ta sama pani dr, która wcześniej sugerowała ząbkowanie. Zbadała go i znowu nic.
Widziala jednak, ze jestem bardzo zdenerwoana i ogólnie na nią wnerwiona wiec wypisala mi skierowanie do szpitala. Najpierw pojechaliśmy na Krysiewisza skąd odesłali nas na Nowowiejskiego. Tam zostaliśmy przyjęci na oddzial obserwacyjno-zakaźny. Mateusza zbadali, zważyli, założyli wenflon (płakał bardzo), pobrali krew no i zaistalowali mu ten worek na siuśki. Potem zaprowadzili nas do sali i tak następne 18 godzin spędziłam siedząc na krześle.
Mati dostał kroplówki jakies syroki i temepratura mu spadla ufff.
Cały oddzial zawalony był dzieciaczkami, które miały podobne objawy plus wymioty. Okazało się, że to jakis wirus, który uległ mutacji. Ponoć szpital na Nowowiejskiego od dłuższego już czasu nie moze sobie z nim poradzić.
Nas wypuscili w niedzielę ale tylko na przepustkę ponieważ Mateusza wyniki były dobre i nie gorączkował Pani dr stwierdziła, że lepiej jesli będzie dochodił do siebie w domu niz w szpitalu gdzie dzieci są bardziej chore niż on. Mógłby się zarazić. Jeśli jednak będzie sie z nim coś nie tak działo mamy natychmiast wracać (oby nie). Jutro czeka nas jeszcze wizyta w szpitalu bo jestesmy urlopowani do godziny 12. Zbadają jeszcze raz Mateusza pewnie mu coś podadzą i wypuszczą nas na dobre...miejmy nadzieję.
Troszkę się rozpisałam ale chciałam żebyscie wiedziały ze jeśli Wasze dzieci będą miały podobne objawy to sie nie zastanawiajcie tylko dzwońcie na pogotowie lub jedźcie do szpitala. Wirus ten jest bardzo niebezpieczny. Jedna z poznanianek lezała teraz ze swoim dzieckim w szpitalu 10 dni. Obserwujcie więc maluchy bardzo uważnie!!!!
Dzisiaj z Mateuszem było już lepiej. Mial apetyt, bawil sie zabawkami no i sie śmiał ;D Jeszcze źle wyglada i ma kupke luźną ale o niebo lepszą niż kilka dni temu. Teraz śpi
Jak się u nas troszkę uspokoi to będę wpadać częsciej
Teraz juz zmykam
papatki