reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czy cieszy was macierzyństwo?

reklama
Czytałam wszystkie wypowiedzi i pewnie po mojej będzie hejt albo i nie ale może będzie mi lżej jak to wyrzucę z siebie bo myślałam nad tematem aby dodać i widzę że już coś podobnego jest a sama jakoś bym nie odważyła się chyba dodać czegoś swojego...



A więc... Bardzo chciałam mieć dziecko na prawdę jak widziałam koleżanki lub dziewczyny których nie znam z brzuchem lub wózkami zazdrościłam im. Nie zabezpieczaliśmy się 5 lat mówiąc co będzie to będzie ale co miesiąc i tak ciocia z Ameryki przyjeżdżała hmm.
Wkoncu po zmianie lekarza i mojej determinacji udało się są dwie kreski aż skakałam ze szczescia 😃
Wydawało mi się że jak powiem mężowi to będzie reakcja jak na tych filmikach co pary pokazują ale jednak nie bo to nie bajka tylko rzeczywistość obudź się halo! Powiedział " czarno to widzę " później po tym wszystkim powiedział że damy radę sobie. Chodziło o to że on zapracowany tu jeszcze zmiana ogrzewania czekała itp mniejsza... W trakcie ciąży gdybym nie poszła na drugie badanie prenatalne bym sie nie dowiedziała że urodzę synka z rozszczepem. Drugie już nie jest aż tak obowiązkowe jak pierwsze tym bardziej że chodzilam prywatnie więc się zastanawiałam czy iść ale to nie ma co oszczędzać bo nie zawsze wszystko widać na pierwszych badaniach... No były zgrzyty,czytanie o tym i stres ale pogodziliśmy sie z tym... Urodziłam swoje dziecko pierwsze o którym marzyłam od zawsze i mimo rozszczepu karmiłam piersią bo bardzo tego chciałam. Mimo że miał wadę bo jest po zabiegu oboje go bardzo kochamy od samego początku. Początkowo maz mi pomagał mimo że wolnego nie mógł wziąć to jeździł później albo wracał szybciej do pewnego czasu wszystko oczywiście... Ogólnie kocham swojego syna ale macierzyństwo mnie nie cieszy... Odkąd przestałam karmić piersią bo straciłam pokarm.. tata mi zmarł i widziałam jego ciało i jak go w worku wynosili coś strasznego... Walczyłam o pokarm miesiąc ale nie udało się z czego się nie cieszę ale do sedna... Jakoś odkąd nie karmie małego piersią i się z mężem nie układa i ja wszystko sama robię sprzątam,piorę, zakupy jak ta kretynka obładowana chodzę i wózek do tego bo inne kobiety to spacerek a ja czy deszcz czy słońce chodzę z tymi siatkami i plecakiem... Wszystko przy nim sama robię od dłuższego czasu on tylko pilnuje bo idę się kąpać albo pobawi się póki grzeczny i tyle. Albo jedzie rano do pracy i wraca wieczorem albo śpi do 10 i jedzie na 12 i wraca wieczorem taki to ma dobrze.. Nie zapyta czy może małego nakarmić w nocy bo ja wstaje o 6.30 czasem po 8 z dwoma lub jednym karmieniem. Mały czasem chodzi późno spać. Nigdzie nie wchodzę sama a jak wychodzę to tylko z dzieckiem bo go wiecznie nie ma a jak wyjdziemy razem to tam ja się nim zajmuje chodzi o karmienie, przewinięcie i wrócimy do domu on się kładzie albo idzie na tv a ja się zajmuje znowu dzieckiem zresztą podobnie nawet jest jak wróci z pracy różnicy nie ma. Co z tego że się chwilę pobawi ale nakarmić czy położyć spać to nie łaska. Chce iść do kosmetyczki muszę poprosić siostrę jedna czy druga aby mi została z małym, jadę do lekarza też proszę się aby ktoś mnie zawiózł bo mamy jedno auto no chyba że łaskawie znajdzie czas i zawiezie. Teraz skończył 6 msc i nie mam już pomysłów na te obiady i wszystko mnie tak przytłacza on się szybko nudzi ciągle mi się przestawia czasem idzie spać o 20 czasem około 24... Myślałam że będę się cieszyć z bycia mamą ale jest mi ciężko przyznaje i nie myślę o drugim a nawet nie mam z kim mieć drugiego bo z mężem to chyba 3 msc stosunku nie miałam... Dziecko nas poróżniło nie wiem czy dobrze to ujelam... Nic mnie nie cieszy. Sory może napisałam bez ładu i składu ale pisałam co mi przyszło akurat do głowy. Wiem że życie to nie bajka ale inaczej sobie to wyobrażałam 😔
Bardzo przykro się to czyta, ale doskonale rozumiem, że jest Ci ciężko. Większość obowiązków w tygodniu jest na mojej głowie z racji tego, że mąż do godz 18 pracuje. Więc odebranie dzieci, ogarnięcie lekcji czy zajęć dodatkowych, doraźne zakupy spoczywa na mojej głowie. Mąż pomaga mi weekendowo. W sobotę robi duże zakupy, zabiera dzieciaki do dziadków, żebym mogła odgruzować chatę po całym tygodniu, czasami to on sprząta, a ja wychodzę. Tylko tyle, z drugiej strony aż tyle. Myślę, że na przestrzeni lat udało nam się wypracować system, który się w miarę u nas sprawdza. Nie wiem jak bym funkcjonowała gdybym całkowicie wszystko musiała sama. Podziwiam kobiety, których mężowie pracują za granicą i one wszystko, dosłownie wszystko muszą ogarniać same. Albo takie jak Ty. Ktoś mi kiedyś powiedział, że dzieci to największy sprawdzian dla związku. I chyba coś w tym jest.
 
Mnie cieszy. Dawno temu jeszcze przed pierwszą ciąża myślałam że nie chce mieć dzieci, nigdy,ze to nie moja bajka. Miałam częsty kontakt z dziećmi w różnym wieku, opiekowałam się i widziałam ile trzeba włożyć w to energii i czasu. Zaszłam w młodym wieku w nieplanowana ciążę i moje myślenie całkowicie się zmieniło. Teraz mam dwójkę dzieci, mają prawie 8 i prawie 3 lata. Uważam że są najlepszym co mnie w życiu spotkało. I tak, jestem "kura domową". I jestem szczęśliwa.
Oczywiście są również ciężkie momenty w których najchętniej wystrzeliła bym się w kosmos by mieć chwilę spokoju. Ale jednocześnie wiem że nie zamieniłabym tego co mam na nic innego.
 
Ja się zastanawiam jak ja to ogarnę w przyszłości i podziwiam pracujące matki 🤣🤣 zawsze pracowalam, od technikum, ale przy młodym to bym tylko spala, w dodatku zawsze trafiam na gównianych pracodawców i tak mi się nie chce z tej mojej strefy bezpieczeństwa nosa wystawiać.
 
Ja się zastanawiam jak ja to ogarnę w przyszłości i podziwiam pracujące matki [emoji1787][emoji1787] zawsze pracowalam, od technikum, ale przy młodym to bym tylko spala, w dodatku zawsze trafiam na gównianych pracodawców i tak mi się nie chce z tej mojej strefy bezpieczeństwa nosa wystawiać.
Też podziwiam. Ogarnąć dom, dzieci a do tego prace.

Napisałabym tu coś więcej ale wolę zachować to dla siebie bo już widzę jakie komentarze mogły by padać.
 
reklama
Nie rozmawiamy ze sobą od 22
Bardzo współczuję, żadna z nas nie zasługuje aby dzielić trudny rodzicielstwa samemu. U mnie było tak samo, na początku jeszcze okej, kąpał tylko tata, w nocy mi go przynosił, ale Z czasem to wszystko ustało. Jak już syn zaczął się kąpać w naszej wannie to i ten obowiązek przestał być taty.
No i jakoś to się kulało, im bardziej musiałam się o coś prosić, tym bardziej zamykałam się na niego i sama wszystko robiłam. Zakupy, sprawy urzędowe, mieszkanie, w międzyczasie studia, opieka oczywiscie nad synem.
W końcu powiedziałam dość, albo stary się angażujesz albo ja się wyprowadzam, bo żadna różnica czy z tobą czy bez, tylko więcej skarpet mam do prania. Naprawdę byłam już na skraju wytrzymałości i stwierdziłam, że sama dam radę. No i jakoś się ogarnął, nie jest idealnie, ale jest o wiele lepiej.
Jak karmiłam piersią to mi z łóżeczka też czasami dziecko do karmienia w nocy dawał nawet poduszkę poprawił żeby wygodniej było ale jak napisałaś wyżej wszystko mija z czasem. Zajmował się na początku bardziej niż teraz. Jeśli chodzi o kąpiel to strasznie bałam się sama kąpać małego po szpitalu i prosiłam go raz drugi i aby mi pomógł kąpać. Raz tylko ze mną wykąpał i musiałam się przełamać i to też przejąć ja. Nie powiem jak się coś działo brzuch go bolał to przejmował się i na zmianę ze mną go nosił itp. Rozmowy z nim się kończyły zawsze tak że jak mi cos nie pasuje on może być z dzieckiem a ja mogę iść do pracy. On pracuje więc zmęczony przychodzi a ja przecież w domu siedzę to co narzekam. Zakupy z początku robiłam sama jak mały wstał np o 5 rano na karmienie to ja już się nie kładłam szykowałam się do wyjścia. On miał mleko ściągnięte uszykowane i jak przychodziłam to akurat go karmil i przewijał ale to też minęło z biegiem czasu i prosiłam siostry aby mi z dzieckiem zostawały. Ja po CC z gondola po schodach schodzić się bałam ale koniec końców później już nie miałam wyjścia i brzuch trochę bolał ale musiałam co miałam zrobić wiecznie się prosić o coś. I teraz już wszystko sama bo nie ma sensu na kogoś patrzeć. U nas rozmowa była dwa tygodnie temu jak nie dalej on swoje powiedział że czuje się jak niewolnik bo tylko praca i dom tylko że ja mu nie każe robić po 12 h to jest jego wybór i mu to powiedziałam ale jak już wykorzystałam okazję na rozmowę i powiedziałam swoje żale że czuje się jak matka polka, służąca i niania w jednym bo tylko ja te zakupy robię jak kretynka z tym wózkiem obładowana itp to się wściekł że przecież ja nie umiem robić zakupów w jednym sklepie a ja mówię że w jednym wszystkiego nie dostanę a on nie raz miał jechać na zakupy z nami to kończyło się to telefonem o 20.30 i pytaniem co robimy czy jest sens jechać o tej godzinie heh pewnie że nie i znowu ja sama musiałam iść. No ale obraził się i od 22 lutego nie rozmawiamy jakis dziwny się zrobił odkąd był chory w styczniu bo gorączka mięśnie itp od tamtej pory do dziś jakis ciągle zmęczony, śpiący i nie możemy się dogadać. Super że Tobie się udało wyrwać i rozwiązać sytuację z partnerem bo u mnie ciężko jak na razie 😔
 
Do góry