reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czy cieszy was macierzyństwo?

Z tym się definitywnie zgodze.
Kobiety tez kiedyś pracowały, to nie jest tak, ze nagle je olśniło i się wszystkie rzuciły robić karierę. Pracowały, zadania domowę zabierały więcej czasu bo nie było, zmywarek, kuchenek mikrofalowych i innych gadżetów. Dzieci miały i jakos sobie radziły.
A dzisiaj….szok horror.



Wiesz co, mam dwójkę małych dzieci i przez myśl mi nie przeszło, żeby jechać na wakacje i brać ze sobą opiekunkę. Jadę na wakacje, bo cieszy mnie radość moich dzieci kiedy zwiedzają nowe miejsce. Cieszy mnie ich ekscytacja lasem, jeziorem czy plaża. Nie meczy mnie fakt, ze chcą coś zobaczyć i gdzieś pójść.
Gdyby mi ktoś dał opiekunkę to bym nie wzięła, bo to ja chce dzielić z dziećmi radość z wakacji a nie siedzieć na nudnej plazy sama z drinkiem w łapce.
Dla mnie to jest szczescie w macierzynstwie. Radość dzieci z rzeczy, które dla dorosłych są już dobrze znane.
Jak pisałam o siedzeniu z ksiazka miałam na myśli z książka dla dziecka i dzieckiem. A nie o swojej książce. Ktora z nas się nad takimi rzeczami zatrzymuje? Która z nas świadomie przeżywa te chwile? A nie czytając książkę dziecku ale myślami będąc już przy nastepnej robocie albo przy planie na następny dzień.
Pomalu dochodzę do wniosku, ze szczęście jest w jakiejś części wyborem.
Znowu piszesz o sobie. Ja rozumiem co piszesz...naprawdę:) Mam wrażenie że po pierwsze, chcesz mi udowodnić że nie mam ochoty na takie wakacje jakie chce...co jest w ogóle bez sensu.. Albo przedstawiasz mi swoje podejście do macierzyństwa jakbym ja miała kompletnie inne albo nie miała kompletnie pojęcia o dzieciach,o macierzyństwie i Ty mi teraz objawiasz jakaś tajna wiedzę. Myślałam że to jest taka luźna wolna dyskusja o naszych doświadczeniach i potrzebach a mam wrażenie że muszę Ci się z czegoś tłumaczyć...sorry ale to jest trochę irytujące.
 
reklama
Z tym się definitywnie zgodze.
Kobiety tez kiedyś pracowały, to nie jest tak, ze nagle je olśniło i się wszystkie rzuciły robić karierę. Pracowały, zadania domowę zabierały więcej czasu bo nie było, zmywarek, kuchenek mikrofalowych i innych gadżetów. Dzieci miały i jakos sobie radziły.
A dzisiaj….szok horror.



Wiesz co, mam dwójkę małych dzieci i przez myśl mi nie przeszło, żeby jechać na wakacje i brać ze sobą opiekunkę. Jadę na wakacje, bo cieszy mnie radość moich dzieci kiedy zwiedzają nowe miejsce. Cieszy mnie ich ekscytacja lasem, jeziorem czy plaża. Nie meczy mnie fakt, ze chcą coś zobaczyć i gdzieś pójść.
Gdyby mi ktoś dał opiekunkę to bym nie wzięła, bo to ja chce dzielić z dziećmi radość z wakacji a nie siedzieć na nudnej plazy sama z drinkiem w łapce.
Dla mnie to jest szczescie w macierzynstwie. Radość dzieci z rzeczy, które dla dorosłych są już dobrze znane.
Jak pisałam o siedzeniu z ksiazka miałam na myśli z książka dla dziecka i dzieckiem. A nie o swojej książce. Ktora z nas się nad takimi rzeczami zatrzymuje? Która z nas świadomie przeżywa te chwile? A nie czytając książkę dziecku ale myślami będąc już przy nastepnej robocie albo przy planie na następny dzień.
Pomalu dochodzę do wniosku, ze szczęście jest w jakiejś części wyborem.
Nie wiem jakie masz doświadczenia. Ale z moich wynika tyle, że babcia/mama miały o tyle lepiej, że kiedyś mieszkało się wielopokoleniowo. Moja mama mieszkała ze swoimi teściami. Zawsze miałam ten komfort, że dziadkowie przypilnowali mnie i moje rodzeństwo. A mama sprzątała, gotowała, prała. Do tego póki najmłodsze z nas nie poszło do przedszkola to moich rodziców byli stać, aby mama była w domu. Dopiero kiedy najmłodszy brat miał 4 lata mama wróciła do pracy. A teraz kredyty i mąki kogo stać aby utrzymać się z jednej pensji.

W kwestii wakacji absolutnie się zgadzam. Nie po to zakładłam rodzinę, by spędzać czas wolny osobno.
 
Znowu piszesz o sobie. Ja rozumiem co piszesz...naprawdę:) Mam wrażenie że po pierwsze, chcesz mi udowodnić że nie mam ochoty na takie wakacje jakie chce...co jest w ogóle bez sensu.. Albo przedstawiasz mi swoje podejście do macierzyństwa jakbym ja miała kompletnie inne albo nie miała kompletnie pojęcia o dzieciach,o macierzyństwie i Ty mi teraz objawiasz jakaś tajna wiedzę. Myślałam że to jest taka luźna wolna dyskusja o naszych doświadczeniach i potrzebach a mam wrażenie że muszę Ci się z czegoś tłumaczyć...sorry ale to jest trochę irytujące.

Spinasz się i tyle.
 
Mi się wydaje, że to wszystko jest ze sobą powiązane. Fakt, że kiedyś nasze mamy i babki dawały radę ale tak jak któraś tutaj wspomniała, kiedyś mieszkało się "na kupię", pomoc rodziców czy teściów była na wyciągnięcie ręki, do tego nie ukrywajmy, że dzieci pilnowały dzieci. Ponadto wydaje mi się, że kiedyś był bardzo czysty schemat rodziny, mężczyzna jest głową rodziny i to na jego barkach spoczywa zapewnienie jej dobrobytu finansowego. Kobiety, w większości, nawet jeśli pracowały zawodowo, to wydaje mi się, że nie wnosiły aż takiego bogactwa finansowego do budżetu domowego. Teraz ten wizerunek jest nieco inny.... Kobiety dążą do niezależności finansowej, a co za tym idzie, będąc mama, chcą również poświęcić się częściowo pracy aby zapewnić sobie stabilizację finansowa więc automatycznie mogą czuć się przytłoczone nadmiarem obowiazkow. Tu też kwestia małżeństwa się wkrada według mnie, kiedyś ludzie nie rozchodzili się tak łatwo jak teraz, stąd pewnie też poniekąd to dążenie do niezależności, na wypadek gdyby jednak małżeństwo nie wyszło.
Wszystko gdzieś tam się ze sobą łączy... To oczywiście tylko moje zdanie.

Co do wakacji, ja pragnę pokazać moim dzieciom jaki piękny jest świat, ile miejsc wartych odwiedzenia, ile zakątków czekających na nas i jak najbardziej wakacje z dziećmi mamy w planach ale... No właśnie, czy wyjazd tylko we dwoje albo zabranie że sobą niani/babci po to, aby wieczorem wyjść na kolacje jest czymś złym? My z mężem sporo podróżowaliśmy zanim pojawiły się dzieci. Zawsze mieliśmy tradycje, że jeden wieczór poświęcamy na zabawę, %%%, szaleństwo. Kupowaliśmy szampana bądź wino i szlismy na plażę wieczorem... Nie będę opisywać szczegółów takich nocy, hehe. I nadal chxmey to praktykować. Dla mnie, bycie szczęśliwa mamą wiąże się z byciem szczęśliwa kobietą a na to nakłada się cała masa czynników, w tym między innymi moje relacje z mężem, bo choć jesteśmy rodzicami to wciąż pozostajemy partnerami i kochankami i wciąż chcemy spędzić trochę czasu tylko razem, bez dzieci.
 
Właśnie to jest żenujące, że myślisz, że mając pasję to juz dzieckiem nie można się zająć czy ugotować obiadu. Uwaga zdradzę Ci tajemnicę - wszystko da się pogodzić, jeśli tylko kobieta ma ochotę i dobrego partnera, który to umożliwi. Jak nie masz swoich zainteresowań to twoja sprawa.
A doba by musiała mieć nie 24h tylko 72h , żeby wszystko pogodzić razem 😀
 
Ja jestem w 25 tc, więc dopiero przekonam się, co to znaczy macierzyństwo, ale czuję, że już teraz w jakimś stopniu jest mi ciężko... Prowadzę firmę i bardzo lubię swoją pracę, ale jestem cały czas przemęczona, bo jednak próbuję utrzymać przychody na dotychczasowym poziomie, a jednocześnie jest cały temat wyprawki, szkoła rodzenia, wizyty u lekarzy, wieczne czytanie i uczenie się "obsługi" dziecka, bo chciałabym na start wiedzieć jak najwięcej.
Termin mam na czerwiec, a od sierpnia planuję powrót do pracy przynajmniej tak na 70%. Będziemy się z mężem wymieniać opieką nad synkiem, bo on też ma swoją firmę, więc z tym nie będzie problemu, ale psychicznie jest to dla mnie obciążające... Bo bardzo chciałabym mieć ten rok normalnego macierzyńskiego i poświęcić się tylko wychowywaniu dziecka. Mogłabym też sprzątać i gotować obiadki i nie czułabym się z tym źle. Nie mogę jednak zawiesić działania firmy na rok, bo nie po to ją wcześniej rozwijałam, żeby teraz wszystko stanęło w miejscu. W dodatku macierzyńskiego dostałabym zawrotne 300 zł z groszami, ale będę miała wyrównane do kosiniakowego, bo tyle dostają bezrobotne :/ Tak to niestety jest na własnej działalności.
Mąż oczywiście będzie w stanie nas utrzymać, ale mnie nie interesuje takie życie - chcę, żebyśmy szybciej odkładali na wymarzony dom, chcę móc kupić sobie perfumy za 400 zł bez wyrzutów sumienia i zamawiać łososia w restauracji 😜 Więc podsumowując, siedzą we mnie takie 2 wilki: z jednej strony chcę być mamą na pełen etat, a z drugiej chcę się dalej rozwijać w pracy, bo pieniądze po prostu są dla mnie ważne.

No i swoją drogą uważam, że w słabych czasach żyjemy, bo mój mąż wcale mało nie zarabia, ale z jednej pensji stać nas na normalne życie bez szaleństw. Przy takim poziomie zarobków na drugie dziecko byśmy się nie zdecydowali 🤷‍♀️

Więc zgadzam się z tym, że jest taka społeczna, ale też wewnętrzna presja na to, że kobieta ma jednocześnie wychowywać dziecko, pracować na pełen etat, mieć zawsze czysto w domu i obiad na stole i to jest po prostu przykre.
Witaj w klubie, ja dopiero początek ciąży ale też mamy z mężem firmę i planujemy wymieniać się opieką i pracować nawzajem. Mam te same obawy co Ty. Ale jak mamy z całą ciążą na l4 i rokiem macierzyńskiego piszą, że jest trudno to mam obawy jak to będzie wyglądać🙈
 
A doba by musiała mieć nie 24h tylko 72h , żeby wszystko pogodzić razem 😀
O racja to racja, ja nie wiem jak to wszystko pogodzić, zanim miałam dziecko to chodziłam do szkoły, pracowalam, wychodziłam że znajomymi, a na pasje nie było już czasu. Przy dziecku to już w ogóle coś musi wypaść.
 
O racja to racja, ja nie wiem jak to wszystko pogodzić, zanim miałam dziecko to chodziłam do szkoły, pracowalam, wychodziłam że znajomymi, a na pasje nie było już czasu. Przy dziecku to już w ogóle coś musi wypaść.
Powiem Ci, że przy pierwszym dziecku miałam lux, spokojne , ulubione jej miejsce to było łóżeczko mogłam ją wsadzić do łóżeczka i ona się zajęła sobą a ja miałam czas dla siebie. Ciągle spacery do parku, po sklepach, w zimie na sanki. A jak urodziłam drugie dziecko to wszystko się zmieniło o 360 stopni. Do tego starsza jest bardzo ekspresyjna, energiczna i prze inteligentna gaduła, młodsza 11 mc też nadpobudliwa to tego niecierpliwa, wszędzie jej pełno i zaborcza oraz uparte obie są, czasem ciężko pogodzić opiekę nad nimi z gotowaniem i sprzątaniem bo za przeproszeniem trzeba mieć oczy w d**IE , od tygodnia próbuje co wieczór zdjąć hybrydy i jak już mam okazję to albo coś oglądamy z mężem coś albo zajmujemy się sobą , albo padam na twarz 😂
Strasznie mi brakuje czasu dla siebie ale też nie wyobrażam sobie , żeby jechać gdzieś samej na cały dzień , a nieraz mąż mi proponował taka odskocznię .
 
Ja jestem w 25 tc, więc dopiero przekonam się, co to znaczy macierzyństwo, ale czuję, że już teraz w jakimś stopniu jest mi ciężko... Prowadzę firmę i bardzo lubię swoją pracę, ale jestem cały czas przemęczona, bo jednak próbuję utrzymać przychody na dotychczasowym poziomie, a jednocześnie jest cały temat wyprawki, szkoła rodzenia, wizyty u lekarzy, wieczne czytanie i uczenie się "obsługi" dziecka, bo chciałabym na start wiedzieć jak najwięcej.
Termin mam na czerwiec, a od sierpnia planuję powrót do pracy przynajmniej tak na 70%. Będziemy się z mężem wymieniać opieką nad synkiem, bo on też ma swoją firmę, więc z tym nie będzie problemu, ale psychicznie jest to dla mnie obciążające... Bo bardzo chciałabym mieć ten rok normalnego macierzyńskiego i poświęcić się tylko wychowywaniu dziecka. Mogłabym też sprzątać i gotować obiadki i nie czułabym się z tym źle. Nie mogę jednak zawiesić działania firmy na rok, bo nie po to ją wcześniej rozwijałam, żeby teraz wszystko stanęło w miejscu. W dodatku macierzyńskiego dostałabym zawrotne 300 zł z groszami, ale będę miała wyrównane do kosiniakowego, bo tyle dostają bezrobotne :/ Tak to niestety jest na własnej działalności.
Mąż oczywiście będzie w stanie nas utrzymać, ale mnie nie interesuje takie życie - chcę, żebyśmy szybciej odkładali na wymarzony dom, chcę móc kupić sobie perfumy za 400 zł bez wyrzutów sumienia i zamawiać łososia w restauracji 😜 Więc podsumowując, siedzą we mnie takie 2 wilki: z jednej strony chcę być mamą na pełen etat, a z drugiej chcę się dalej rozwijać w pracy, bo pieniądze po prostu są dla mnie ważne.

No i swoją drogą uważam, że w słabych czasach żyjemy, bo mój mąż wcale mało nie zarabia, ale z jednej pensji stać nas na normalne życie bez szaleństw. Przy takim poziomie zarobków na drugie dziecko byśmy się nie zdecydowali 🤷‍♀️

Więc zgadzam się z tym, że jest taka społeczna, ale też wewnętrzna presja na to, że kobieta ma jednocześnie wychowywać dziecko, pracować na pełen etat, mieć zawsze czysto w domu i obiad na stole i to jest po prostu przykre.
To jest właśnie życie przedsiębiorcy niestety…normalny pracownik ma 100% pensji w czasie l4 w ciąży, ekwiwalent urlopowy za okres l4 i macierzyńskiego a później macierzyński. Ale nie martw się z pewnością uda Ci się zrealizować swój plan czego Ci życzę 🙂. Wiele jest takich kobiet, które muszą z pracy wyjść na porodówkę a chwile później już się stresują firmą, obowiązkami wynikającymi z prowadzenia działalności itp jest to smutne ale czasy mamy dziadowskie. Trzymaj się ☺️
 
reklama
Witaj w klubie, ja dopiero początek ciąży ale też mamy z mężem firmę i planujemy wymieniać się opieką i pracować nawzajem. Mam te same obawy co Ty. Ale jak mamy z całą ciążą na l4 i rokiem macierzyńskiego piszą, że jest trudno to mam obawy jak to będzie wyglądać🙈
Urodziłam tak 4 dzieci, jak to mówią pełen ogień i jazda🙂życie samo się przeorganizuje a człowiek szybko dostosowuje się w nowej rzeczywistości więc bez obaw napewno dacie radę🙂
 
Do góry