reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czy cieszy was macierzyństwo?

Ja pracuję od 7 miesiąca życia dziecka. Mąż zajmował się dzieckiem bardziej niż ja (oprócz KP No nie ogarnął chłopina :) ) Miałam czas na rower, fryzjera, masaż, kosmetyczkę. I mimo to pierwszy rok macierzyństwa mnie zniszczył. Do teraz jestem przemęczona i niewyspana. Odżyłam dopiero po powrocie do pracy a i tak ponad pół roku zajęło mi względne zrzucenie wagi, odzyskanie figury. Dziecko w żłobku od 8mż i tak naprawdę to pozwoliło złapać oddech na tyle, że niedawno wróciłam do takich „fanaberii” jak sport czy dokształcanie. Jedyne, czego w domu nie robimy to nie prasujemy - wymięte ciuchy jeszcze nie zabiły żadnego dziecka; żarcie czasami zamawiamy a czasami mamy bałagan. Czy to czyni mnie ch* panią domu albo niepełnoetatową matką? Bałagan mnie denerwuje i zmęczenie bywa źródłem frustracji, ale czy to sprawia, że macierzyństwo mnie nie cieszy? Cieszy. Cieszy przysłowiowy uśmiech bąbelka, ale lubię sobie ponarzekać. Bo mam na co. Dziecko zachoruje i trzeba szukać opieki. Narzekam, co nie znaczy, że nie doceniam, że jest ogólnie zdrowe. Każdy żyje swoimi problemami a nie tym, że dzieci ciężko chorują albo głodują gdzieś na świecie ani nie tym, że ktoś marzy o samochodzie a ja narzekam, że jeżdżę VW a nie audi q7.
Jak któraś nie lubi to niech nie pracuje i zajmuje się domem, ale jak któraś woli to niech pracuje zawodowo i zatrudnia pomoc do wszystkiego. Liczba ugotowanych obiadów, wyprasowanych koszul i zmienionych pieluch ani stan konta nie przekładają się na to jaką jesteś mamą, kobietą czy żoną. Jak coś się nie podoba to masz prawo o tym mówić. Nawet jeśli ktoś nazwie to narzekaniem. Dzieci kiedyś przestaną nas potrzebować chowamy je dla świata, więc warto mieć jakieś życie poza dziećmi. Dla jednej będzie to sport dla innej mąż dla innej kochanek, dobroczynność czy zakupy. I nic z tych rzeczy nie wpływa na to jakimi jesteśmy matkami.
 
reklama
A mogę zapytać w jakim wieku są dzieci? I jak to jest z taką gromadką? U mnie na pokładzie dwójka. Tracę dużo czasu np. Na rozwiezienie do przedszkola/szkoły. A czwórkę? Dopiero bym pół dnia w aucie spędziła 🙈

Ja np. wybrałam takie miejsce gdzie jest wszystko w jednym - dzięki temu oszczędzamy czas, choć też nie do końca bo mamy dość daleko. Ale tu znowu zależało nam na dobrej edukacji. Najlepiej by było się przeprowadzić w okolice teraz już szkoły, ale nie specjalnie pasuje mi to miejsce :D na szczęście 11latek już sobie sam radzi i wraca. Ale tu znowu warto dodać - że też może to zależeć od wychowania bo pewnie niewiele matek pozwoliło by wracać 11 latkowi samemu przez całą Warszawę.

Mam dalszą znajomą która ma dziecko w tym samym wieku. I zawsze jak z nią rozmawiałam ona powiadała jak to ma z tym dzieckiem źle, jakie to awantury o wszystko itd. Ja tego dziecka bardzo długo nie wiedziałam, ale jakiś nie cały rok temu więc jak miało 10 lat wpadłam do niej na chwilę. Kiedy rozmawiałyśmy to dziecko przyszło i zapytało czy może przez 1h pograć na swoim telefonie. No i była straszna awantura, że nie bo jakiś błahy dla mnie powód. I skończyło się straszeniem, że nie pojadą do McDonald's co było obiecane za coś innego. No i przyznam szczerze, że mnie wbiło lekko w fotel bo moje dziecko ma swój telefon bez ograniczeń 🤷‍♀️ - także ja bez bicia się też przyznaję, że nie utrudniam sobie życia i nie tracę czasu na bezsensownej w mojej ocenie kary i nagrody ;)
 
@olka11135 no to jestem ta wyrodna matka 🤣 co dziecku daje ograniczenia na telefon/komputer. A jeśli umawiam się, że ma zrobić porządek w pokoju i mija kilka godzin a tam nadal bez pługu nie wejdę to zabieram tel i daje bana.
Co do samodzielności mam podobnie. Jak mlody ma coś załatwić, wrócić z angielskiego/ szkoly to wraca/idzie sam. Lekcji mu nie sprawdzam, jak ma z czyms problem sam przychodzi i prosi o pomoc. To jego obowiązek by były zrobione i nauka leży w jego kwestii. Ja starałam się na tyle zaszczepić w nim miłość do nauki i poczucia obowiązku by to owocowało samodzielnością w działaniu. Daje wędkę i pomocną dłoń, ale rybę musi sam złowoć. 😉 Nie wyobrażam sobie po pracy ślęczeć nad lekcjami dziecka i odrabiać je za nie lub robić mu notatki na sprawdziany a znam takich rodzicow. Swojego czasem odpytam jak zechce. Widzę odzwierciedlenie w ocenach (choć wiadomo że ocena nie zawsze w pełni odzwierciedla wszystko) i jego zaradności.
Jest czas na obowiązki i czas na zabawę. Obowiązki zrobione to rób co chcesz 😉 Gorzej jak obowiązki niewykonane. Razem mieszkamy, razem brudzimy to i każdy domownik ma swoją działkę w domu 😋
 
@olka11135 no to jestem ta wyrodna matka 🤣 co dziecku daje ograniczenia na telefon/komputer. A jeśli umawiam się, że ma zrobić porządek w pokoju i mija kilka godzin a tam nadal bez pługu nie wejdę to zabieram tel i daje bana.
Co do samodzielności mam podobnie. Jak mlody ma coś załatwić, wrócić z angielskiego/ szkoly to wraca/idzie sam. Lekcji mu nie sprawdzam, jak ma z czyms problem sam przychodzi i prosi o pomoc. To jego obowiązek by były zrobione i nauka leży w jego kwestii. Ja starałam się na tyle zaszczepić w nim miłość do nauki i poczucia obowiązku by to owocowało samodzielnością w działaniu. Daje wędkę i pomocną dłoń, ale rybę musi sam złowoć. 😉 Nie wyobrażam sobie po pracy ślęczeć nad lekcjami dziecka i odrabiać je za nie lub robić mu notatki na sprawdziany a znam takich rodzicow. Swojego czasem odpytam jak zechce. Widzę odzwierciedlenie w ocenach (choć wiadomo że ocena nie zawsze w pełni odzwierciedla wszystko) i jego zaradności.

Ja nigdzie nie napisałam, że koleżanka jest wyrodna.
Po prostu chodziło mi o pokazanie, że to co dla jednej osoby będzie problemem, dla innej niekoniecznie bo każda mama ma inne sposoby na wychowanie.

Z tymi lekcjami mam tak samo - my nie ingerujemy za bardzo, ale tu znowu nasze dzieci chodzą do takiej można powiedzieć wolnej szkoły, same sobie wybierają przedmioty, uczą się w trochę nietypowy sposób jak na Polskie warunki. To samo jest z tymi pasjami - nasze dzieci same znalazły swoje pasje i je rozwijają. Zupełnie nie pokrywają się z tym co my jako rodzice robimy czy to w pracy czy po pracy dla zabawy.

I jeszcze ktoś tu wspomniał o dziadkach - my mamy to szczęście, że całą rodzinę mamy na miejscu i nie tylko chętnych do pomocy dziadków, ale również komplet pradziadków
 
No nie, odniosłam się tylko do twierdzenia, że niemowlę można spuscic z oczu. W moim przypadku akurat tak niestety nie jest.
P.s. Nie mam zamiaru się licytować.
Mam wrazenie gdybym miała 12letnie dziecko to mowilybyscie, że łatwo mi mówić bo z niemowlakami jest trudniej

Nie potrzebnie powróciłam do tego wątku.
Życzę wam szczęśliwego macierzyństwa, każda z was wybrala taką opcję na siebie jaką chciała. Na pewno wszystkie jesteście spełnione i szczęśliwe, mimo przeciwności losu.
Ja wybralam swoją drogę i również jestem z tego powodu szczęśliwa.
Jaką drogę...każda siedzi w tym samym po uszy...to nie wybór kariery zawodowej. Myślę sobie że jak ktoś mówi że z nastolatkiem to dopiero masakra to nosz k..a wierzę mu,wyobrażam sobie że tak może być ..Powodzenia na Twojej drodze🤷
 
@Cookie_ No u mnie to samo! Jakbyś ze mną mieszkała 😂 Możesz pół dnia przypominać, że trzeba posprzątać, a dopiero groźba utraty telefonu/tv/konsoli działa 😂
 
Ja nigdzie nie napisałam, że koleżanka jest wyrodna.
Po prostu chodziło mi o pokazanie, że to co dla jednej osoby będzie problemem, dla innej niekoniecznie bo każda mama ma inne sposoby na wychowanie.

Z tymi lekcjami mam tak samo - my nie ingerujemy za bardzo, ale tu znowu nasze dzieci chodzą do takiej można powiedzieć wolnej szkoły, same sobie wybierają przedmioty, uczą się w trochę nietypowy sposób jak na Polskie warunki. To samo jest z tymi pasjami - nasze dzieci same znalazły swoje pasje i je rozwijają. Zupełnie nie pokrywają się z tym co my jako rodzice robimy czy to w pracy czy po pracy dla zabawy.

I jeszcze ktoś tu wspomniał o dziadkach - my mamy to szczęście, że całą rodzinę mamy na miejscu i nie tylko chętnych do pomocy dziadków, ale również komplet pradziadków
Wyrodna było użyte w formie żartu 😉 My dopiero od niedawna mamy pomoc że str babci przy najmłodszej. Wcześniej w pl byliśmy sami i choroba nie choroba sami dawaliśmy sobie radę by ogarnąć pracę i dziecko. Teraz przy najmłodszej babcia może pomóc i dzięki temu nie musiała iść do żłobka po moim powrocie do pracy.
 
Ja tylko zacytowałam co pisałyście "kury domowe", "matki polki" to wasze słowa.
Tyle stron wątku, a Ty nadal nie rozumiesz w czym rzecz. Przeczytaj jeden ze swoich pierwszych wpisów. Gdzie sugerujesz, że jak ktoś jest kurą domową to rezygnuje z siebie i się poświęca. Serio? Masz aż tak zawężone pole widzenia? Że albo idę w pasje, albo jestem nieszczęśliwa bo z siebie zrezygnowałam? Masz w domu męża? No fajnie. A jak któraś nie ma? To ma nie mieć dzieci? Bo zrezygnuję z hobby? Albo jak któraś tego hobby nie ma? To ma po porodzie na gwałt szukać, żeby nie wyjść na męczennicę? A może część dziewczyn "zawiesiło" swoje pasję póki mają małe dziecko? Potrafisz zostawić niemowlę i się odprężyć? Super. A jeżeli któraś nie umie? To ma iść i wszystkim psuć wieczór ciągłym zerkaniem na telefon? Potrzebujesz odpocząć od dziecka? Spoko, wyjdź, ale weź pod uwagę, że nie każda tego samego potrzebuje.

Współczuję chorego dziecka. I nie umniejszam waszym problemom. Ale każde dziecko inne. Jedna mama ogarnie pięcioro inna przy jednym wyląduje w wariatkowo. I czy ci się to podoba czy nie, mamy z większą ilością dzieci i dłuższym stażem widziały jednak odrobinę więcej niż ty z jednym przez trzy miesiące. To, że ktoś Ci pisze, że przy buncie dwulatka jest jazda, nie straszy. Dzieli się doświadczeniem, a ty siła rzeczy nie wiesz jak to będzie. Bo może się okazać, że pójdziesz zająć się sobą (kino, kosmetyczka, piwo, fitness) a twoje dziecko będzie w domu tak wyć, że mąż zadzwoni i powie "sorry, wracaj. Nie daje rady".

Nie rozumiem te tego wychwalania męża i podkreślania, że on ci to wszystko umożliwia jednocześnie pisząc, że to jego obowiązek. Czy równie zagorzale wychwalasz go za np. Wyniesione śmieci? W końcu to jego obowiązek.

Do całej reszty (już nie Twoich wypowiedzi) powiem tylko tyle. To, że kogoś przytłaczają czynności dnia codziennego nie znaczy, że jest nieszczęśliwa narzekaczka. Każdego coś gniecie, każdy ma ochotę wyjść i jeb**ć drzwiami. No ale tak się w życiu nie da. A jak ktoś pisze, że ma wszystko usłane różami i musi się chwalić namiętnością z mężem w wątku o macierzyństwie, to śmiem twierdzić, że po prostu podnosi sobie swoją samoocenę.

Ps. To, że opowiadam jaki mam rano hardcore nie znaczy, że narzekam. Dzielę się doświadczeniem. A tekst o tym, żeby się przesiąść na rower jak korki przeszkadzają. No powodzenia w deszczu lub mrozie z odwożeniem dzieci.
 
reklama
Tu naprawdę padło tak wiele niemiłych nieprawd, że wiele postów aż przykro się czyta.

Zarówno teksty w tonie „jak się nie rozwijasz to poświęcasz się dla dziecka” jak i „jesteś trochę mamą, ale myślisz ciągle o czymś innym” oraz „chyba masz depresję, bo coś ci się nie podoba” nie mają nic wspólnego z prawdą.

Przykładowo Lewandowska ma super ciało i 6 pack tydzień po porodzie - to nie znaczy, że jej dzieci są zaniedbane czy są dla niej nieważne.
Rozenek musi mieć odpicowane włosy i paznokcie, ale w niczym nie ujmuje to jej opiece nad Henryczkiem.
Dla mnie ważna jest praca i nie zostaję w domu z chorym dzieckiem. To nie znaczy, że moja praca jest ważniejsza niż dziecko. Po prostu jest ważniejsze dla mnie w danym momencie niż wycieranie nosa.
Któraś będzie siedzieć na kanapie i czytać dziecku, druga stać przy „garach”, ale w pełnym makijażu i jak z wybiegu a trzecia w dresie oglądać serial i obgryzać paznokcie, czwarta robić kurs spadochronowy. Żaden z tych wyborów nie świadczy, że któraś jest pracoholiczką, samolubem, fleją czy nie ma ambicji.
 
Do góry