B
BBP
Gość
Ja pracuję od 7 miesiąca życia dziecka. Mąż zajmował się dzieckiem bardziej niż ja (oprócz KP No nie ogarnął chłopina ) Miałam czas na rower, fryzjera, masaż, kosmetyczkę. I mimo to pierwszy rok macierzyństwa mnie zniszczył. Do teraz jestem przemęczona i niewyspana. Odżyłam dopiero po powrocie do pracy a i tak ponad pół roku zajęło mi względne zrzucenie wagi, odzyskanie figury. Dziecko w żłobku od 8mż i tak naprawdę to pozwoliło złapać oddech na tyle, że niedawno wróciłam do takich „fanaberii” jak sport czy dokształcanie. Jedyne, czego w domu nie robimy to nie prasujemy - wymięte ciuchy jeszcze nie zabiły żadnego dziecka; żarcie czasami zamawiamy a czasami mamy bałagan. Czy to czyni mnie ch* panią domu albo niepełnoetatową matką? Bałagan mnie denerwuje i zmęczenie bywa źródłem frustracji, ale czy to sprawia, że macierzyństwo mnie nie cieszy? Cieszy. Cieszy przysłowiowy uśmiech bąbelka, ale lubię sobie ponarzekać. Bo mam na co. Dziecko zachoruje i trzeba szukać opieki. Narzekam, co nie znaczy, że nie doceniam, że jest ogólnie zdrowe. Każdy żyje swoimi problemami a nie tym, że dzieci ciężko chorują albo głodują gdzieś na świecie ani nie tym, że ktoś marzy o samochodzie a ja narzekam, że jeżdżę VW a nie audi q7.
Jak któraś nie lubi to niech nie pracuje i zajmuje się domem, ale jak któraś woli to niech pracuje zawodowo i zatrudnia pomoc do wszystkiego. Liczba ugotowanych obiadów, wyprasowanych koszul i zmienionych pieluch ani stan konta nie przekładają się na to jaką jesteś mamą, kobietą czy żoną. Jak coś się nie podoba to masz prawo o tym mówić. Nawet jeśli ktoś nazwie to narzekaniem. Dzieci kiedyś przestaną nas potrzebować chowamy je dla świata, więc warto mieć jakieś życie poza dziećmi. Dla jednej będzie to sport dla innej mąż dla innej kochanek, dobroczynność czy zakupy. I nic z tych rzeczy nie wpływa na to jakimi jesteśmy matkami.
Jak któraś nie lubi to niech nie pracuje i zajmuje się domem, ale jak któraś woli to niech pracuje zawodowo i zatrudnia pomoc do wszystkiego. Liczba ugotowanych obiadów, wyprasowanych koszul i zmienionych pieluch ani stan konta nie przekładają się na to jaką jesteś mamą, kobietą czy żoną. Jak coś się nie podoba to masz prawo o tym mówić. Nawet jeśli ktoś nazwie to narzekaniem. Dzieci kiedyś przestaną nas potrzebować chowamy je dla świata, więc warto mieć jakieś życie poza dziećmi. Dla jednej będzie to sport dla innej mąż dla innej kochanek, dobroczynność czy zakupy. I nic z tych rzeczy nie wpływa na to jakimi jesteśmy matkami.