Mam do pracy na 7:30. 6:20-6:30 wychodzę z domu. 10 min później jestem pod przedszkolem. Tam muszę znaleźć miejsce, dojść do placówki, rozebrać 3 latka, przeczytać menu na dzisiaj, wyściskać, przytulić milion razy i obiecać, że popołudniu odbiorę. Potem jadę odwieźć do szkoły. Często jak utknę w korku, to wpadam na ostatnią chwilę. Pomijam już cyrki w domu. Tego nie założę,tego zjem, dzisiaj chcę inna bluzkę i skarpetki z pieskiem, a w ogóle to się nie będę ubierał i dlaczego mnie tak rano budzisz? Przecież jest ciemno, więc ja chcę spać.