reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czuję się jak złą mama i potrzebuje wsparcia

No ej, ale naprawdę nie jecie cały dzień i nie robicie dwójki? Bo ja o takich przypadkach mówię, nie o syfie tu czy tam od czasu do czasu. Chodzi mi o te, wiesz, takie mamusie, które mówią, że one nie pamiętają kiedy myły włosy, wypiły coś ciepłego, itp. A ojciec dziecka gdzie?

Ta kupa mnie najbardziej frapuje, bo ja z jelitem drażliwym :D
 
reklama
Mój zaczął jakiś miesiąc temu chodzić i paradoksalnie jest teraz łatwiej niż jak był mniej mobilny, bo teraz chociaż ma zajęcie i jest zajarany nowym skillrm. A jak raczkował to z nudów mimo ciągłego skakania koło niego i stymulacji potrafił np. walić dla rozrywki głową w ścianę. A jak poobkładałam ściany matami do jogi, żeby móc na chwilę go spuścić z oka, to je odklejał i wysilał wszystkie siły kreatywne i do tego bezczelnie się na mnie patrzył prowokacyjnie przykładając znów głowę i wykonując spowolniony ruch walenia łbem... byłam u neurologa BTW, wszystko z nim ok. I co zrobic? Trzeba pilnować. Ten typ po prostu tak ma, bo jest z dziada pradziada łajzą i przekorą jak jego rodzice, więc mamy za swoje.
Ja się niestety muszę solidaryzować z @Lady Loka bo mam egzemplarz na levelu hard. Chałupa wygląda od ponad roku jak obóz dla uchodzców w Ugandzie i wstyd kogoś do nas wpuścić. I z jednej strony mi miło poczytać te wspierające teksty, że nie musimy być idealne itd. Naprawde, zwlaszcza kiedy patrze na syf w domu i czuje sie jak patusiara. Cieplutko i miło się robi, że są dziewczyny, które to rozumieją i nie potępiają, ale ja też wiem, że mam swoje za uszami. I fajnie sobie czasem odpuścić, jak ja odpuściłam sprzątanie, no ale to ma swoją cenę. Ja czasem się zastanawiam, czy nie odpuściłam tego aż za bardzo tłumacząc się tym, ze przeciez pracuje na caly etat i siedzę z Małym jednocześnie. No ale gdybym np zamiast słuchać podcastu czy pisać posty na forum wzięła dupe w troki, to moja jakość życia tez byłaby pewnie wyższa, a wybieram lenistwo gdy przyjdzie czas gdy mąż przejmuje syna. Czyli co w takiej sytuacji ja stawiam na piedestale?
Ech. Czasem pewnie stawiasz siebie, a czasem to, że musisz coś zrobić znając życie. Przykro mi, że odbieracie moje posty w ten sposób. Też miałam dni, całe tygodnie, że nie mogłam nic zrobić, bo dziecko miało taki etap. Sama jestem oburzona jak czasem jakas matrona twierdzi, że ona to miała wszystko na błysk. W to też nie wierzę. Po prostu nie lubię, jak ktoś całą winę zwala na dziecko, jak to mu się nie poświęca i nic nie może zrobić, jeżeli prawda jest faktycznie inna. Jasne czasem wybieram gotowanie obiadu, latanie z mopem, a czasem książkę i kawę jak mała śpi, albo rozmowę z kimś bliskim. No ale bądźmy szczere. Nie jej to przyczyna, a mój wybór i uważam, że calkiem sluszny.
 
Ech. Czasem pewnie stawiasz siebie, a czasem to, że musisz coś zrobić znając życie. Przykro mi, że odbieracie moje posty w ten sposób. Też miałam dni, całe tygodnie, że nie mogłam nic zrobić, bo dziecko miało taki etap. Sama jestem oburzona jak czasem jakas matrona twierdzi, że ona to miała wszystko na błysk. W to też nie wierzę. Po prostu nie lubię, jak ktoś całą winę zwala na dziecko, jak to mu się nie poświęca i nic nie może zrobić, jeżeli prawda jest faktycznie inna. Jasne czasem wybieram gotowanie obiadu, latanie z mopem, a czasem książkę i kawę jak mała śpi, albo rozmowę z kimś bliskim. No ale bądźmy szczere. Nie jej to przyczyna, a mój wybór i uważam, że calkiem sluszny.
Luzik, ja nie odbieram źle. Po prostu zazdroszczę dobrego balansu w analogicznej do mojej sytuacji. Bo ja w prowadzeniu domu absolutnie posysam. Za to lubię o sobie pomyśleć, że chociaż porządek jest moją słaba stroną, to dobrze sobie radzę z zabawą z moim synem, myślę, że emocjonalnie też jest dobrze zaopiekowany. Może grunt to znaleźć coś, co wiemy ze robimy dobrze, a to w czym nie bedziemy nigdy dobre po prostu spisać na straty?
 
No ej, ale naprawdę nie jecie cały dzień i nie robicie dwójki? Bo ja o takich przypadkach mówię, nie o syfie tu czy tam od czasu do czasu. Chodzi mi o te, wiesz, takie mamusie, które mówią, że one nie pamiętają kiedy myły włosy, wypiły coś ciepłego, itp. A ojciec dziecka gdzie?

Ta kupa mnie najbardziej frapuje, bo ja z jelitem drażliwym :D
Ej, to jest akurat prościzna. Albo wkładasz w nosidelko i robisz przy świadku, albo wstawiasz do suchej wanny i wsypujesz np pół kilo siemienia lnianego/kaszy, żeby sobie poprzesypywał między palcami.
 
Dziewczyny, zakładam ten wątek bo liczę na to, że nie tylko ja nie jestem idealna mamą. Ostatnie miesiące były dla mnie bardzo ciężkie. Czułam się przemęczona, znużona, dodatkowo jestem wrażliwa na pogodę i przy szarych i deszczowych dniach nie mam zupełnie energii więc zima to dla mnie koszmar, najchętniej nie wychodziłabym z łóżka. Dodatkowo czułam się zmęczona po prostu samym macierzyństwem. Kocham synka nad życie ale jest naprawdę głośny (zakładałam o tym osobny wątek) i kiedy jestem zmęczona dodatkowo potrafi mnie to przytłoczyć. Dlatego przez ostatni czas często bywałam niezbyt skora do zabawy, przez zmęczenie kładłam się z synkiem na drzemki więc ogarniać mieszkanie musiałam przy nim co przekładało się na to, że co prawda on mi towarzyszyl ale nie była to za bardzo żadna interakcja czy zabawa. Często zaglądałam na telefon przez co czasami też mogłam być dla niego nieobecna, ale wynikało to z chęci oderwania się na chwilę. Czułam że potrzebuje oddechu, przerwy. Teraz jest trochę lepiej, chyba z powolnym nadejściem wiosny. Ale strasznie męczą mnie wyrzuty sumienia że byłam taka nieobecna, że jak już się bawiliśmy to byłam tym znudzona i zmęczona co pewnie nie umknęło jego uwadze. Czy Wy też macie takie okresy? No i dodatkowo przez ostatnie 6 miesięcy zdarzyło mi się na niego nakrzyczeć 3 razy...wcześniej nigdy się to nie zdarzało, staram się praktykować rodzicielstwo bliskości, chce mieć z synkiem super relacje i naprawdę staram się być jak najlepszą mama ale po prostu te trzy razy nie byłam w stanie nad sobą zapanować. Za każdym razem przeprosiłam i przytuliłam, ale nie wiem czy zrozumiał...myślicie że może to mieć negatywny wpływa na naszą więź? Raz się wystraszył. Okropnie mnie to dręczy. Czy Wam też się coś takiego zdarzyło?
Jeśli ty jesteś złą matką to ja jestem istnym potworem. Mam dwoje dzieci - syn 3 lata i córka 10 miesięcy. Córka to aniołek ale syn teraz przechodzi jakiś kolejny bunt i ja nie mam zwyczajnie cierpliwości. Jak nie idzie do przedszkola to minimum 2 razy mamy ostre spięcie gdzie wydzieram się na całego. Przepraszam potem i tłumaczę dlaczego się tak zachowałam i on też przeprasza. Źle się z tym czuję ale nie dajmy się zwariować. Ja jak słyszę o rodzicielstwie bliskości/bezstresowym wychowaniu to śmiać mi się chce. Nie ma osoby która by czasem zwyczajnie w świecie nie wybuchła na dziecko. Nie wierzę że jest jakieś dziecko które nigdy nie wyprowadziło rodzica z równowagi
 
Ostatnia edycja:
Jeśli ty jesteś złą matką to ja jestem ustnym potworem. Mam dwoje dzieci - syn 3 lata i córka 10 miesięcy. Córka to aniołek ale syn teraz przechodzi jakiś kolejny bunt i ja nie mam zwyczajnie cierpliwości. Jak nie idzie do przedszkola to minimum 2 razy mamy ostre spięcie gdzie wydzieram się na całego. Przepraszam potem i tłumaczę dlaczego się tak zachowałam i on też przeprasza. Źle się z tym czuję ale nie dajmy się zwariować. Ja jak słyszę o rodzicielstwie bliskości/bezstresowym wychowaniu to śmiać mi się chce. Nie ma osoby która by czasem zwyczajnie w świecie nie wybuchła na dziecko. Nie wierzę że jest jakieś dziecko które nigdy nie wyprowadziło rodzica z równowagi
Ja to samo.
 
Ech. Czasem pewnie stawiasz siebie, a czasem to, że musisz coś zrobić znając życie. Przykro mi, że odbieracie moje posty w ten sposób. Też miałam dni, całe tygodnie, że nie mogłam nic zrobić, bo dziecko miało taki etap. Sama jestem oburzona jak czasem jakas matrona twierdzi, że ona to miała wszystko na błysk. W to też nie wierzę. Po prostu nie lubię, jak ktoś całą winę zwala na dziecko, jak to mu się nie poświęca i nic nie może zrobić, jeżeli prawda jest faktycznie inna. Jasne czasem wybieram gotowanie obiadu, latanie z mopem, a czasem książkę i kawę jak mała śpi, albo rozmowę z kimś bliskim. No ale bądźmy szczere. Nie jej to przyczyna, a mój wybór i uważam, że calkiem sluszny.
Ja nie zwalam winy na dziecko, ja akceptuję go takim, jakim jest. jest bardzo atencyjny, nie wiem czy to przez wczesniacze deficyty, czy po prostu tak ma. Nie lubi być sam, a ja wolę do toalety iść w spokoju z nim zamiast słyszec jego wrzaski z pokoju. Część rzeczy mogę zrobic z nim na rękach, ale to żadne sprzątanie, bo akurat ma faze na "oooo kolczyk, pociagnę". Bujak, chusta czy nosidło nigdy mu nie odpowiadały, więc 90% aktywnego czasu to mata. Ma takie dni, że mata jest w kuchni, a ja i tak nie mogę wstać, bo kd razu są wrzaski. A ma takie dni, kiedy razem wrzucamy skladniki obiadu do thermomixa.

Od samego początku jest dzieckiem, z którym ciężko spędzić cały dzień bez innego dorosłego w pobliżu, bo zwyczajnie jest potwornie męczący. Energii ma za 10 dzieci. A teraz ma fazę wspinania się na wszystko, co się da.

Ten czas minie, a na ten moment jestem dla niego, bo on tego potrzebuje.
 
Przepraszam, ale nie wierzę, że przez dwa lata z jakimkolwiek dzieckiem nie da się ani razu ugotować obiadu, wstawić prania czy posprzątać w mieszkaniu, EDIT: albo napisać posta na forum 🙂 Rozumiem, że pierwsze miesiące mogą być trudne, albo moment jak dziecko uczy się chodzić. Oczywiście mówię o zdrowym dziecku, a nie niepełnosprawnym.

Jeżeli faktycznie tak masz, albo w taki sposób to odczuwasz to współczuję. I tak, ja też mam nadzieję, że się nie przekonam.

Akurat napisanie posta jest często łatwiejsze. Pozdrawiam z małym ssakiem przy piersi 😜 obiadu bym tak nie ugotowała. A leżę tak już z 30 minut 🙈
 
Ja nie zwalam winy na dziecko, ja akceptuję go takim, jakim jest. jest bardzo atencyjny, nie wiem czy to przez wczesniacze deficyty, czy po prostu tak ma. Nie lubi być sam, a ja wolę do toalety iść w spokoju z nim zamiast słyszec jego wrzaski z pokoju. Część rzeczy mogę zrobic z nim na rękach, ale to żadne sprzątanie, bo akurat ma faze na "oooo kolczyk, pociagnę". Bujak, chusta czy nosidło nigdy mu nie odpowiadały, więc 90% aktywnego czasu to mata. Ma takie dni, że mata jest w kuchni, a ja i tak nie mogę wstać, bo kd razu są wrzaski. A ma takie dni, kiedy razem wrzucamy skladniki obiadu do thermomixa.

Od samego początku jest dzieckiem, z którym ciężko spędzić cały dzień bez innego dorosłego w pobliżu, bo zwyczajnie jest potwornie męczący. Energii ma za 10 dzieci. A teraz ma fazę wspinania się na wszystko, co się da.

Ten czas minie, a na ten moment jestem dla niego, bo on tego potrzebuje.
No ale nie tłumaczysz mu, że np. musisz ugotować obiad czy przygotować jedzenie dla niego, nie wiem posprzątać po obiedzie i musi pobyć chwilę sam? Ja mojej córce w koło to powtarzam, do znudzenia, czasami się złości, ale no musi wiedzieć, że świat nie kreci się wokół niej... Czy to za wcześnie. Nie wiem, mi się wydaję, że nigdy nie jest za wcześnie tłumaczyć jak działa swiat. Tłumaczę jej to tak samo jak wszystko inne co się dzieje. Moja córka jak coś robię jest grzeczniejsza niż jak siądę na tyłku, bo to dla niej sygnał, że "mama jest wolna i można ją dopaść".
 
reklama
Do góry