Mój zaczął jakiś miesiąc temu chodzić i paradoksalnie jest teraz łatwiej niż jak był mniej mobilny, bo teraz chociaż ma zajęcie i jest zajarany nowym skillrm. A jak raczkował to z nudów mimo ciągłego skakania koło niego i stymulacji potrafił np. walić dla rozrywki głową w ścianę. A jak poobkładałam ściany matami do jogi, żeby móc na chwilę go spuścić z oka, to je odklejał i wysilał wszystkie siły kreatywne i do tego bezczelnie się na mnie patrzył prowokacyjnie przykładając znów głowę i wykonując spowolniony ruch walenia łbem... byłam u neurologa BTW, wszystko z nim ok. I co zrobic? Trzeba pilnować. Ten typ po prostu tak ma, bo jest z dziada pradziada łajzą i przekorą jak jego rodzice, więc mamy za swoje.
Ja się niestety muszę solidaryzować z
@Lady Loka bo mam egzemplarz na levelu hard. Chałupa wygląda od ponad roku jak obóz dla uchodzców w Ugandzie i wstyd kogoś do nas wpuścić. I z jednej strony mi miło poczytać te wspierające teksty, że nie musimy być idealne itd. Naprawde, zwlaszcza kiedy patrze na syf w domu i czuje sie jak patusiara. Cieplutko i miło się robi, że są dziewczyny, które to rozumieją i nie potępiają, ale ja też wiem, że mam swoje za uszami. I fajnie sobie czasem odpuścić, jak ja odpuściłam sprzątanie, no ale to ma swoją cenę. Ja czasem się zastanawiam, czy nie odpuściłam tego aż za bardzo tłumacząc się tym, ze przeciez pracuje na caly etat i siedzę z Małym jednocześnie. No ale gdybym np zamiast słuchać podcastu czy pisać posty na forum wzięła dupe w troki, to moja jakość życia tez byłaby pewnie wyższa, a wybieram lenistwo gdy przyjdzie czas gdy mąż przejmuje syna. Czyli co w takiej sytuacji ja stawiam na piedestale?