reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czuję się jak złą mama i potrzebuje wsparcia

Dziękuję. Wiem, że dzieci są trudne, ale nie wierzę w teksty w stylu, że nie da się NIC zrobić z dzieckiem przez okres nie wiem np. dwóch lat. No po prostu nie wierzę, przykro mi. Rozumiem, że jakieś dzieci mogą być trudniejsze i pewne rzeczy wymagają czyjejś pomocy. No ale tylko pewne.
No nie życzę Ci przekonania się o tym na wlasnej skórze.

Edit. Potem własnie matkom sie wmawia, ze wszystko jest kwestią organizacji, albo ze powinny dziecko wsadzić w bujak i robić wszystko. Albo że przyzwyczaiły(!), bo za duzo nosily.
Guzik prawda. Są dzieci, które zwyczajnie wymagają takiej atencji, że nie zrobisz nic. Nawet nie odgrzejesz sobie obiadu.
 
reklama
No nie życzę Ci przekonania się o tym na wlasnej skórze.
Przepraszam, ale nie wierzę, że przez dwa lata z jakimkolwiek dzieckiem nie da się ani razu ugotować obiadu, wstawić prania czy posprzątać w mieszkaniu, EDIT: albo napisać posta na forum 🙂 Rozumiem, że pierwsze miesiące mogą być trudne, albo moment jak dziecko uczy się chodzić. Oczywiście mówię o zdrowym dziecku, a nie niepełnosprawnym.

Jeżeli faktycznie tak masz, albo w taki sposób to odczuwasz to współczuję. I tak, ja też mam nadzieję, że się nie przekonam.
 
No nie życzę Ci przekonania się o tym na wlasnej skórze.

Edit. Potem własnie matkom sie wmawia, ze wszystko jest kwestią organizacji, albo ze powinny dziecko wsadzić w bujak i robić wszystko. Albo że przyzwyczaiły(!), bo za duzo nosily.
Guzik prawda. Są dzieci, które zwyczajnie wymagają takiej atencji, że nie zrobisz nic. Nawet nie odgrzejesz sobie obiadu.
Niech będzie. Widocznie nie spotkałam takiego dziecka, a mój rozum jest zbyt ciasny jak widać, żeby pojąć tak abstrakcyjne zjawisko.
 
Przepraszam, ale nie wierzę, że przez dwa lata z jakimkolwiek dzieckiem nie da się ani razu ugotować obiadu, wstawić prania czy posprzątać w mieszkaniu, EDIT: albo napisać posta na forum 🙂 Rozumiem, że pierwsze miesiące mogą być trudne, albo moment jak dziecko uczy się chodzić. Oczywiście mówię o zdrowym dziecku, a nie niepełnosprawnym.

Jeżeli faktycznie tak masz, albo w taki sposób to odczuwasz to współczuję. I tak, ja też mam nadzieję, że się nie przekonam.
Tutaj zgadzam się co do słowa. Też w to nie wierzę. Chyba, że ktoś żyje właśnie według tych najnowszych zaleceń, ani minuty przed ekranem, bujaczek szkodzi, z oka spuścić nie wolno, bo się zabije albo zapamięta i będzie miało zły styl przywiązania jako dorosły ;) Zresztą o ile rozumiem, że niemowlaczek faktycznie musi być w zasięgu wzroku mamy, to co się dzieje później? A nie, wiem. Urlop wychowawczy i brak dochodu, bo dziecko nie jest gotowe na żłobek. ;)
 
Przepraszam, ale nie wierzę, że przez dwa lata z jakimkolwiek dzieckiem nie da się ani razu ugotować obiadu, wstawić prania czy posprzątać w mieszkaniu, EDIT: albo napisać posta na forum 🙂 Rozumiem, że pierwsze miesiące mogą być trudne, albo moment jak dziecko uczy się chodzić. Oczywiście mówię o zdrowym dziecku, a nie niepełnosprawnym.

Jeżeli faktycznie tak masz, albo w taki sposób to odczuwasz to współczuję. I tak, ja też mam nadzieję, że się nie przekonam.
wiesz, ze pisząc "jeśli faktycznie tak masz" podważasz to, co pisze o własnych doświadczeniach?
Tak mam tak. Dlatego mam ustawioną pomoc, bo jakbym byla z młodym sama w domu, to bym prania nie puściła.
 
A co robi taki maluch, że nic nie można zrobić? W sensie jeśli jeszcze nie chodzi, bo etap "rozje.ię ci pół kuchni jak pójdziesz na kupę" mam za sobą już :D
 
A co robi taki maluch, że nic nie można zrobić? W sensie jeśli jeszcze nie chodzi, bo etap "rozje.ię ci pół kuchni jak pójdziesz na kupę" mam za sobą już :D
Ja znam dzieci, które się zanoszą więc może o to chodzi. W sensie płaczą aż się zapowietrzą. Uscislam, bo nie wszędzie mówi się tak samo.
 
No moja młodsza się zanosiła, ale co? Mam siedzieć w syfie, z zaparciem i głodna? Nie rozumiem tego, no nie rozumiem.
 
reklama
A co robi taki maluch, że nic nie można zrobić? W sensie jeśli jeszcze nie chodzi, bo etap "rozje.ię ci pół kuchni jak pójdziesz na kupę" mam za sobą już :D
Mój zaczął jakiś miesiąc temu chodzić i paradoksalnie jest teraz łatwiej niż jak był mniej mobilny, bo teraz chociaż ma zajęcie i jest zajarany nowym skillrm. A jak raczkował to z nudów mimo ciągłego skakania koło niego i stymulacji potrafił np. walić dla rozrywki głową w ścianę. A jak poobkładałam ściany matami do jogi, żeby móc na chwilę go spuścić z oka, to je odklejał i wysilał wszystkie siły kreatywne i do tego bezczelnie się na mnie patrzył prowokacyjnie przykładając znów głowę i wykonując spowolniony ruch walenia łbem... byłam u neurologa BTW, wszystko z nim ok. I co zrobic? Trzeba pilnować. Ten typ po prostu tak ma, bo jest z dziada pradziada łajzą i przekorą jak jego rodzice, więc mamy za swoje.
Ja się niestety muszę solidaryzować z @Lady Loka bo mam egzemplarz na levelu hard. Chałupa wygląda od ponad roku jak obóz dla uchodzców w Ugandzie i wstyd kogoś do nas wpuścić. I z jednej strony mi miło poczytać te wspierające teksty, że nie musimy być idealne itd. Naprawde, zwlaszcza kiedy patrze na syf w domu i czuje sie jak patusiara. Cieplutko i miło się robi, że są dziewczyny, które to rozumieją i nie potępiają, ale ja też wiem, że mam swoje za uszami. I fajnie sobie czasem odpuścić, jak ja odpuściłam sprzątanie, no ale to ma swoją cenę. Ja czasem się zastanawiam, czy nie odpuściłam tego aż za bardzo tłumacząc się tym, ze przeciez pracuje na caly etat i siedzę z Małym jednocześnie. No ale gdybym np zamiast słuchać podcastu czy pisać posty na forum wzięła dupe w troki, to moja jakość życia tez byłaby pewnie wyższa, a wybieram lenistwo gdy przyjdzie czas gdy mąż przejmuje syna. Czyli co w takiej sytuacji ja stawiam na piedestale?
 
Do góry