reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Czterolatek i jego bunty

Ojejku, dajecie mi nadzieję, że to się kiedyś skonczy... 😅🤪 skąd czerpiecie cierpliwość do dzieci? Ja czasem mam ochotę wybuchnąć. Nieraz już wrzasnęłam na dziecko. Nie wiem po co, bo to nic nie daje, a tylko pogarsza sytuację.
Mi się też zdarzyło krzyknąć 🤦‍♀️ później miałam takie wyrzuty sumienia i przepraszałam dziecko, że już się hamuję. Zwłaszcza, że jednak mam malutkie dzieci, one nie robią na złość.
A jak z myciem zębów
Ja synkowi myję zęby wieczorem, a rano myje sam. Miał etap, w którym mył zęby po każdym posiłku. On uwielbia pastę, którą mu kupuję 😁
Wiekszosc tego typu rzeczy się kiedyś skonczy. ;) To ci niemalże mogę zagwarantować. Przecież większość dzieci wyrasta na w miarę normalnych dorosłych co umieją korzystać z toalety, używać noza i widelca czy zawiązywać buty. Dzieci są jak takie małe małpki „malpka widzi, małpka robi”.
Dlatego jestem fanka przedszkoli, bo to w nich dzieci uczą się przez naśladowanie innych dzieci.
Swoja droga zauważyliście zależność? Rodzice mogą pokazywać tysiąc razy jak się np myje ręce a do dziecka to jak grochem o ścianę. Ale jeśli kolega z klatki obok będzie mył ręce to nagle nasze dziecko stanie się demonem czystości i wrogiem zarazkow.
Rodzic może tysiąc pięćset razy mowic „proszę”, „dziękuje”, „przepraszam” a dziecko będzie na to kompletnie głuche. Ale jak przemiła koleżanka będzie mówić słodkim głosem proszę i dziękuje to nasza diablica tez będzie tych słówek używać niczym przecinków w zdaniu. Fascynujace….
Jak to czytam to mam wrażenie, że mam dziecko idealne. Mówi "proszę" i "dziękuję", jak sika na nocnik to sam wylewa siusiu i myje ręce, po spacerze też myje sam i chętnie... Pomaga jak umie. Na spacerze jeszcze mi nie zrobił jakiejś dramatycznej sceny (ale ma tylko 2 lata i 2 miesiące, może jeszcze zdąży). Jak tylko może otwiera mi drzwi i czeka aż przejdę, później zamyka. Zaczyna mówić "dzień dobry", ale się jeszcze wstydzi. I ja jakoś tego nie egzekwuję, nie wymagam za mocno (tylko te ręce).
 
reklama
Mi się też zdarzyło krzyknąć 🤦‍♀️ później miałam takie wyrzuty sumienia i przepraszałam dziecko, że już się hamuję. Zwłaszcza, że jednak mam malutkie dzieci, one nie robią na złość.

Ja synkowi myję zęby wieczorem, a rano myje sam. Miał etap, w którym mył zęby po każdym posiłku. On uwielbia pastę, którą mu kupuję 😁

Jak to czytam to mam wrażenie, że mam dziecko idealne. Mówi "proszę" i "dziękuję", jak sika na nocnik to sam wylewa siusiu i myje ręce, po spacerze też myje sam i chętnie... Pomaga jak umie. Na spacerze jeszcze mi nie zrobił jakiejś dramatycznej sceny (ale ma tylko 2 lata i 2 miesiące, może jeszcze zdąży). Jak tylko może otwiera mi drzwi i czeka aż przejdę, później zamyka. Zaczyna mówić "dzień dobry", ale się jeszcze wstydzi. I ja jakoś tego nie egzekwuję, nie wymagam za mocno (tylko te ręce).

Zdradz tajemnice jaka pastę kupujesz! Kupie cała paletę jeśli to w czymś pomoże 😁 Póki co nie znalazłam takiej, która by pasowała.

Widzisz, ja z synkiem mam podobnie. Jak jestem sama z nim to świetnie się dogadujemy. Sam się rwie, żeby mi pomagać, mówi te wszystkie proszę, dziękuje. Myje łapki sam z siebie (on w ogóle może się kapać dwa razy dziennie), umyje stol, wytrze buzie. Na spacerek pójdzie, nie będzie uciekał, będzie trzymał mnie za rękę.
W sklepie pomoże mi wrzucić zakupy do koszyka i pomoże przy kasie.
Ze mną zrobi wszystko. Mężowi daje popalić. Z Gaba będzie się klocil do upadłego.
Ze mną to zupełnie inne dziecko. Z nim nie mam problemów. Mam za to niezwykle absorbująca córkę i głównie na niej trenuje jakiekolwiek metody wychowawcze.
 
Ja np kupuje elmexa pomaranczowego od 1 do 6 i najmłodsza normalnie jak się dopadnie to by wysysała jak owoce z tubki...Oboje lubią ta pastę.
 
Mój synek uwielbia sprzątać- zamiatać, wycierać stół, odkurzać itd. Wiadomo, po swojemu i wiecej brudu robi, niz bylo 😅 ale pochwalę go , a on dumny wtedy jest. Ale zabawek nie chce sprzątać (już tutaj o tym też pisałyście). Stoi i mówi "mama", że niby ja mam to robić. Staram się go zachęcić, że zrobimy to razem itd. Ale wrzuci 3 klocki do pudła i znika.
Moj mały nie lubi myć zębów- woła, że chce szczoteczkę, wsadzi ja do buzi na 15sek, a póżniej myje nią podlogę🙈 także ja mu myję zęby. I to porażnia poranka i wieczora. Darcie i wyrywanie. Boję się, że mu głowę ukręcę🤪

*porażka
 
Ja się tak zastanawiam, czy dziecku potrzeba tyle zabawek? Zwłaszcza, jak się nie bawi? Mój się bawi klockami i kuchnią. I niczym więcej, a ma mnóstwo. Samych puzzli cały karton. Puzzle kiedyś lubił, ale teraz nie układa i nie da sprzedać / oddać. Książki tak samo, dużo stoi, a czyta te wypożyczane z biblioteki. Zazwyczaj znajdzie coś co nie jest zabawką i wtedy jest bardzo zajęty. Lubi pomagać w domu. Może pozbycie się połowy zabawek byłoby rozwiązaniem?
 
Zrób tak: spakuj polowe zabawek do zwykłej torby i wynieś na strych, czy gdzieś poza zasięg wzroku. Druga polowe zostaw.
Za miesiąc oddaj ta spakowana polowe a druga polowe, ta ktora dziecko miało do zabawy, spakuj i wynieś na strych. I tak rotuj.
Co miesiąc będzie coś nowego, bo dziecko jeszcze nie wszystkie zabawki pamięta.
U mnie oboje lubią pomagać mi w kuchni. Gotować czy piec ciasta. Niech pomagają. Przynajmniej się naucza, ze brudne naczynia same nie lewitują w kierunku zlewu.
 
Ja naprawdę wszystko rozumiem, tylko kurcze nie wiem jak nauczyć trzylatka właściwego postępowania i panowania nad emocjami.
Chciałabym zobaczyć w praktyce jak ludzie którzy głoszą takie teorie jak ta o złym wpływie nagród na przyszłe funkcjonowanie człowieka (nie mówię że błędne czy złe) sami wychowywali swoje dzieci i jak byli wychowani przez rodziców.
Z własnego doświadczenia nie przeceniam roli rodzica w późniejszym życiu dziecka. Znam wiele wspaniałych ludzi którzy wychowali się w placówkach, niepełnych rodzinach lub w patologiach a teraz są naprawdę wspaniałymi i na pewno nie wybrakowanymi ludźmi. Z drugiej strony jestem daleka od bagatelizowania roli rodzica w życiu dziecka. Myślę że trzeba wszystko wypośrodkować a przede wszystkim podejść do dziecka indywidualnie i ze zdrowym rozsądkiem. Jeśli zobaczę że mój syn zacznie domagać się nagród za wszystko to zmodyfikuje pewne rzeczy a narazie poprosi chcę by nie obijał swojej siostry.
Jeśli masz jakieś konkretne porady to ja chętnie skorzystam.
Nie nauczysz 3 latka panowania nad emocjami, bo to za małe dziecko. Możesz ewentualnie dać mu jakąś alternatywę. Np. bije to niech uderza w poduszkę. U mnie 3 latka, 6 latka i 7 latek. Nigdy nie było i nie ma nagród. Dają często do wiwatu, mam czasem ochotę wystrzelić się w kosmos. Ale takie życie. Można iść na skróty, ale czy warto? Lekko nie jest, ale nikt nie mówił, że będzie.
Ja stawiam na rozmowę i tłumaczenie i pewne zasady. Np. oglądamy tv czy grają jak w pokoju mają porządek. Do jedzenia jest to co zrobię.
Jak się kłócą to nie wtrącam się, chyba że jest źle lub proszą o pomoc. Wtedy idę pytam co się stało i jak mogą to rozwiązać.
I zawsze traktuję ich na równi. Nigdy nie usłyszeli, że jeden może to czy tamto, bo jest mniejszy. Nawet jak mieli kilka miesięcy i dokuczali rodzeństwu to zwracałam uwagę. Już nawet nie chodziło, żeby zrozumialo, ale żeby starsze widziało, że nie pozwalam na takie zachowanie.
Dużo tłumaczyć i tłumaczyć, i wiadro cierpliwości!
 
reklama
Nie nauczysz 3 latka panowania nad emocjami, bo to za małe dziecko. Możesz ewentualnie dać mu jakąś alternatywę. Np. bije to niech uderza w poduszkę. U mnie 3 latka, 6 latka i 7 latek. Nigdy nie było i nie ma nagród. Dają często do wiwatu, mam czasem ochotę wystrzelić się w kosmos. Ale takie życie. Można iść na skróty, ale czy warto? Lekko nie jest, ale nikt nie mówił, że będzie.
Ja stawiam na rozmowę i tłumaczenie i pewne zasady. Np. oglądamy tv czy grają jak w pokoju mają porządek. Do jedzenia jest to co zrobię.
Jak się kłócą to nie wtrącam się, chyba że jest źle lub proszą o pomoc. Wtedy idę pytam co się stało i jak mogą to rozwiązać.
I zawsze traktuję ich na równi. Nigdy nie usłyszeli, że jeden może to czy tamto, bo jest mniejszy. Nawet jak mieli kilka miesięcy i dokuczali rodzeństwu to zwracałam uwagę. Już nawet nie chodziło, żeby zrozumialo, ale żeby starsze widziało, że nie pozwalam na takie zachowanie.
Dużo tłumaczyć i tłumaczyć, i wiadro cierpliwości!
Jak czytam to co napisałam o panowaniu nad emocjami to sama do końca nie wiem o co mi chodziło🤦🏻‍♀️ sama ledwo co czasem panuję nad emocjami...może chodziło mi o zapanowanie nad tym pierwszym odruchem złości.
Alternatywę to Mu dajemy - poduszki, krzyczenie, tupanie w ścianę, darcie kartek its, tu problem jest w tym pierwszym odruchu - siostra go wkurzy, szarpnie, coś mu zburzy to On w sekundzie pac ją albo nagle ją popchnie, sciśnie.
Na ten moment jest o niebo lepiej, widzę że syn pracuje nad sobą, woła mnie gdy siostra coś zrobi, omija ją a jednocześnie fajnie się razem bawią, oczywiście pachnie siostrę czasem ale teraz jest to już pacnięcie a nie uderzenie z pełną mocą - mimo że jestem naprawdę przemęczona to narzekać nie mogę i teraz droga na skróty poprzez nagradzanie wydaje mi się bez sensu ale uwierz mi że w momencie kryzysu to każda metoda która dałaby efekt była dla mnie godna przemyślenia, jeśli nie wprowadzenia w życie.
Ja wiem że nikt nie mówił że będzie łatwo i naprawdę staram się dużo samej sobie tłumaczyć, dawać z siebie 100% ale momenty podłamania czasem przychodzą.
Popełniłam błąd przymykając oko na występki córki tłumacząc że jest mniejsza i wymagając od syna że to zrozumie, popełniłam błąd przymykając oko na błędy wychowawcze męża ale teraz to się zmieniło i widzę efekty. Wiem że zachowanie syna było spowodowane moim zachowaniem i super że jest to forum bo już nie raz uratowało mi tyłek.
 
Do góry