reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Czterolatek i jego bunty

reklama
Ja mówię synkowi,że nie pójdziemy na plac zabaw,jeśli sytuacja się powtórzy i będzie wrzask.Rok temu miałam z tym problem.Podzialalo.Chcial następnego dnia iść to mówię nie, bo...Teraz mówię,że się zbieramy i grzecznie idzie do domu.
 
A ja proszę o radę z jedzeniem. Czyli stawiam, nie je i nie daje nic innego,tak? A jak za godzinę zawoła bułkę to co?Dziś mnie wyprowadził z równowagi. Aż zwymiotował! To chyba w głowie siedzi.Tez idę do psychologa, bo wysiadam.
 
Raczej nigdy nie zmuszałam do jedzenia, ale on musi coś zacząć jeść! Nie będzie całe dnie na suchym chlebie przeciez żył! Przeciez potrzebuje żelaza,witamin,mineralow!
 
Czuje, że się gubię. Coraz bardziej myślę, czy by nie wyjechać na kilka dni z corka i zostawić go z tata.
 
Ja do syna ciągle muszę przychodzić w nocy. I zwykle działa jak mówię, że jak nie posprząta, to nie przyjdę, bo się potknę o zabawki. Ale wczoraj miał jakiś gorszy dzień. A ja zamiast szukać przyczyny, to wpakowałam do worka na śmieci i powiedziałam, że wyniosę przy okazji. Właśnie wszystko zabiera do swojego pokoju, szczęśliwy, że jeszcze nie wyrzuciłam. A ja byłam przekonana, że wyniosę te śmieci, bo zabawek moim zdaniem ma za dużo. A ostatnio dostał jeszcze wielki worek używanych zabawek. Niedźwiedzia przysługa od rodziny 🤦‍♀️

A po córce muszę na razie sprzątać. To są 2-3 zabawki, ale są. Jak zostawię jej na podłodze, to jego też będą mogły leżeć. Staram się równo ich traktować, ale przecież mała jeszcze nie rozumie. Synek się opiekuje siostrą jak potrafi, kochany braciszek. W ogóle zazwyczaj jest kochanym, słodkim dzieckiem. Ten bunt to już mu chyba przechodzi.

Mój synek sam do mnie przychodzi. Co noc. Ale to mnie akurat nie przeszkadza, bo lubię go tulić a on lubi być przytulany.
Corka idzie do mnie jak ma zły sen. Znowu, taka rola mamy. A u mnie przytulakow jest na tonę wiec to mi akurat nie przeszkadza :p

Moj ancymonek dzis powiedzial: " A mi sie podoba ta minka smutna.Co mam zrobic zeby ja dostac?"Rozwalil system...

Zagrozilam kiedyś Gabie, ze wyrzucę jej zabawki do kosza jeśli nie przestanie ich wrzucać do ogródka sąsiadki. Nie tylko nie przestała ich wrzucać ale jeszcze pomogła mi ładować je do torby i podniosła pokrywę od kosza, żeby mi było łatwiej je wyrzucić.
Od tamtej pory bardzo starannie wybieram groźby. W razie gdyby przyszło mi wcielić je w życie….

Ja natomiast mam bunt 16 miesięczniaka i nie wiem totalnie jak to ogarnąć....

Na tak wczesnym etapie jest to proces rozwoju mózgu. Bunt dwulatka polega na tym, ze dziecko nie radzi sobie z emocjami, bo nie ma wytworzonych odpowiednich połączeń w mózgu. To fizjologia bardziej niż psychologia. Na tym etapie należy po prostu zachować spokój i zabezpieczać, żeby sobie dziecko nie zrobiło krzywdy. Tłumaczyć jeśli już, prostymi i krótkimi zdaniami.

16 miesiecy i bunt? Tak wczesnie? A co konkretnie sie dzieje?

Moja córka zaczęła mając 18 miesięcy. Tak wiec 16 mnie nie dziwi.

Ogólnie coś chce, a nie umie powiedzieć co więcej jest awantura, siada na podłodze i placze, a najgorzej jest w nocy. Dzisiaj nie spał od 23 do 7 rano, bo płakał nie wiadomo dlaczego. Płakał to małp powiedziane, on się wygina w łuk, zanosi się placzem, bije się po twarzy.

Z czasem miało być łatwiej, a ja tęsknię za jego okresem noworodka i niemowlaka

Kto ci powiedział, ze będzie łatwiej? 😁 Okłamano cie bezczelnie.

A ja mam znowu problem z zabawkami. Synek umył podłogę w swoim pokoju, w naszym, posprzątał kocią karmę rozwaloną przez siostrę, umył swój stolik i krzesełka. Oczywiście na możliwości dwulatka, ale sprzątał. A tych głupich zabawek z podłogi nie zabierze, i żadne argumenty nie trafiają. "Mama podnieś, mama pozbieraj". No nie.

Kochana, tutaj akurat ja bym skakała do góry ze szczęścia.
Popatrz na to z boku: syn umył podloge, posprzątał kocia karmę, która nie on rozwalił, umył stolik i krzesełka. Szczerze? Przybiłabym mu z wielka duma piątkę, dała soczystego buziaka i sama sprzątnęła te klocki.
Uwazam, ze taki wyczyn należy docenić w przeciwnym razie dziecko nie będzie zmotywowane do dalszej pomocy.
Gdyby ci nie pomógł to sama bys sprzątała ten stolik, kocia karmę i krzesełka.
Tutaj owacje dla syna.

Dzięki! 😁 u nas to najgorsze jest wracanie z placu zabaw i ubieranie sie/przewijanie. Krzyczy w niebogłosy, jak mówię, ze idziemy zaraz do domu. Nie da się go wsadzić do wózka (ucieka na ulicę, więc jak jestem z nim sama, to bierzemy wózek). Tłumaczę dlaczego musimy iść, że trzeba się wykąpać, zjeść kolację i tata na nas czeka itp. To idzie koło mnie w stronę bramy, ale wkładanie go do wozka to wyrywanie i wrzask. Nie chcę tego robić, ale czasem daję mu coś do jedzenia i siedzi spokojnie w wózku. Wiecie, nie chcę, żeby kiedy siedzi w wózku, to wiecznie coś jadł. Bo tak mu się kojarzy wózek, że dostanie jeść. Później szopka, bo do mieszkania nie chce wejść, chciałby chodzic z góry na dół po schodach. Znów krzyk. No i często nie chce dać sie przebrać. Ucieka i się smieje, trochę go też gonię i w ramach zabawy staram się go przebrać. Jak siłą to zrobię, to znów wyrywanie i wrzask. No i jak mu nie pozwolę np. grzebać w szafach, to też to samo. Ciężko odwrócić uwagę, staram się go czyms innym zabawić, ale się uprze i krzyczy.

Jak chcesz wrócić z placu zabaw to zacznij odliczać.
Powiedz dziecku „zostało ci 10 minut”. Owszem, dziecko nie wie ile to czasu, ale wie, ze już jest na wylocie.
Za jakiś czas powiedz „masz 5 minut”.
Potem „ostatnia minuta”.
A już na samym końcu „został ci ostatni zjazd na zjeżdżalni.
Na samym początku możesz nie uniknąć awantury ale z czasem dziecko się nauczy, ze nie ma dyskusji. Dzieci sobie podobno lepiej radzą, jeśli wiedza czego mogą się spodziewać.
Dlatego ja moim zaczelam mówić co będą dzisiaj robić.
„Dzisiaj idziecie do przedszkola i zostajecie tylko polowe dnia. Potem mama przyjedzie po was, wrócimy do domu, odpoczniemy, zjemy obiad a po obiedzie pojedziemy do parku/na lody/ kupić kostium kąpielowy/ na piknik.„
I to działa. Tylko trzeba się pilnować i spełnić co do słowa dana obietnice. Nie ma ze coś wypadło. Park to park. Zakupy to zakupy.
Ja kiedyś pojechałam do parku pomimo solidnej ulewy. Obiecałam to słowa dotrzymam. Obie z córka miałyśmy kalosze, kurtki przeciwdeszczowe i wbrew pozorom świetnie żeśmy się bawiły.
Kiedys obiecałam Bulkowi spacer. Na następny dzień. Pech chciał, ze następnego dnia biedak się rozchorował. Nie bardzo ale miał kaszel, temperaturę i tak sobie słabo jadł. Po śniadaniu przespał się trochę ale jak wstał to przyniósł mi buty. „Spacer?” - zapytał. Można by się kłócić, ze spacer podczas temperatury jest kiepskim pomysłem ale…
- Bylo w miarę ciepło i nie wiał wiatr.
- Temperature miał niewielka, nie jakaś solidna gorączkę.
- W razie gdyby nie chciało mu się iść to mogę go wziąć na barana i w ten sposób wrócić do domu.
Ubralam wiec buty i poszlismy na spacer. Obietnice składane dzieciom, nawet te najmniejsze, są dla nich bardzo ważne.
 
A ja proszę o radę z jedzeniem. Czyli stawiam, nie je i nie daje nic innego,tak? A jak za godzinę zawoła bułkę to co?Dziś mnie wyprowadził z równowagi. Aż zwymiotował! To chyba w głowie siedzi.Tez idę do psychologa, bo wysiadam.

Dlaczego zwymiotował?
Czasami dzieci same się do tego doprowadzają. Moje tez tak robiły. Głównie córka…

Raczej nigdy nie zmuszałam do jedzenia, ale on musi coś zacząć jeść! Nie będzie całe dnie na suchym chlebie przeciez żył! Przeciez potrzebuje żelaza,witamin,mineralow!

Zrób mu morfologię. Jeśli wszystkie poziomy będą w normie to ja bym się nie przejmowała. Sama będąc dziecięciem małym mogłam żyć na samych kluskach z odrobina masełka i nijak mi to nie zaszkodziło.
Ja bym na spokojnie usiadła i spytała: jeśli nie chcesz jeść zupy/kotleta/placka to co ci najbardziej smakuje? I wyczaj co on chce. Lubi bułki? Ok. Masło może na bułce być czy już nie? A może np bez masła ale np z sałata? Albo bułka z serem czy wędlina. No spytaj go, bo może on np z jakichś przyczyn nie lubi obiadów.

Czuje, że się gubię. Coraz bardziej myślę, czy by nie wyjechać na kilka dni z corka i zostawić go z tata.

Powiem brutalnie….ucieczka od problemu go nie rozwiąże.
 
A ja proszę o radę z jedzeniem. Czyli stawiam, nie je i nie daje nic innego,tak? A jak za godzinę zawoła bułkę to co?Dziś mnie wyprowadził z równowagi. Aż zwymiotował! To chyba w głowie siedzi.Tez idę do psychologa, bo wysiadam.
Ja stawiam i jak nie zje, to jak zawoła, że głodny, to może zjeść odgrzewany obiad. Czasami mi powie, że chce np jajko zamiast kotleta. I jak to nic długiego to mu zrobię. Ale suchą bułkę może zjeść dopiero po obiedzie. Już wiem ile moje dziecko mniej więcej je. Jak zje pół miseczki zupy zamiast 3/4, jak zwykle, to OK. Ale jak zje 2 łyżeczki, to obiad ląduje w mikrofalówce i czeka, czy zgłodnieje do drugiego dania. Dzisiaj np skończył zupę po 2 łyżeczkach. A za to na 2 danie zjadł 2 kotlety z piersi kurczaka, a zwykle je 1.
 
Mój synek sam do mnie przychodzi. Co noc. Ale to mnie akurat nie przeszkadza, bo lubię go tulić a on lubi być przytulany.
Corka idzie do mnie jak ma zły sen. Znowu, taka rola mamy. A u mnie przytulakow jest na tonę wiec to mi akurat nie przeszkadza :p
My mamy za małe łóżko,żeby spać w 4. A córkę karmię w łóżku i często zostaje do rana. W ogóle źle rozplanowane mieszkanie mamy. Nie byliśmy przygotowani na dzieci jak urządzaliśmy. Synek musi spać u siebie, w dodatku ma łóżko 160 cm. Trochę małe, żebym z nim spała.
A co do sprzątania to synek nie ma problemów ogólnie ze sprzątaniem.tylko te swoje zabawki. On chyba naprawdę ma ich za dużo. Albo nietrafione. Bo on się nimi nie bawi, tylko wyciąga na podłogę i tam leżą.
 
reklama
Jeszcze miesiąc temu potrafił zjeść dwa kotlety,ziemniaki,ogórek czy buraczki. Od pewnego czasu to za miekkie,to się świeci i błyszczy, a tamto ma okruszki. Nie wiem, jak mam to ogarnąć. Kanapek nie je. Bułeczka jak już to sucha albo z drzemem, ale nie może wychodzić bokami, rozjeżdżać się i brudzić. Lubi placki ziemniaczane z gotowanych ziemniaków. Dodaje tam również jajko. Ale to znowu ciągle smażone na tłuszczu...Ostatnio jednak placki nie mogą być blade. Masakra.
Zwymiotował, bo zjadł miękka część kotleta. Mógłby zjeść sama panierkę.😡
 
Do góry