Ciężko mi.
Zostałam własnie sama. Irek pojechał do Krzysia. Mały wczoraj sie strasznie przestraszył i cała noc nie spał.
Od siostry dostałam sms "Przykro mi Ksenia, ale przecież wiedziałas na co sie piszesz"
Mogła nic nie pisac żmija
Nie wiedziałam
Wczoraj wstałam na chwilę i odeszły wody. Reszta potoczyła sie błyskawicznie.
Nie mamy jeszcze imienia dla naszego synka. Przed nami cieżkie dni, pogrzeb i powrót do normlanosci. Wiem, ze poradze sobie lepiej niż po Bartku, bo jest Krzyś i skutecznie będzie zajmował moje mysli.
Trzymajcie sie dziweczyny.
Trzymam za was kciuki.
Ja jeszcze nie wiem co pocznę, ale wczoraj z Irkiem ustalilismy, ze nie bedziemy kusic losu, widocznie tak ma być. Troje dzieci na cmentarzu wystarczy
Muszę sie trzymać... chyba skutecznie ratuje mnie to, ze liczyłam sie z tym od początku, jednak nie znaczy, ze nie boli ;(
Mam do siebie zal, ze w któryms momencie straciłam nadzieje i mam wrażenie, ze jakby wierzyła, to by sie to nie wydarzyło