Noc powoli zbliża się ku końcowi. Całe szczęście.
Gosiak, normalne, ze stres jest, bo to w końcu poważna sprawa. Mam nadzieje, ze opcja, która wybierzecie będzie dla Was najkorzystniejsza.
Gorączka spadała, spadała (zeszła do 36,7), a potem znów poszła w górę :-( przed 4 Krysia przestała współpracować (wczesniej po północy po cichu odbyłyśmy nasz "nocny rytuał") i zaczęła głośniej stekac, czym obudziła Mikołaja. Zaczęło się ganianie na dwa pokoje (bo przecież nie położe ich razem), w końcu Mała przysnęła, Miki dostał przeciwgorączkowe i powoli się wszystko pospało (chce Mikiemu zajęło prawie godzinę).
Ale to jest straszne dla mnie. Karmie Krysie myślę czy Mikiemu znów temp rośnie, czy się nie odkryul, nasłu****e jak oddycha. Leże z Mikołajem i nasłu****e, czy Krysia śpi spokojnie, ile razy miałknie, czy to juz wołanie, czy tylko sobie gada. Okropne jest dla mnie to rozdarcie :-(
Krysia znów teraz zjadła i chyba się prezejadla, bo dopiero na moim brzuchu zasnela spokojnie. A ja zamiast cieszyć się bliskością myślę co to będzie jak Miki zacznie wołać, płakać :-(