Cześć dziewczyny,
wracając do rozmowy o ginekologach, jak dotąd nie trafiłam na dobrą lekarkę, tylko faceci się sprawdzają. Myślę że mam uraz od czasu mojej pierwszej przymusowej wizyty u ginekologa (baba) kiedy miałam podejrzenie wyrostka ale w szpitalu chcieli wykluczyć zapalenie przydatków. Miałam jakieś 15 lat, poszłam do gabinetu, siedziała lekarka z pielęgniarką, nakrzyczały na mnie że weszłam cała ubrana, potem musiałam siedzieć przy biurku z gołym tyłkiem na zimnym stołku, potem mnie bardzo niedelikatnie zbadała, byłam dziewicą więc przez odbyt
masakra
Potem w szpitalu , 2 godziny po porodzie (urodziłam o 6:20) był obchód, lekarka (nie wiem jak się nazywała bo niestety w Ujastku nikt się nie przedstawiał i nie nosił identyfikatorów) tak mi badała brzuch że wszystkie gwiazdy zobaczyłam, dosłownie wciskała mi ręce do kręgosłupa, aż chwyciłam ją za rękę żeby przestała. Podczas pobytu przeżyłam jeszcze trzy inne obchody i badania, nikt tego tak boleśnie nie zrobił :-(
_anula a twoja lekarka jak wygląda? bo pamiętam jeszcze drugą, śliczna młodziutka wysoka blondynka jak z żurnala ;-) robiła mi USG przed wyjściem, a ta którą żle wspominam była raczej średniego wzrostu z ciemnymi włosami w kitkę
szkoda że na stronie szpitala nie ma zdjęć z nazwiskami kadry, zważywszy na to co wspomniałam, że nie mają zwyczaju się przedstawiać to człowiek nie ma pojęcia z kim rozmawia... Nawet nazwisko lekarza odbierającego poród poznałam dopiero z karty wypisu szpitalnego
W poprzedniej ciąży jeszcze w 8 miesiącu jeździłam na skuterze na zajęcia dla ciężarówek :-) ktoś może uznać to za nieodpowiedzialne, ale ja uznałam że nawet przechodząc przez ulicę mogę mieć wypadek i co ma być to będzie, do dzisiaj moja mała uwielbia wszelkie podróże (póki co autem bo na skuter jest jeszcze za mała ;-))
Adaptera do pasów nie używałam, pas pod brzuchem ładnie siedział i już, zresztą jak już byłam hipciowata najczęściej woził mnie mąz bo się bałam że mnie jakiś skurcz czy kopniak w nerkę ;-) zaskoczy i zrobię wypadek...