Miki wreszcie śpi. Ale się z niego robi uparciuch, chyba naprawdę zdrowieje. Zjadł michę rosołu i było mu mało, nie zasnął puki nie dopił 150 ml mm. Zauwazylismy pokrzywki na ciele Mikiego i trochę spanikowałam, że to może reakcja na antybiotyk, ale po konsultacji z dr wyszło, ze na pewno nie. Pewnie jakieś dziadoskie muszki przez to ciepło się po budziły i go gryzą. No i na jezyczku przypałętała się mała plesniawka, ale juz pod kontrolą. No i jest jest - kolejny ząbek, choć dopiero igiełka, ale cos tam się przebiło ;-)
Mikoto, śliczna "zwierzyna" upolowana. Fajnie, ze z drewnem się udało, biedny palec - może pójdzie na choć krótkie l4? ;-)
Teri super, ze Darii się poprawia. My niestety mamy zostać w domu. Ale z tej okazji Mikołaj wpadł pod maszynkę (tak szaleje z tatą, że cala głowa mokra, zresztą niebawem i tak trzeba by było scinac włosy, a tak to głowa się na spokojnie do chłodu przyzwyczaić) i znów mamy łysolka
Kingusia, ja bym do tych matek zeszła i tak im nawrzucała, że by im się zegarki od razu na 22 poprzestawiały. Trzymam kciuki, żeby to kino wypaliło.
Gosiak, dobrze, ze się odezwalas, bo juz myślałam, że na porodowce jesteś
zawsze to jakies skurcze, nie? jak wyszła szarlotka?
Zastanawia mnie katar u Mikołaja. Inhalujemy, psikamy wodę morską, przed snem nasivin, ale nic nie schodzi kiedy próbujemy odciągnąć. Wszystko spływa mu głęboko na gardło. Przecież jeśli tak dalej będzie to bez sensu antybiotyk, bo po terapii ta wydzielina znów zawali gardło i wszystko będzie od nowa. Pytalam o to dr, ale mówi, żeby na spokojnie, na sile nie odciągnąć, tylko nawilżać. Co wy o tym myślicieli?