Witojcie
u mnie ciagle cos sie dzieje. Aktualnie wertuje internet w poszukiwaniu roslinek do obsadzenia rabatek, bo na poczatku sierpnia wpadaja panowie od kostki a m. bedzie tylko tydzien i nie bedzie duzo czasu na zastanawianie sie. Roslinki juz wybralam, pozostalo zamowic w odpowiednim czasie, zeby przyszly na czas. Zamowilam tez w przedsprzedazy mnostwo cebulek tulipanow, narcyzow, szafirkow i krokusow - we wrzesniu bede sadzic i modlic sie, zeby mi tego nornice nie pozjadaly....
Projekt ogrodka juz mam wyrysowany w kazdym razie i juz nie moge sie doczekac sadzenia :-)
W poprzednim tygodniu chlopcy podlapali jakiegos wirusa, bo najpierw Mati goraczkowal, a potem Michal... poza goraczka objawow dalszych brak, ale goraczka poczatkowo wysoka byla i troche sie strachu najadlam... na szczescie wszystko juz ok. Od dzisiaj Michal juz znowu chodzi do przedszkola. A ja w tym czasie pojechalam do ogrodniczego, potem na miasto zaplacic rachunek, do drogerii i na kawe do taty. Mati wymeczony zasnal w aucie w drodze powrotnej i spi juz 2 godzinki.
A w drogerii kupilam sobie tusz do rzes!!! Mala rzecz a jak cieszy
Dwa tygodnie bylam bez tuszu (chlopcy mi gwint zlamali - jeden zrzucil z pietra ze schodow a drugi poprawil ;-) Ciagle cos sie dzialo, potem chorzy no i nie bylo kiedy pojechac. No ale nareszcie znow wygladam jak czlowiek
Teri - ales Ty torpeda!!! Milego czasu z siostra zycze
Mikoto - ja nie wiem jak Ty wszystko ogarniasz. Ja chyba cos slabo zorganizowana jestem, bo wiecznie w biegu i ciagle nie zrobione wszystko z listy rzeczy do zrobienia... podziwiam jednym slowem :-)
Palin - nie do konca zrozumialam Twojego posta, ale zdrowka dla dziada
Marys - ale slicznie Ci panna tupta. Szkoda, ze moj ksiaze nie chce chodzic za raczke i nie chce chodzic tam gdzie ja chce ;-)
No i ksiaze wstal w kiepskim humorze...