Padam na cycki. Ta pogoda mnie powala. Dobrze, że Miki śpi, obiad już gotowy, ja mogę poleżeć i porelaksować się przy Zbuntowanym.
Matka Ewa, kupiliśmy klocki – wafle. Ja buduję, a Miki z radochą rozwala albo gryzie klocki, albo rozrzuca je po całym pokoju. Buciki – czad
Korba – ale Ty mówiłaś, że kupiłaś nocniczek, a tu proszę jaki tron
Zosia na nim jak Księżniczka. A butki prześliczne.
Gosiak – ja tam nie zamierzam na to patrzeć, bo przecież nie będę Mikołaja głodzić w nocy. Myjemy ząbki rano i wieczorem. Gdyby tak się czepiać nocnego karmienia, to ząbki trzeba by myć po każdym posiłku (czyli u nas co ok. 3-4 godziny), po każdym flipsie, czy biszkopciku. Czyli tak naprawdę non stop szorowanie zębolków. Możnaby zwariować.
Anula – biedaczysko z Lolinka. Niech ta choroba szybko mu minie. Ble te antybiotyki. Karolek i tak jest dzielny, że tak znosi dolegliwości (chore ucho jest koszmarne). Dobrze, że Wam już mija.
Teri – oj u nas też zębiska idą bardzo powoli. Nawet jak się przebiją to do pełnego wyjścia to czasu upływa. Jeszcze żaden nie pokazał się w całej okazałości. Całe szczęście, ze do czwartku już zostało 2 dni. Mam serdecznie dość tej pogody.
Wenusjanka, śliczne balerinki. To mąż – dziad nie mógł poczekać z wierceniem na łądną pogodę, kiedy będziecie mogły wyjść z domu i nie słuchać tych hałasów?
No dobra, spróbuję się zdrzemnąć. Jeśli Miki pośpi standardowo, mam ok godzinki