No to wykorzystuję chwilkę, że Mikołaj nakarmiony sobie spokojnie leży – i zaglądam, co tu u Was słychać.
Dmuchawcu – na pewno będzie dobrze. Drugą dawkę podali mi jakoś krótko przez parciem, więc u Ciebie na pewno też zdążą podać. A z tym puchnięciem – mi wszyscy mówili już kilka dni wcześniej, że jestem opuchnięta, a w dniu porodu myślałam, ze boso będę jechać rano na pobranie krwi, bo w żadne buty nie mogłam zmieścić nóg. Widać u Ciebie Helenka szykuje się już ostro na Ewakuację…
Śniłaś mi się dziś – że rodziłaś w wodzie
Robaczku – no właśnie wczoraj już zrezygnowałam z rożka (bo wszyscy się dziwnie patrzyli, że w taki upał dziecko tak bardzo opatulone. Właśnie pajac (taki średniogruby) i cienki kocyk. Najpierw było hałasu, ale chyba bujanie wózka go uspokoiło i udało się przeżyć spacerek. Muszę mu chyba stopniowo ścieniać garderobę, niech się przyzwyczai do temperatur…
Sa_raa – skąd ja to znam. Wieczorem mam wrażenie, że zasypiam szybciej niż Mikołaj. A dziś w nocy przystawiłam do piersi leżąc na łóżku i zasnęłam. Obudziłam się po prawie godzinie – a Mikołaj przez ten cały czas sobie spokojnie jadł…
Smile – u nas pępuszek też jeszcze siedzi i nie wygląda, jakby miał już odpaść. Wczoraj położna oglądała i kazała częściej Octeniseptem psikać (mówi, że tu w szpitalu zalecają raz, po kąpieli – i kończy się to właśnie jakimś babraniem; a w Olsztynie każą przy każdym przewijaniu i pępowinki ładnie szybko odpadają). Już nie mogę się doczekać, kiedy kikutem odpadnie i będzie można spokojniej „pobawić się” z synkiem (bo ciągle się boję o ten „środek brzuszka”).
Natis – nareszcie. Obyście już nie musiały wracać do szpitala.
Strasznie mnie męczy nacięcie po porodzie. Ale najgorzej jest jak się położę (ciągnie, kłuje, szczypie, łzy wyciska). Póki chodzę jest ok (czasem czuję tylko taki ciężar), siedzieć już też nie ma problemu (chyba, że wstać, ale to raczej z powodu kości). Za to wieczorem jak się położę – tragedia. Co prawda jeszcze niewiele czasu upłynęło, ale jest gorzej niż w pierwszym tygodniu.
Wczoraj byliśmy na ważeniu w przychodni. Jeszcze przed położeniem na wagę Mikołaj się zkupkał i zsiusiał (chciał chyba trochę zmniejszyć wagę). Położna spojrzała i mówi „no tak z 3 kilo będzie miał”, na co my z Aro, ze 3 kilo to on miał przy wypisie. No i się okazało, że w ciągu 7 dni Mikołaj przybrał 320 g (ze szpitala wychodził 3010, a teraz ma 3330). Mały Żarłoczek z niego. Ale niech je, je i rośnie.
DOSTAŁAM PIERWSZEGO BUZIAKA OD MIKOŁAJA!!! :-) podniosłam go, żeby mu się odbiło, a ten Głodomorra przyssał mi się do policzka i było tylko słychać głośne CMOK
Chociaż on okazuje mamie trochę czułości, bo Tata ostatnio zapomina (umęczony alergią i ciągłym coś robieniem, wieczorem pada razem ze mną...).
MIKOTO - ODEZWIJ SIĘ, bo się już doczekać nie mogę, co tam w Tobie mieszkało przed te 9 miesięcy....