No i pojechał :-( Nawet nie pozwolił się odprowadzić na peron (oboje byśmy wyli). Stwierdził, że jeśli trzeci raz w tak ważnym dla nas czasie znów nas rozdzielą to rzuca tę robotę (rok temu na miesiąc do Wrocławia akurat jak mieliśmy brać ślub; w tym roku na miesiąc na poligon akurat jak Mikołaj ma się urodzić). Ech, mówię Wam, smutno.
Madzia – przegoń tę depresję. Szukaj dobrych akcentów i się ich trzymaj… ;-)
Korba – wracaj do jednego kawałka, bez dziur.
Wisienka – trzymaj się. Może faktycznie lepiej niech już się Mały wykluje. Tylko pamiętaj, że w domu będziesz też musiała odpoczywać, nie tak od razu na pełne obroty (a obawiam się, że u Ciebie tak by było).
Dzika – o rety. Dobrze, że teściom nic się nie stało. Ale teraz będzie wydatek. Szkoda, że nie posłuchali Twego ślubnego.
Paulunia – masz Skarb, a nie męża :-)
Teri – super, że już macie pępuszek z głowy. Może u Ciebie pokarm jest jakoś „powiązany” z pępowiną?? (żart oczywiście)
Mama Kubulki – tylko spokojnie. Obserwuj zmiany sytuacji i wtedy zadziałasz…
Morena – już zaciskam kciuki &&&& Będzie dobrze
Nika – tulę. A nie da się ich jakoś obarczyć winą za te zacieki – może niech oni Ci to jakoś zadośćuczynią?
Z tych stresów pół dnia nadarzały się skurcze (słabsze i mocniejsze, ale nie regularne), Mikołaj siedział cicho (chyba nie chciał rodzicom przeszkadzać) – teraz się rozruszał. Jakby teraz zdecydował się wyjść to bym się chyba wściekła. Niech poczeka już chociaż do Dnia Dziecka…
A na pocieszenie pałaszuję arbuza – ale dziś tylko połowę. Trzeba ostawić coś na jutro…
Ps. Na Polsacie zaczyna się no kabaretowa nadawana z mojej Ostródy (mieliśmy się z Aro na to wybrać, ale nic z tego nie wyszło). Nasz nowy (w tamtym roku otwarty) amfiteatr – duma miasta.