hej dziewczyny
dziś spokojnie - Artur nie miał żadnych badań, oprócz normalnej wizyty, przyjechali gimnazjaliści i dali małe przedstawienie, dzieciaki zafascynowane
potem wyszedł koleś z mikrofonem i zrobił beatboxa - dzieciakom się podobało, jakiś jeden wyszedł na środek i też spróbował
a potem koleś się pyta czy ktoś jeszcze no i Artur się zgłosił, powiedział "mama chodź ze mną" poszłam i cała odwaga go opuściła, zawstydził się i wtulił we mnie, mi się oczy zaszkliły ale śmiechu było, ledwo udało mi się go zabrać na miejsce, bo ruszyć się nie chciał
także dziś były atrakcje na oddziale
niestety, ostatni chłopczyk w jego wieku dziś dostał wypis, więc mały siedzi tam sam, jest jeden starszy chłopak [ok 7 lat] ale on jest przykuty do łóżka [od środy na kroplówie]
za to dziś były odwiedziny i jakoś nam dzień minął
tylko że jak wychodziłam znów to próbował mnie namówić żebym go zabrała, a jak już byłam w windzie to zawołał "ja chcę z tobą, ploooszę" udało mi się nie poryczeć, jakieś dwie łzy same popłynęły, ale musiałam się opanować bo wczoraj wracając samochodem przejechałam przez czerwone światło, dziś się ogarnęłam, powiedziałam sobie, że warto byłoby jednak dojechać w jednym kawałku do domu ;-)
chyba dobrze, że jutro już tam nie pojadę, każdy wieczór jest trudniejszy by stamtąd wyjść - i dla mnie i dla Artura
obiecałam mu na jutro prezent od Filipka - zresztą prezentowo to się chłopak obłowi teraz, bo praktycznie co dzień coś dostaje, zawsze to zajmuje jego uwagę na chwilę
ja mam cykora przed jutrem, ale damy radę, dziś jeszcze pakuję rzeczy dla Artura do szpitala, muszę się odgruzować wykąpać i heh wyspać ;-)
no i najeść - bo jutro mam już być na czczo
obiecałam Arturowi że jeśli ja będę dłużej w szpitalu niż on, to przyjedzie po mnie, a on do mnie że on mnie nie zabierze, ja się pytam czemu, a on że nie chce widzieć mnie z dziurą w brzuchu... wytłumaczyłam mu, że będę miała zaszytą
mam nadzieję że przez to wszystko żaden baby blues mnie nie dopadnie, bo nastrój mam wisielczy, mam nadzieję, że jak zobaczę Filipka już po tej stronie brzucha to endorfiny na mnie spłyną obfitym strumieniem
i serio to mam ochotę się napić.... no ale muszę sobie jakoś z tym poradzić
Arturowi ropiało, przemywaliśmy solą fizjologiczną, od zewnątrz do wewnątrz, jednak nic to nie dało i trzeba było kupić krople na receptę
czasem dzieciom ropieje po podaniu roztworu srebra do oczu po porodzie
dziś spokojnie - Artur nie miał żadnych badań, oprócz normalnej wizyty, przyjechali gimnazjaliści i dali małe przedstawienie, dzieciaki zafascynowane
potem wyszedł koleś z mikrofonem i zrobił beatboxa - dzieciakom się podobało, jakiś jeden wyszedł na środek i też spróbował
a potem koleś się pyta czy ktoś jeszcze no i Artur się zgłosił, powiedział "mama chodź ze mną" poszłam i cała odwaga go opuściła, zawstydził się i wtulił we mnie, mi się oczy zaszkliły ale śmiechu było, ledwo udało mi się go zabrać na miejsce, bo ruszyć się nie chciał
także dziś były atrakcje na oddziale
niestety, ostatni chłopczyk w jego wieku dziś dostał wypis, więc mały siedzi tam sam, jest jeden starszy chłopak [ok 7 lat] ale on jest przykuty do łóżka [od środy na kroplówie]
za to dziś były odwiedziny i jakoś nam dzień minął
tylko że jak wychodziłam znów to próbował mnie namówić żebym go zabrała, a jak już byłam w windzie to zawołał "ja chcę z tobą, ploooszę" udało mi się nie poryczeć, jakieś dwie łzy same popłynęły, ale musiałam się opanować bo wczoraj wracając samochodem przejechałam przez czerwone światło, dziś się ogarnęłam, powiedziałam sobie, że warto byłoby jednak dojechać w jednym kawałku do domu ;-)
chyba dobrze, że jutro już tam nie pojadę, każdy wieczór jest trudniejszy by stamtąd wyjść - i dla mnie i dla Artura
obiecałam mu na jutro prezent od Filipka - zresztą prezentowo to się chłopak obłowi teraz, bo praktycznie co dzień coś dostaje, zawsze to zajmuje jego uwagę na chwilę
ja mam cykora przed jutrem, ale damy radę, dziś jeszcze pakuję rzeczy dla Artura do szpitala, muszę się odgruzować wykąpać i heh wyspać ;-)
no i najeść - bo jutro mam już być na czczo
obiecałam Arturowi że jeśli ja będę dłużej w szpitalu niż on, to przyjedzie po mnie, a on do mnie że on mnie nie zabierze, ja się pytam czemu, a on że nie chce widzieć mnie z dziurą w brzuchu... wytłumaczyłam mu, że będę miała zaszytą
mam nadzieję że przez to wszystko żaden baby blues mnie nie dopadnie, bo nastrój mam wisielczy, mam nadzieję, że jak zobaczę Filipka już po tej stronie brzucha to endorfiny na mnie spłyną obfitym strumieniem
i serio to mam ochotę się napić.... no ale muszę sobie jakoś z tym poradzić
Dziewczyny, co zrobić jak ropieje oczko ? Przemywam ale jest coraz gorzej troszke spuchło i jest zaczerwienione i ropieje :-(
Arturowi ropiało, przemywaliśmy solą fizjologiczną, od zewnątrz do wewnątrz, jednak nic to nie dało i trzeba było kupić krople na receptę
czasem dzieciom ropieje po podaniu roztworu srebra do oczu po porodzie