Madzioolka
Moja Maja 09.06.2011
Jestem.
Jakoś żyję, fizycznie ok, uniknęłam zabiegu który mnie przerażał i medycznie jest wszystko ok.
Gorzej z psychiką ale na to potrzebuję czasu.
Dostałam miesiąc zwolnienia a 27 lub 28 maja lecimy do Grecji (wybraną mieliśmy Turcję ale po ostatnich wydarzeniach kraj arabski raczej nie wskazany gdyby się coś działo ze mną medycznie), mam lekkiego stracha przed takim wyjazdem w trakcie zwolnienia no ale cóż... zmienimy otoczenie i może widok ciężarnych i noworodków nie będzie mnie już aż tak rozkładał na łopatki.
Wmawiam sobie że tak miało być bo ciąża była nie do uratowania, od samego początku rozwijała się nieprawidłowo. Gin mnie pociesza że ryzyko powtórki tego to 1% więc nie blokuję się w temacie powiększania rodziny choć wiadomo że musimy trochę odczekać.
W kwestii szpitala i lokowania ciężarnych i innych pacjentek - u mnie było maksymalne obłożenie, żadnego wolnego łóżka więc inaczej się nie dało. A że była to dziewczyna też w 9 tyg... jak nie ona to inne by mnie drażniły, albo rodzące, albo cały oddział noworodkowy... wróciłam do domu i dopiero zaczęłam ryczeć a tam to się chociaż hamowałam... nie ma lekarstwa, trzeba czasu i tyle.
Maja sobie poradziła ale pierwsze dwa dni była histeria jak T Jej zmieniał pieluchę, nie pozwalała Mu się dotknąć a ja nie byłam w stanie wziąć Jej na ręce. Teraz już jest ok i na spacerze tatuś już ma pozwolenie córki aby pchać wózek
Jakoś żyję, fizycznie ok, uniknęłam zabiegu który mnie przerażał i medycznie jest wszystko ok.
Gorzej z psychiką ale na to potrzebuję czasu.
Dostałam miesiąc zwolnienia a 27 lub 28 maja lecimy do Grecji (wybraną mieliśmy Turcję ale po ostatnich wydarzeniach kraj arabski raczej nie wskazany gdyby się coś działo ze mną medycznie), mam lekkiego stracha przed takim wyjazdem w trakcie zwolnienia no ale cóż... zmienimy otoczenie i może widok ciężarnych i noworodków nie będzie mnie już aż tak rozkładał na łopatki.
Wmawiam sobie że tak miało być bo ciąża była nie do uratowania, od samego początku rozwijała się nieprawidłowo. Gin mnie pociesza że ryzyko powtórki tego to 1% więc nie blokuję się w temacie powiększania rodziny choć wiadomo że musimy trochę odczekać.
W kwestii szpitala i lokowania ciężarnych i innych pacjentek - u mnie było maksymalne obłożenie, żadnego wolnego łóżka więc inaczej się nie dało. A że była to dziewczyna też w 9 tyg... jak nie ona to inne by mnie drażniły, albo rodzące, albo cały oddział noworodkowy... wróciłam do domu i dopiero zaczęłam ryczeć a tam to się chociaż hamowałam... nie ma lekarstwa, trzeba czasu i tyle.
Maja sobie poradziła ale pierwsze dwa dni była histeria jak T Jej zmieniał pieluchę, nie pozwalała Mu się dotknąć a ja nie byłam w stanie wziąć Jej na ręce. Teraz już jest ok i na spacerze tatuś już ma pozwolenie córki aby pchać wózek