to nasze pierwsze dziecko, wiec maz przezywa to, jak na osobe nie potrafiaca rozmawiac o swoich emocjach i uczuciach :-), chyba dosc mocno. Z poczatku byl bardziej zszokowany sytuacja, ale ukoil me serce, jak jakos zaraz po dowiedzeniu sie o ciazy przyniosl do domu plyte cd z relaksujacymi piosenkami dla niemowlat i powiedzial, ze to dla naszego dzidziusia.
Na usg chodzi ze mna dosc chetnie, o ile namowie go na wolne, z dzidzia jednak nie rozmawia, poki co, chyba sie krepuje.
Ale mocno przezylismy pewna niedziele wieczor, chyba przed swietami, gdy juz mielismy isc spac, a na programie National Geographic zaczal sie film o przebiegu ciazy, od zaplodnienia, az do porodu. Film niesamowity!!!!! Cala ciaze pokazywali od srodka opowiadajac, co dziecko juz umie, kiedy czego zaczyna sie uczyc, kiedy zaczyna slyszec glosy z zewnatrz, co czuje, jak sie zachowuje. Ogladalismy z zapartym tchem, przy porodzie sie poryczalam, jak zwykle
no i bylam tak podniecona tym wszystkim, ze wtedy CHYBA poczulam te babelki
)) cos mi tak zabulgotalo, ale tradycyjnie nie wiem, czy to czasem po prostu nie moj brzuch sie jak zwykle odzywa. W kazdym razie zaraz po filmie maz mnie przytulil i po raz pierwszy sam z siebie powiedzial, ze strasznie sie cieszy i ze to wszystko jest takie niesamowite. Widac, ze i nim poruszylo i dopiero chyba wtedy zdal sobie sprawe, co tak naprawde sie u nas dzieje, ze to juz mala ludzka istotka.