reklama
Cześć
Dziś pogoda całkiem w miare..
Byłśmy od rana na usg bioderek i szyjki (zalecono ponieważ mała preferuje ciągle jedną strone)
Wszystko w jak najlepszym porządku.
Potem wybrałyśmy się do pobliskiego centrum handlowego (ciągle nie mam sukienki na wesele) . Ale Gabi nie lubi zakupów. Jak tylko wózek się zatrzymuje, natychmiast włącza się syrena.
Wogóle to sklepy jakieś nie przystosowane dla tego typu pojazdów. Zmieszczenie się pomiędzy wieszakami nie jest łatwą sprawą (albo taki ze mnie kierowca ;-))
Dziś pogoda całkiem w miare..
Byłśmy od rana na usg bioderek i szyjki (zalecono ponieważ mała preferuje ciągle jedną strone)
Wszystko w jak najlepszym porządku.
Potem wybrałyśmy się do pobliskiego centrum handlowego (ciągle nie mam sukienki na wesele) . Ale Gabi nie lubi zakupów. Jak tylko wózek się zatrzymuje, natychmiast włącza się syrena.
Wogóle to sklepy jakieś nie przystosowane dla tego typu pojazdów. Zmieszczenie się pomiędzy wieszakami nie jest łatwą sprawą (albo taki ze mnie kierowca ;-))
kaska76
Czerwcowa Mama 2009
zgadzam się z Tobą Ariada że sklepy są niedostosowane. I nie tylko sklepy, chodniki również mają wysokie krawężniki. Jakoś wcześniej tego niezauważałam :-) Dopiero jak wyjechałam wózkiem w miasto :-)
szarcia
06.2009/01.2011
- Dołączył(a)
- 25 Listopad 2008
- Postów
- 6 238
Ariada, Kaśka zgadzam się z Wami w 100%, bo u nas to też ciężka przeprawa z wózkiem, kiedy chcemy zrobić zakupy na mieście (dokładnie na starówce). Wszedzie schody i zero podjazdów, nawet w PZU i na poczcie. Jak mały mial 2 tygodnie to zrobiłam awanturę na poczcie, bo żadnego podjazdu nie ma a na murze naklejona była nalepka z wózkiem inwalidzkim i dzwonek koło niej, więc dzwonie, dzwonie i dzwonie i nikt nie przychodzi. Sama bym ten wózek wniosła ale drzwi były samozatrzaskowe i co ja wózek do góry to drzwi bach i zamknięte, a co najlepsze że wózek nawet w drzwiach się nie zmieścił, więc wkońcu się wkurzyłam i wołam żeby do cholery ktoś z tej poczty wyszedł i otworzył drzwi szerzej, po chwili przyszła jakaś kasjerka z okienka i patrzy się jak sroka w gnat, no to jej mówię żeby otworzyła te drzwi a nie się gapiła, a ona na to że nie ma klucza, więc ja na to że jak do cholery mieli zamiar wpuścić niepełnosprawnego skoro nie mają klucza a przecież wózki inwalidzkie są szersze od zwykłego dziecięcego wózka, no i zawołała ochroniarza i ten głupek też nie miał kluczy więc wziął inny i podwazył cos tam i dzwi się otworzyły ale nie pomógł mi wnieść wózka cham
kamireszel
kamireszel
Hej mamuśki!!!
Troszke mnie tu nie bylo i nie mam za bardzo jak nadrabiac zaleglosci wiec w skrocie napisze co i jak.
W poniedzialek moj synio 1szy raz lecial samolotem i tak
- nikt nie sprawdzal mi mleka, nie musialam go wcale pic, tylko zapytano mnie czy mam jedzenie i picie dla dziecka i gdzie, pokazalam tarebke, babka rzucila okiem i przeszlam bez zadnych problemow
- chcialam malego nakarmic przy starcie samolotu to mi usnal i slicznie spal
- obudzil sie na jedzonko i nie chcial wiecej spac wiec lezal grzeczniutko u mamusi na kolankach i sluchal jak go zagadywalam
- podczas ladowania samolotu chyba byl wystraszony bo oczy wywalil na wierzch i patrzyl w kolo co sie dzieje "mocno pobudzony" ale dostal butle i obylo sie bez placzu
ogolnie w samolocie bylo ok, pozniej w samochodzie bylo nie za fajnie, bo trafilismy w PL na upal podczas podruzy, maly pocil sie masakrycznie, okna nie otworzysz zbytnio bo wieje a tu tyle drogi. W sumie z normalnej 4godzinnej jazdy z malym jechalismy ponad 5 godz bo nic mi nie spal w drodze tylko ciagle burczal.
Noooo a czym musze sie pochwalic..... moj synek tu w PL dopiero nauczyl sie ze odrazu po kapieli dostaje butle i trzeba isc spac. Klade go samego w lozeczko, wlaczam karuzele i po 10-15min synek mi spi a ja mam czas "dla siebie".
Z tym czasem to nie jest tak do konca "dla mnie" bo mamy w domku koncowke romontow i na ile moge to staram sie pomagac chociaz wieczorami.
W dzien mi maluch tez slicznie spi takze chyba mazurski klimar mu sprzyja
Jedynie co mi troszke przeszadza to to ze za Boga nie chce mi spac w samochodzie i przez to nie moge byc do konca samodzielna tylko zawsze musze kogos brac do dziecka jak chce gdzies jechac a jezdzenia mam troche bo sama zalatwiam wszystkie sprawy zwiazane z koscielnym i weselem. Moj mąż przylatuje za 2 tyg i chcialabym nasz wspolny czas w PL choc raz wykorzystac na odpoczynek a nie zalatwianie roznych spraw.
Aaaaaaale sie rozpisalam a mialobyc w wielkim skrocie
Troszke mnie tu nie bylo i nie mam za bardzo jak nadrabiac zaleglosci wiec w skrocie napisze co i jak.
W poniedzialek moj synio 1szy raz lecial samolotem i tak
- nikt nie sprawdzal mi mleka, nie musialam go wcale pic, tylko zapytano mnie czy mam jedzenie i picie dla dziecka i gdzie, pokazalam tarebke, babka rzucila okiem i przeszlam bez zadnych problemow
- chcialam malego nakarmic przy starcie samolotu to mi usnal i slicznie spal
- obudzil sie na jedzonko i nie chcial wiecej spac wiec lezal grzeczniutko u mamusi na kolankach i sluchal jak go zagadywalam
- podczas ladowania samolotu chyba byl wystraszony bo oczy wywalil na wierzch i patrzyl w kolo co sie dzieje "mocno pobudzony" ale dostal butle i obylo sie bez placzu
ogolnie w samolocie bylo ok, pozniej w samochodzie bylo nie za fajnie, bo trafilismy w PL na upal podczas podruzy, maly pocil sie masakrycznie, okna nie otworzysz zbytnio bo wieje a tu tyle drogi. W sumie z normalnej 4godzinnej jazdy z malym jechalismy ponad 5 godz bo nic mi nie spal w drodze tylko ciagle burczal.
Noooo a czym musze sie pochwalic..... moj synek tu w PL dopiero nauczyl sie ze odrazu po kapieli dostaje butle i trzeba isc spac. Klade go samego w lozeczko, wlaczam karuzele i po 10-15min synek mi spi a ja mam czas "dla siebie".
Z tym czasem to nie jest tak do konca "dla mnie" bo mamy w domku koncowke romontow i na ile moge to staram sie pomagac chociaz wieczorami.
W dzien mi maluch tez slicznie spi takze chyba mazurski klimar mu sprzyja
Jedynie co mi troszke przeszadza to to ze za Boga nie chce mi spac w samochodzie i przez to nie moge byc do konca samodzielna tylko zawsze musze kogos brac do dziecka jak chce gdzies jechac a jezdzenia mam troche bo sama zalatwiam wszystkie sprawy zwiazane z koscielnym i weselem. Moj mąż przylatuje za 2 tyg i chcialabym nasz wspolny czas w PL choc raz wykorzystac na odpoczynek a nie zalatwianie roznych spraw.
Aaaaaaale sie rozpisalam a mialobyc w wielkim skrocie
Kamireszel a jakimi liniami lecialas? I mam pytanie, co zrobilas z wozkiem? Trzymalas az do konca czy nadalas z glownym? A mialas mleko zrobione czy wode oddzielnie i mleko w proszku oddzielnie? A orientujesz sie czy mozna wziac termos? Wybacz ze tyle pytan, ale za tydzien ja lece do anglii i sie strasznie denerwuje bo bede leciec sama z malym i nie wiem jak to bedzie.
Kami, miło Cię widzieć, a właśnie zastanawiałam się jak Ci odpoczynek schodzi ;-)
witajcie, u nas nocka ładnie przespana, mała obudziła się o wpół do 5, dostała mleczko i spała sobie do 9. A Juleczka do 8. Ania sobie drzemie, a Ania ogląda seans na mini mini. Liczę, że niedługo uśnie, a jak wstanie, to zjemy obiad i pójdziemy na placyk. Jest piękne słonko, tylko troszkę wieje. Aż żal marnować takiej pogody ;-)
Kasiu, Ariada u nas na przykład, w MPK, to jak się wchodzi do autobusu, to ludzie uciekają na koniec autobusu jak oparzeni i udają, że nie widzą... są tacy co pomogą ale to mały % niestety...
witajcie, u nas nocka ładnie przespana, mała obudziła się o wpół do 5, dostała mleczko i spała sobie do 9. A Juleczka do 8. Ania sobie drzemie, a Ania ogląda seans na mini mini. Liczę, że niedługo uśnie, a jak wstanie, to zjemy obiad i pójdziemy na placyk. Jest piękne słonko, tylko troszkę wieje. Aż żal marnować takiej pogody ;-)
Kasiu, Ariada u nas na przykład, w MPK, to jak się wchodzi do autobusu, to ludzie uciekają na koniec autobusu jak oparzeni i udają, że nie widzą... są tacy co pomogą ale to mały % niestety...
Cześć
Wogóle to sklepy jakieś nie przystosowane dla tego typu pojazdów. Zmieszczenie się pomiędzy wieszakami nie jest łatwą sprawą (albo taki ze mnie kierowca ;-))
Zgadzam sie , sam człowiek ledwo co przechodzi między wieszakami a co dopiero z wózkiem , o chodnikach to nawet niewspominam , komunikacją miejską naszczęście niejeżdzimy więc sie niedenerwuje a jak z małym jedziemy na targ to ludziska włażą prosto pod koła a ja wtedy pcham z całej siły prosto w kostki a niech ich poboli hehehehe
reklama
beata1980
Sierp 2007 czerw 2009
Hi dziewczynki:-):-):-)
U nas tez juz pomalu wszystko zmierza do normalnosci,Viki jeszcze troszke zazdrosna,ale jest juz lepiej,a Gabi juz ad prawie 2 tyg przesypia noc od 9 do 4,5 co Viktori do dzisiaj sie nie zdarza,ale teraz z Viki w jej pokoiki spi moj P. tak ze mamusia od niepamietnych czasow w koncu wyspana
U nas na szczescie przewarznie wszedzie podjazdy sa ,mnie ciezko by bylo podwojny wuzek gdzies wnosic a raczej by bylo to niemozliwe
Uciekam robic obiadek...bo moje skarby w koncu zasnely,bo spacerku...a u nas prawie 40 ciepla,tragedia
U nas tez juz pomalu wszystko zmierza do normalnosci,Viki jeszcze troszke zazdrosna,ale jest juz lepiej,a Gabi juz ad prawie 2 tyg przesypia noc od 9 do 4,5 co Viktori do dzisiaj sie nie zdarza,ale teraz z Viki w jej pokoiki spi moj P. tak ze mamusia od niepamietnych czasow w koncu wyspana
U nas na szczescie przewarznie wszedzie podjazdy sa ,mnie ciezko by bylo podwojny wuzek gdzies wnosic a raczej by bylo to niemozliwe
Uciekam robic obiadek...bo moje skarby w koncu zasnely,bo spacerku...a u nas prawie 40 ciepla,tragedia
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 6 tys
- Wyświetleń
- 326 tys
- Odpowiedzi
- 2 tys
- Wyświetleń
- 82 tys
- Odpowiedzi
- 7 tys
- Wyświetleń
- 301 tys
Podziel się: