reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

CZERWCÓWKOLAND ;)

Elo

Melduję, że żyjemy. Wróciliśmy tydz. temu z wakacji. Fajnie było ale się kurka skończyło.
Od wczoraj jestem już w pracy no i jak zapewne same podejrzewacie wcale się z tego nie cieszę;-) Zdecydowanie za mało jest tego urlopu w ciągu roku. Jeszcze by mi się pare dni przydało ale niestety żeby jedna mogła się urlopować to druga musi ją w tym czasie zastąpić a że jeszcze zastępujemy inne dziewczyny no to ogólnie w okresie wakacyjnym jest sajgon. Przez 2 tyg.odpoczywasz a potem zapierdzielasz za ośmiu....
U nas jakoś leci. O zdrowiu Małego pisać nie będę bo z nim to różnie. Na wakacjach też nam się rozchorował ale kto by się jeszcze temu dziwił.
Ma kiepskie wyniki, rzecz jasna żelazo i hemoglobina do bani. Zmieniliśmy leki i mam nadzieję, że jak zrobię za 2 miesiące badania to jakieś rezultaty będą.Ciągnie się to za nami jak nie wiem.
Intensywnie myślę o drugim bobasku ale co się już zdecyduję toi zaraz jestem pełna obaw i stwierdzam, że chyba rady nie dam i bastuję. Jakoś tak sobie tego poukładać nie mogę. Niby bardzo chcę ale....no właśnie sama nie wiem o co mi chodzi. Przy Mateuszu łatwiej było a teraz...jakieś schizy łapię. Wiem ze musiałabym po macierzyńskim wrócić do pracy a małe smignąć do żłoba i jak sobie pomyśle, że M. choruje i to by miało chorować to ehhh ręce mi opadają. Wiem marudzę ale sama czuje że to już czas i tak mi się na serduszku ciepło robi jak sobie pomyślę o drugiej kruszynce więc sama nie wiem o co loto. Może mam ptapty:-D A może tak po prostu się ma. No w każdym razie ja tak mam i nie wiem czy to jest normalne.
Idę zrobić sobie kaffkę cosik zjem póki ludzie się nie kręcą
pozdrówki
 
reklama
Beatko doskonale Cię rozumię. Gdyby Janek był naszym pierwszym dzieckiem, nie wiem czy byśmy się zdecydowali na kolejne (na początku twierdziłam, że na pewno nie, teraz sobie myślę, że fajnie byłoby mieć 3 maluszka, wiec może moje schizy już minęły :-), ale mąż mówi definitywnie nie i muszę to zaakceptować). Twój strach jest zrozumiały bo to dość prawdopodobne, że maluszek mógłby łapać od Mateusza choroby. Ale to nie jest pewne w 100 % może być odporny, tego nie wiesz. Najgorzej, że musiałabyś tak zaraz wracać do pracy, a maluszek do złobka. Nie da się nic zrobić zebyś mogła dłużej z dzieciakami pobyć?! Mam wrażenie, że jesteś gotowa na kolejnego maluszka i może warto zdać sie na los...
Jakie leki przyjmuje Mateusz na ten niski poziom żelaza?

Myśmy troszkę odpoczęli od chorób. Gdy Hania zdrowia to i Janek ;-). Od marca było tylko niewielkie przeziębienie, z którym dzieciaki poradziły sobie bez antybiotyku. Chciałabym zeby juz tak zostało.
W pracy dosć cieżko, robię rzeczy których nigdy nie robiłam. Dzieciaki na początku bardzo tęskniły, zwłaszcza Janek był na mnie obrażony i po powrocie z pracy mnie ignorował. Teraz gdy wracam to oboje wiszą nade mną, więc dopiero wieczorkiem mogę cosik w domu zrobić. No chyba ze sie pluskają w baseniku, wtedy mamy nie zauważają
 
Evik Mateusz dostaje kwas foliowy i żelazo (sorbifer durules). To ferrum, które dostawał kiepsko działało no i miał po nich takie zaparcia, że szkoda gadać. Płacz był niesamowity.
Co do siedzenia w domku z drugim to sama nie wiem czy mogłabym dłużej. Koleżanka całą ciążę przesiedziała na zwolnieniu a potem jeszcze chyba z 7 miesięcy w domu bo urodziły się bliźniaki i macierzyński wtedy jest chyba liczony razy dwa. No ale ona już tam kupe lat pracuje, inaczej jest traktowana więc nie wiem jak to by się miało jeśli chodzi o moją osobę. Po drugie kasa też potrzebna by była, nie wiem co teraz z wychowawczym ale jeśli nadal jest na starych zasadach to nic nam by nie przysługiwało. Z drugiej zaś strony też nie wyobrażaliśmy sobie jak to będzie jak pójdę do pracy, stracha mieliśmy bo nawet przedszkole dla M. nie było załatwione ale się jakoś poukładało. Tłumaczę też sobie, że strach ma duże oczy i boimy się tego czego nie znamy. Zresztą zawsze mówiłam, że jak popracuję rok to wtedy zaciążę a leci już drugi zaraz będzie trzeci i się w ogóle wszystko pochrzani.
Nie wiem sama chyba za dużo myślę, tak mam i nie zawsze mi to niestety na dobre wychodzi. Chciałam tylko sprawdzić czy ja tak tylko mam czy Wy też jakieś obawy miałyście. Bo może to normalne jest a ja niepotrzebnie się nakręcam.
 
Beatko z Jankiem też przerabialiśmy ferrum i było kiepsko, w ogóle go nie wchłaniał, zwracał po nim i nasza pediatra zasugerowała nam, ze jeśli mamy rodzinę z Niemiec, to żeby kupili nam tam ferrum. Po 2 miesiącach stosowania było super, zadnych sensacji, wyniki dobre, dawki mniejsze bo ono było bardziej zadęszczone niz nasze.
Jeśli chodzi o takie przemyślenia jak masz teraz... tych ze zdrowiem w ogóle nie miałam (bo Hania do 3 roku życia nie chorowała, dopiero ostatni był pod względem chorobowym bardzo ciężki). Za to martwiłam się co z pracą, jak sobie poradzimy z jedna pensją, zakładałam że po macierzyńskim i urlopach wypoczynkowych zaległych wrócę do pracy, ale życie weryfikuje plany. Nie przewidziałam, że pierwszy rok zycia Janka będzie dla nas dosć cieżki, że sporo czasu spędzę na rehabilitacjach i setkach wizyt u lekarzy. Że w starej pracy postanowili mnie "ukarać" za wychowawczy i już nie chcieli. W sumie dalismy radę, zyjemy z przysłowiowym ołówkiem w ręce, sporo sobie odmawiamy, żadnych wydatków na nas, wszystko na dzieci. Ale nie żałuję. W dobie kryzysu znalazłam nową pracę, moze nie jest to szczyt marzeń, ale daje jakąś stabilizacje finansową, zwłaszcza ze za miesiąc mąż zostanie bez pracy.
Myślę, ze na Twoim miejscu poszłabym na żywioł :-). Mateusz może z czasem się uodpornic (może spróbuj z Padmą, to na prawdę działa) maleństwo na piersi nie bedzie w pierwszym roku wcale chorować, a praca... może wcale nie będą złym okiem patrzyli, mozesz tylko na część etatu wrócić i pracodawca nie będzie mógł Ci odmówić ani przez rok zwolnić. Myślę, ze wszystko sie poukłada a Mateusz będzie mógł sprawdzić się w roli starszego brata;-)
 
Evik bardzo Ci dziękuję za wypowiedź.Jakoś tak mi się lepiej robi jak słyszę czy czytam, że takie obawy to normalka. Ja się wieloma sprawami przejmuje. Pracą również. Przerabiałam już temat jednej pensji, lekko nie było przy jednym więc tym bardziej nie mogłabym pozwolić sobie na jej utratę przy drugim. Myślę, że by mi to nie groziło.Pracuje od stycznia 2008 mam umowę na czas nieokreślony ale ja wiem co komu może do głowy wpaść?Tym bardziej, że u nas są ludzie, którzy potrafią szpile wbijać. Ot tak żeby ktoś przypadkiem nie miał lepiej. Muszę nabrać więcej optymizmu. Tak mam, że z góry zakładam, że źle będzie a w rzeczywistości z czasem się układa.
W każdym razie starania rozpoczynamy we wrześniu. Jak się uda to będę miała troszkę czasu żeby sobie jakoś to wszystko w głowie poukładać. Mimo tych wszystkich moich straszków oszalałabym z radości gdybym mogła jeszcze raz pod serduszkiem nosić fasolinkę. Tylko chyba po prostu potrzebuję wokół siebie więcej ludzi którzy powiedzą będzie dobrze a nie - teraz to ci się dopiero zacznie:eek:
 
Beatko, będzie dobrze :-):-);-) Z dwójką dzieci jest cudownie :-) Nie mówię łatwo, ale zupełnie inaczej, dużo dużo radośniej, pełniej, te ich relacje między sobą - ja się nie mogę napatrzeć jak Tymek karmi Julkę, jak się wyścigują na czworakach, jak do niej gada, jak przeżywa moją złość na nią... (a przeżywa bardzo, bardziej niż ona)... Jakie miałam obawy? Ja bałam się samej ciąży (co będzie z Tymkiem, jak będę musiała leżeć, być w szpitalu, jak przeżyję ewentualne poronienie, jak dam sobie radę z własnymi myślami w czasie ciąży, by samej siebie nie nakręcać...) i porodu. Pracę mam raczej pewną i tutaj obaw nie było. Zakładałam różnicę wieku między dziećmi 3 lata i tego się trzymaliśmy - jakoś czułam, że to jest ten czas, ani wcześniej, ani później.

Trzymam kciuki za Wasz wrzesień... Powodzenia!
 
Beatko będzie dobrze:rofl2:, nie martw się na zapas. Musi być dobrze:-). I czekam na jakieś wieści!

Mondzi zgadzam sie w 100 %, nie jest łatwo ale jest wspaniale. Też uwielbiam patrzeć na relacje między moimi dziećmi, jak się przytulają, gadają ze sobą, przynoszą sobie nawzajem ciasteczka. Rozczula mnie np. gdy daję Jankowi ciastko, a on stoi i pokazuje, ze jeszcze muszę mu dla Hani dać, ze on koniecznie sam musi jej zanieść;-). U nas dopiero ostatnio dzieciaki zaczynają się dogadywać, wspólnie bawić. Niby Hania za Jankiem, a on za nią, ale ze wzgledu na trudne, dominujące charaktery obojga często się kłócą i ta rola rozjemcy najmniej mi odpowiada:baffled:. Więc czerpię olbrzymią radość z tych wspólnych chwil przeżywanych w zgodzie ze śmiechem na ustach.
Jak ten czas zasuwa, Jula już roczek skończyła!
 
Dziewczyny muszę przyznać z perspektywy, że człowiek często za bardzo się przejmuje tym, czego jeszcze nie ma, a potem się okazuje jaką głupotą było martwienie się na zapas, bo dany problem w ogóle nie wystąpił! Martwić to się można aktualnym problemem, a jeszcze lepiej nie martwić się, tylko poszukać rozwiązania. Najpierw martwiłam się na zapas, dopóki nie zauważyłam że to kompletna głupota, a ja tracę energię i czas na zatruwanie siebie złymi myślami.
Moja najstarsza córka mieszka u mojej teściowej, a w domu mam piątkę dzieci i muszę wam powiedzieć, że wcale nie wydaje mi się to dużo, a tyle jest miedzy nimi miłości i serdeczności, razem robią sobie kanapki, bawią się, gadają, grają na komputerze, snują najdziwniejsze plany, całują swoja najmniejszą siostrzyczkę itd.
 
Elo!

Jeszcze raz dziękuję babeczki za wypowiedzi:tak:

Ja dzisiaj szybciorem bo sama siedzę w pokoju 4 osobowym (ach te urlopy) więc pewnie albo coś zaraz zadzwoni albo ktoś wlezie. Byle do 14-stej. Zamykam drzwi i godz. mam spokój.
Evik ta Padma (chyba 28) to bez recepty jest?

Jeszcze 2 h , 20 min i do domu. 2 dni wolnego. Ciągnie mi się ten tydz. jak nigdy:baffled:
 
reklama
Beatko to jest PADMA BASIC bez recepty. Ale efekt po dłuższym braniu, najwcześniej po miesiącu. PADMA BASIC - Tymofarm nie wiem czy to to nam pomogło, czy poprostu mała się wychorowała. Wiem jedno zdrowa Hania to zdrowy Janek, on chorób jak narazie sam z siebie nie miał żadnych, wszystko złapał od Hani. Więc ją tym raczę od pół roku z małymi przerwami.
 
Do góry