Hej, to ja, córa marnotrawna...
zanim napisze, czemu nie piszę
i co u nas, to:
Asioczku, najserdeczniejsze gratulacje!!! Maja jest absolutnie prześliczna!!!
Dla Gusi i Natana wszystkiego naj!!!
Nenyah, dzieki wielkie za zaproszenie, w Krakowie byliśmy tylko 1,5 dnia, ale jak tylko będziemy dłużej, to bardz, bardzo chętnie
A tymczasem ja zapraszam Ciebie i reszte
Krakowianek na koncert 2 kwietnia o 13 w foyer Teatru Słowackiego. Jak nie trudno sie domyśleć, to z okazji I rocznicy śmierci Ojca Świętego - aktorka recytuje Jego teksty, ja przeplatam to graniem. Całość trwa około 40 minut. Wstep wolny
Assiu, jak miło, że sie odezwałaś...
Cieszę sie, że rozstanie z Martynka było w miare "bezbolesne" i szczerze Cię podziwiam... Ja od wrzesnia dostałam propozycje audycji dla dzieci w szkołach (jeden tydzień w miesiącu) i tak spobie pomyśląłam, że wezmę tylko te trasy "powrotowe" (bo na niektóre jedzie się za Warszawę na 3-4 dni), ale może dam radę ze wszystkim...? W końcu to jeszcze p0ół roku, PIotruś wtedy juz pewnie będzie odstawiony więc...
Rito, gratuluję bryki Wojtusia. Jest powalająca... Cena też ;D
Junonko, no to miałaśprzejscia... Dobrze, że wszystko szczęśliwie się skończyło... A mamie zdrowia życzę!!!
Agast,
Minko, gratuluję przespanych nocek!!! Chyba jeszcze komuś powinnam pogratulować, ale nie pamiętam :-[
Agast, gratuluję kolokwium, właśnie doczytałam
Aletko, wspaniałe macie plany!!! A zdjecia ze spotkanie we Wrocku rewelacyjne, że o filmiku nie wspomnę!!! A czy ja mogłabym prosić o zdjecia ze spotkanie Warszawianek??? Od Shirleyki dostałam, ale od Ciebie nie
Pewnie to za karę, że mnie nie było
Lila, Twoje zdjecia też super, bardzo CI za nie dziękuję!!!
Szkrabikowski, życzę szybkiego i bezpowrotnego rozstania z "białym uchem"
Mondzi, życzę, żeby jednak udało się przeprowadzic konstruktywna rozmowę i znaleźć najlepsze rozwiazanie, Wiem, że takie decyzje nie są łatwe.
Asiu, gratuluję pomyślnej rozmowy o pracę i mam nadzieję, że uda sie wszystko poukładać tak, żebyś mogła ją podjać...
Beatusku, bardzo sie cieszę, że Igorek tak ładnie zaczął jeść! Kurcze Piotruś w 2 dni chyba tyle nie wciaga ;D
Więcej nie pamiętam :-[
Frotko, jestem w Wawie
i czytam w miarę regularnie, choć czasem "po łebkach", ale nie piszę, bo:
a) cierpię na chroniczny brak czasu. Nie wierm, jak to sie dzieje, bo przecież pracuje tylko 2 dni w tygodniu, ale nie nadążam. Ostatnio odkryłam, że w domu zawsze jest cos do zrobienia i ja nie daje rady. Nie wiem doprawdy, Frotko kochana, jak Ty, sprzątając codziennie 100 m2, klejąc 150 pierogów itp, masz jeszcze czas na forumowanie... Podziel sie sekretem, co...?
W każdym razie chylę czoła... Mnie porządne sprzątnięcie 50 m zajmuje najmniej 2 godziny... :-[
No, a jeśli sie tak zdarzy, że jednak zrobię to, co mam do zrobienia, to albo padam, albo, jeśli jeszcze nie padam, staram siętrochę czasu poświecić Piotrusiowi, bo jakoś mi głupio siedziec przed kompem w jemu kazać sie bawic samemu...
b) Cierpie na chroniczne niewyspanie. Piotruś budzi sie ostatni co półtorej godziny i niestety często wtedy płacze. Nawet czasem w trakcie cycania przerywa i wrzeszczy. Nie wiem co jest, ręce w buzi po prostu stale, ale ile można zwalać na zęby, których jeszcze nikt nie widział??? A te pobudki nie są związane ani z niesamodzielnym zasyp[ianiem, bo od wiek wieków
P zasypia sam, ani z wprowadzeniem pokarmów stałych, bo takowe je i na noc też. Dzis, o godzinie 4 nad ranem, kioedy była to juz 3 pobudka od momentu kiedy się położyłam (bo, rzecz jasna od 8 do 24 spał jak aniołek) doprowadzona zostałam do takiego stanu, że normalnie myślałam, że mu cos zrobię - nakrzyczę na niego, albo mu przetrzepie tyłek, płakać mi sie już chciało ze zmęczenia i bezsilności, więc po prostu dosć gwałtownie wyszłam z pokoju (uznałam to za najlepsze roząwiazanie), położyłam się w drugim pokoju na worku sako leżącym na ziemi, naciagnęłam na głowę koc i jak PIotrus przestał drzec sie, jakby go ze skóry obdzierali (zadziwiająco szybko po moim wyjściu), zasnęłam i spałam tak 2 godziny. O 6 wróciłam i pospalismy do 7.
Czasem sobie tłumaczę, że przecież nie pracuję codziennie, to nie powinnam byc zmęczona, ale przecież wstaje koło 6 (bo takie pory wstawania ma teraz P - nota bene myśle, że jest to związane z tym, że wcześniej robi sie jasno. Jeszcze do niedawna był w stanie pospać do 8-8.30, a teraz mowy nie ma. 7 rano, to szczyt marzeń a i to bardzo rzadko) i cały dzień cos robię, a rzadko mi sie udaje położyć spać przed 23. Niestety Łukasz wraca z pracy późno, bo koło 19, zanim wykąpiemy PIotrka, zjemy cos i pogadamy choc chwilę (rano nie ma szans, bo wychodzi o 7 z domu), to tak zchodzi. Nie mówie o tym jak mnie dobijają te jego późne powroty, nie wspomnę nawet
że ostatnio wrócił o północy.... I o 7 rano znów pojechał. Normalnie makabra... Dlatego też do dzis wstrzymywałam sie z decyzją, żeby PIotrka zacząć odzwyczajać od piersi i ode mnie w nocy w ten sposób, że będzie wstawał Łukasz, bo mi go żal było, że nie dosć, że haruje jak wół a i tak nie śpi duzo, to jeszcze nocki będzie zarywał, ale... Chyba warto sie przemęczyc kilka dni, żeby potem było lepiej, bo ja już długo tak psycho-fizycznie nie pociagnę... :-[
c) z tego wszystkiego mogłabym napisać czasem co u nas, ale nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie zaległe posty - najwyżej z danego dnia, a głupio mi tak egoistycznie pisać tylko o sobie...
No wiec nie piszę wcale...
Z wiesci lepszych - Piotrek raczkuje i przemieszcza sie z prędkościa światła
, wstaje przy wszystkich meblach, w łóżeczku "chodzi" dookoła. Robi papa, brawo-brawo, nie-nie-nie i to chyba tyle. W dzień jest kochany, słodki, usmiechnięty i wesoły i wszystko jest świetnie, dopóki w nocy nie "zmieni skóry". Istny dr Jeckyll i mr Hyde... Dodałam kilka zdjeć na stronkę, więc można zobaczyc jaki sie z niego dorosły mężczyzna robi
Z
jedzeniem ostatnio też było krucho, stałych pokarmów jak na lekarstwo, tylko cyc i cyc i to też w ilościach umiarkowanych, od dwóch dni Piotrus dostał niesamowitego apetytu (dziewczyny, co jest, że te nasze dzieciaczki tak "hurtem" zaczęły lepiej jesć ??? Może jakis specyficzny układ gwiazd, albo co...??? ;D), wczoraj dałam mu na spróbowanie naszego rosołu i wcinał tak, że normalnie nie mogłam z łyżeczka nadążyć, a że nic mu nie było, to dzis zarepetowaliśmy. Miałam tylko wątpliwości, czy aby to dobrze, bo do gotowanie dorzuciłam 2 wątróbki drobiowe i kilka serduszek, a cos mi sie jawi, ze dzieci watróbki nie powinny... Mam racje??? Tak czy owak, może po 2 filiżankach nic mu nie będzie. A co do gotowania na wywarze, to mnie sie wydaje, ze już można. Tak czy inaczej brak sensacji po rozołku skusił mnie do kupienia kilku bardziej "dorosłych" rzeczy czyli deserku z jogurtem oraz deserku z truskawkami. No i zobaczymy co będzie. Generalnie my z tych "ostrożnych"
A na poprawę nastroju poszlismy dzis z mężem do kina na "Wyznania gejszy" -= bardzo mi sie film podobał, choc, tak jak Frotka pisała, nie obraziłabym sie za większą ilosć zdjęć plenerowych, no, ale... I tak jestem szczęśliwa, bo to było nasze pierwsze wspólne wyjście do kina (w ogóle gdziekolwiek dla przyjemności, tylko we dwoje) od jego urodzenia... A Piotruś w tym czasie z naszą nianią siedział i też wygladali na zadowolonych, jak wróciliśmy. Generalnie niania jest naprawde "na medal" i ja juz włosy z głowy rwę, bo w tym roku studia kończy i będzie szukać pracy, ael postanowiłam nie martwić się na zapas, bo osiwieje a i tak juz coraz wiecej srebrnych niteczek na głowie znajduję...
No, to poskarżyłam sie, pochwaliłam i zmykam, bo chyba mąż wraca (pojechał odwieźć nianie, bo ona poza Warszawą mieszka a przy okazji wskocczyć "na minutke" do pracy - bo to ten sam kierunek, wrrr...) Acha, wydawało mi sie... Właśnie dostałam sms-a "zaraz wracam". Znaczy jeszcze w firmie siedzi
No nie, jakas telepatia. Jak tylko napisałam dopisał drugiego "tzn jestem w drodze do domu". Kurczę, w moich myślach czyta...???
Wiecie co? Brakowało mi Was...
Buziaczki
No nie mogę wysłać, bo ciagle piszecie
Frotko a ja słyszałam, że lato ma być gorace i suche ;D
P.S. Właśnie zobaczyłam rozmiary swojego posta. Jak ktoś dobrnie do końca to pogratuluję
Bardzo Was przepraszam...