reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

CZERWCÓWKOLAND ;)

Evik- 3h,40 min zrobiły na mnie nie lada wrażenie. Powiem szczerze, ze mnie chyba nie byłoby stac na takie poświęcenie. W Poznaniu jest tak, ze co roku zgłasza się dziecko do przedszkola i jest to lepsze dla osób takich jak Ty -po przeprowadzce.A może istnieje taka możliwośc, ze to Twoje przedszkole zgłosi do innych, ze poszukuje miejsca dla swojej podopiecznej. Nie nie wiem czy to przejdzie, jaką macie dyrektorkę, ale jak jej powiesz ile czasu jedziesz do przedszkola to chyba zrozumie. A nóz najdzie się ktos chętny do zamiany.
A co do spania z Jankiem to doskonale rozumiem o czym piszesz. Julia co prawda całe noce spokojnie przesypia ale jak jest chora ( zakatarzona czy kaszląca) to się budzi z płaczem i nie ma siły biore ją do swojego łózka żeby Wojtek mógł się wyspać. Wojtas niby ma kamienny sen ale jednak boję się ze go Julia obudzi i biorę ja do siebie. I teraz własnie Julinka śpi w moim łózku bo kaszle tak moco, ze Wojtek zasnąc nie mógł ( a mają wspólny pokój). zdarza się i tak, że to Wojtek się w nocy obudzi bo cos tam ( siku, pić mu się zachce czy coś mu się przysni) i wtedy tez ląduje u nas w łózku. Całe szczęście to rzadakośc, bo ja z dziećmi spać nie lubię.:zawstydzona/y: Łóżko mamy dość wąskie jak na 3 czy 4 osoby i zawsze potem jestem niewyspana i cała pogięta.

Neo- zapowiada Ci się dwójka czerwcowych dzieciątek. A czy robiłaś Mackowi jakies badania, ile ma wzorostu/ który centyl, no i rodzice jacy wysocy. Czy Maciej od początku słabo rósł. Moja Julia tez słabo rosła, le ostatnio jakby podskoczyła na siatce centylowej. Z rtg wyszło, ze ma znacznie opóźniony wiek kosnty. Podejrzenie jest, ze to na tle nietolerancji glutenu. Mamy skierowanie na dalsze badania w szpitalu.

Mag - gdzie cie wcięło co????

Beatko - no to kciukasy trzymamy za Towje kręgi. Jak juz cie pokłóją i podreperują to daj znac z jakim efektem. ospa chyba faktycznie osłabia. Moje dzieci akurat miały ospe połaczona z grypą i zapaleniem oskrzeli więc chyba cos jest na rzeczy.

Dziś Wojtek miał 2 raz pobierana w tym tyg krew. Wszytsko przez to, ze laborantka nie odczytała dokładnie skierowania a i mój małzonek się nie dopomniał o resztę (bo to z nim Wojtek jechał na pobranie). Powtarzalismy jeszcze badanie słuchu - faktycznie jest niedosłuch ale płyn ponoc tylko w jednym uchu. Z wynikami tych badań idziemy w środę na kosultację. W szoku jestem bo wszystko na fndusz zdrowia, a badania robili dokładne ( z 20 min to trwało) potem osobna konsultacja jeszcze i na termin przyjęcia czekałam tydzień.
 
reklama
pierwszy raz w życiu wywaliło mi posta, w którym próbowałam nadrobić niemałe zaległości. gorzka lekcja pokory.:zawstydzona/y: zwłaszcza, że w jakiś 2 tysiącach znaków opisałam tam detaliczne wyczyny olki w kwestii pisania ze słuchu nowych słów, a także historię pewnej różowej plomby, którą ze stoickim spokojem pozwoliła sobie zainstalować w ostatni weekend.
może to i dobrze, że wywaliło. mnie samą pewnie zemdliłoby od nadmiaru tych przechwałek, a niebo (przynajmniej nad warszawą) znowu mniej skłania do wyjścia na balkon i zaczerpnięcia świeżego powietrza.

neo, witaj.:-):tak: lepiej wcale niż w ogóle, jak mawiał mój profesor od wos. tyle że to raczej dziwny facet był.
 
mad- pisanie ze słuchu:szok::confused: trudno zbieraj siły i opisuj raz jeszcze!!!! jak to technicznie wygląda? Bo, ze dziecko masz uzdolnione to wiedziałam ale żeby juz pisało!!!!!! Tak się czasem zastanawiam czy my z Wojtkiem za mało edukacyjnych zabaw nieprzeprowadzmy a za dużo jest samych wygłupów czy po prostu Wojtus z tych co to inteligencja zabłysna dopiero na studiach.
 
Hej

Nic mi dzisiaj nie robili a się choinka nastawiłam :baffled:. Nie jest to takie łatwe jak mi się wydawało także 3 czerwca wstępnie jestem umówiona do szpitala. Po takim zabiegu muszę poleżeć kilka dni:no:
Mondzi po dzisiejszej wizycie dowiedziałam się tyle, że próba ulżenia mi w bólu będzie napierw polegała na tym, że (naszym językiem) prądem potraktują mi nerwy wokół kręgów by je wyłączyć (tak to zrozumiałam)+ wprowadzą jakiś płyn (pewnie blokada). Podał mi stronkę na której mogę sobie o tym poczytać więc jak się dowiem szczegółów to opiszę to lepiej. Jak na razie nie miałam czasu na nią zajrzeć a za dużo dzisiaj się u tego doktora działo wiec z przerażenia łapałam chyba co drugie słowo:szok: Jestem już w takiej desperacji, że w tej chwili zdecydiję się na wszystko:baffled: tym bardziej, że plan dzieciowy wdrażamy w zycie i muszę to wszystko poukładać przed zaciążeniem. Konkretnie starać się będziemy we wrześniu (tak Piotr sobie wymyślił). Mi by inny termin pasował ale co tam nie jest powiedziane, że tak od razu się uda, nie?

Jutro do pracy prawie po 2 tyg. przerwie. Kurcze jak mi się nie chce:no: Tak mi dobrze w domku było buuuu
 
Cześć dziewczyny, dawno mnie nie było, więc troszkę o nas.
Udało nam sie dostac do szpitala w terminie. Igorek był na klika dni wcześniej podziębiony i wyglądało na to, że trzeba będzie przesuwac termin ale na dzień przed choroba po prostu sobie poszła. Bylismy 5 dni. Później jeszcze rozszerzalismy badania ale juz nie musielismy zostawac tylko poszlismy na kolejne pobrania. W sumie tych pobrań krwi było 22 razy. Na szczęście kłucie było "tylko" 3 razy. Niech zyja wenflony. Gorzej z wyciskianiem krwi, bo juz nie chciała lecieć. Igorek był dzielny i dośc szybko zaklimatyzował się w szpitalu. Oczywiście byliśmy razem cały czas. Miał robione 3 testy na wyrzut hormonu + duzo badań z krwi i moczu. Troszkę się naoglądałam, od 40 kg 4 latka do 9-latki o wzroście ok 170. Hormony wyszły nam w normie, gospodarka lipidowa troszke zaburzona. Dostalismy zalecenie aby udac się do poradni metabolicznej oraz oczywiscie stałe wizyty u endokrynologa. Z jednej strony odetchnęłam, z drugiej ... samam nie wiem. Poszlismy zapisac się do poradni. Termin pani wyszukała nam jak najwcześniej czyli .... juz na wrzesień. Zaczęłam szukac dojścia prywatnie. Ostatecznie wylądowalismy u pani doktor, która jest kierownikiem całej kliniki endokrynologi, onkologi, hematologi i diabetologi. Pani w słusznym wieku z doświadczeniem. Podobno dobra. Siedzielismy u niej z tymi wynikami ponad pół godziny. Czytała, sprawdzała jeszcze i jak określiła przypadek jest trudny. I tak powiedziała, ze wyniki wykazuja niedobór wapnia. Teoretycznie jadł niby wystarczajaco ale byc moze za mało przyswaja. Niedobór tłuszczy, podwyzony poziom fosforów. Dostalismy sztuczne mleko, którego Igor nie daje rady wypić. Robię na nim kaszę i musze dodać deser aby zmienic smak. Teraz jestesmy juz na takim etapie, ze nie zwraca tej kaszy tylko musze go pilnowac i jak tylko cos zaczyna sie dziac podejrzanego to przerywam karmienie, bo inaczej wszystko pójdzie na marne. Miał tego mleka spozywać ok 800 ml, a w praktyce jest to przy dobrym dniu 400 ml. Do tego dieta bezglutenowa. Powiem tak, ciezko jest a chyba najciężej odmawiac niejadkowi gdy chce coś z zakazanych produktów. I nie mam na mysli słodyczy tylko wedliny np. Teraz już namierzyłam sklep gdzie moge kupic bezglutenową wędlinę. W czwartek juz będzie miesiac tej nasze diety ale nie widzę aby cokolwiek przybrał. Przez cały ten szpital wręcz zjechał z wagi i nadal nie odrobił. Wazy znowu 12.200.
Druga rzecz, sprawa hormonów. Po przeanalizwoaniu tych wyników lekarka powiedziała, ze jej zdaniem to kwestia czasu jak Igor "dorosnie" do podaży hormonów. Jakże naiwna byłam mysląc, ze jak wyniki teraz sa w normie to juz sprawę hormonów mamy z głowy. Niby logiczne, ze hormony wydzielają się sie cały czas i z czasem moze ich sie wydzielac za mało. Kompletnie o tym nie pomyślałam. Oj daleka droga przed nami.
Przyznam, ze dobita jestem. Brakuje mi sił. mam juz chyba niezłą nerwicę.Codziennie nosze posiłki do przedszkola i potem kartkę co jadł. A Igor nie je po prostu, czasami wystarcza mu herbata i kilka kęsów mięska. na cały dzień. I tak to wygląda.
Chyba nie mam siły już dalej pisać. Postaram sie później.
 
Beatusku tak smutno mi sie zrobiło po przeczytaniu Twojego postu. Mam wrazenie, że Igor nie jest dalej właściwie zdiagnozowany. Po miesiacu już byłby chyba jakis widoczny rezultat?! a moze sie mylę, moze dopiero po pół roku? dużo sił życzę i wytrwałości.


Rota wykosił całą naszą rodzinę, a Hani nie ruszył. Za to od wczoraj mamy ospę. Pewnie za 2 tyg. Janek będzie obsypany. Po jednym dniu cieżko to widzę...
Z dobrych wieści zapisałam Hanie do przedszkola 10 min pieszo od naszego domku, ależ jestem szczęśliwa. Pani dyrektor zadzwoniła, że zwolniło sie jedno miejsce i na gwałtu rety musiałam szukać opieki nad dziećmi, jechać do "starego" przedszkola, wypisać ją i zapisać do nowego od jutra, inaczej miejsce by przepadło. Ależ sie nabiegałam, ale było warto.
 
hej


Beatusku strasznie mi przykro z powodu problemów zdrowotnych Igorka. Smutne to bardzo co piszesz. Wierzę, że jesteś wykończona nerwowo i zdaję sobie sprawę jak bardzo Ci ciężko tym bardziej, że badania są wykonywane a leczenie nie za bardzo daje odpowiednich efektów. Ale może na te efekty trzeba troszkę poczekać? Nie trać nadziei. W końcu musi nadejść poprawa! Dla mnie i tak jesteś wielka! I Igorek też, dzielny z niego chłopak!

Dzisiaj też mam ciężki dzień. Znowu nie mogę się ruszać. Pobeczałam sobie w domu co by mi trochę ulżyło ale cholera nie ulżyło. Ubierałam się rano i chyba mięsień mi albo przeskoczył albo się znowu naderwał.Nie mogę szyją ruszać a b.ół do łopatki jest masakryczny. Cholewa pytam się za co!
Jestem bliska załamania nerwowego bo jak nie M. to ja albo ktoś w rodzinie. Teściowa w szpitalu, ma raka żołądka i będą jej cały żoładek usuwać. Ja już prawie inwalidka. Nic tylko walczę z bólem, bez leków p/pólowych bo jak wezmę ketonal to mnie tak pogoni, że 3 dni jestem sztywna:no:
I jeszcze jak widzę to wiarę u mnie w pracy która jazdy sobie robi bo ktoś inny dostał 100 zł więcej do wypłaty to najchętniej bym tam wszystkich powystrzelała bo nie zdają sobie sprawy jak ważne jest zdrowie!!!!No załamać się idzie!
Ehhh to sobie pomarudziłam...sorki:baffled:
 
Evik- no świetnie z tym przedszkolem. Po cichu cos mi mówiło, ze załatwisz sprawę :) Czyli u Was jednak Rota. Może wirus ominął Hanię bo juz się u niej ospa rozwijała i wirus ospy wyparł tego rota. Kurcze jakoś los was nie oszczędza a chorubskami. nas z rszta tez nie

Beatko- normalnie gęsia skórka się robi od czytania o tym Twoim kręgosłupie i walce z bólem. Strasznie smutno się tu zrobiło bo każdy walczy z jakimis przeciwieństwami. Trzymam kciuki za Twoje zdrowie. Za młoda jestes żeby się nazywać emerytką no chyba ze rencistką :-) to taki czarny chumor....

Bestusku- przede wszystkim pytanie czy możesz mi na priva albo maila puścić swój nr kom. czasem chyba lepiej pogadać niz pisać. Generalnie diagnoza chyba się potwierdziła, ze to cos nie tak z wchłanianiem. Tylko pytanie co dokładnie jest nie tak. Julia tez ma podejrzenie o zespół zełgo wchłaniania, na tle nietolerancji glutenu. u nas było tak, ze zanim trafiłam do gastroenterologa to wyłączyłam za lcecenie dr Janusa gluten. I ta gastrolog mnie ochrzaniła, ze bez konsultacji z nią wyłączyłam gluten. bo żeby przeprowadzić badania to gluten musi być w diecie obecny. I tak Julia ma miec pobierany wycinek jelita przy endoskopii, i badania z krwi bardzo specyficzne i czułe przeciwciała przeciw endomyzjalne ( anty Ema) oraz przeciw tranzglutaminazie tkankowej (Ttg). dodatkowo Julia też jest na diecie bezmlecznej -pije okropny w smaku nutramigen ale całe szczęście pije chętnie. Nie widze u niej żadnej zmiany za wyjątekim zmiany stolców- miewa zatwardzenia i od pau dni gorzej je ( gluten wprowadziłam na nowo 4 marca) ale jest lekko podziębiona i to może przez to. Jesli jelita były przez gluten i laktoze podrażniane przez 3 lata ( zkładam, ze glyten wprowadziłas po 10 miesiącu) to czas ich gojenia tez może torchę potrwać. oczywiście jesli to gluten/ mleko.

mam taki superłatwy przepis na placuszki bezglutenowe. Moje dzieci je uwielbiają.
ja robię na oko więc tak tez opisze: rozrabiasz sinlac z ciepłą wodą, dodajesz 1 całe jakjo, ze 3 łyżki mąki ryżowej ( koniecznie ryżowej z inna nie są takie dobre) i trochę cukru lub ksylitolu ( niecała łyżeczka starczy bo sinlak jest słodkawy). Ciasto jest jak na naleźniki. Smażyć na oliwie ale musi byc jej więcj niż do naleźników i ja robię takie małe placuszki. 1 placek z jednej łyzki ciasta. robi się super szybko i sa na prawde dobre. Mam nadzieję że u was zdadzą egzamin.
jak robie kotlety to panierkę robię z kaszki kukurydzianej ( zwykłej nie tej dziecięcej) i też sa bardzo smaczne.
Powodzenia w walce z przeciwnościami. Odezwę się jeszcze na maila.
 
Beatusku współczuję:-(najgorsze jest to, że nie ma 100 % diagnozy. Jesteście naprawdę bardzo dzielni! Domyślam się jak musi być Wam ciężko ale wierzę że w końcu musi być lepiej MUSI.Przytulam.

Beatko współczuję chorob i Twojej i teściowej:-( od dawna męczysz się z kręgosłupem? i jaka jest przyczyna bólu ? Pytam bo ja dzisiaj właśnie pierwszy raz byłam na rehabilitacji. Mam prądy i laser.

Mondzi pytałaś o tą grę. To taka elektroniczna
nie dokładnie taka sama ale coś w tym stylu EDUKACYJNA GRA ELEKTRONICZNA - PRZEDSZKOLAK , JAWA (592155354) - Aukcje internetowe Allegro

Evik ojej ospa:-( z przedszkolm super:-)

Neo witaj:-)
 
reklama
beatusku, pewnie nie ogarniam wszystkiego, co dotyczy diagnozy i terapii igora, ale z tego co zrozumiałam, nie jest tak źle. przynajmniej jeśli chodzi o hormony.
zastanawiam, czy możliwe, żeby igora dopadło kilka tak różnych przypadłości (zaburzenia hormonalne, zaburzenia wchłaniania), czy to może wciąż jest jeszcze szukanie ostatecznej dignozy. a może to nie muszą być tak odrębne historie i ja rzeczywiście czegoś tu nie łapię...
współczuję szpitalnego stresu i jestem pełna podziwu dla twojej codzinnej walki o każdą łyżeczkę zjedzonej kaszki. pewnie dosyć masz już słuchania, jaka to jesteś dzielna i jaka jeszcze dzielna być musisz. pewnie wolałabyś nie musieć... tak czy inaczej - jestem pewna, że to właśnie dzięki tej twojej determinacji szczęśliwe rozwiązanie jest tylko kwestią czasu. trzymam kciuki - mocno, mocno - żeby jak najkrótszego.

rito, nie, no spokojnie, własną ręką pisze tylko kilka słów: mama, tata, ola. te wspomniane "dyktanda" odchodzą tylko przy klawiaturze komputera, przy czym zdecydowaną większość słów trzeba jej po prostu literować. zawsze kręciły ją literki (otuchy dodaje mi fakt, że cyferki również;-)). pamiętam, że kiedy miała 2 latka zaczęła dopytywać, jak się nazywają poszczególne litery i - tak jakoś to poszło.
chociaż, fakt, ostatnio zaskoczyła mnie kompletnie, kiedy na obrazkową wypowiedź taty na gg, cytuję:":-:)-:)-(" odpowiedziała - zupełnie sama i zupełnie ortograficznie: "DLACZEGO?".
:eek:
 
Do góry