reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

CZERWCÓWKOLAND ;)

Lila- dzieki za odpowiedx. Nie śledze na bieążao wszystkich postów bo czasu mi brakuje. Ale poszukam sobie. Jestem w zoku, ze tak szybko zostaliście przyjęci. W poznaniu kolejki niestety. pewnie jeszcze Cie pomecze pytaniami o "rechabilitację " po zabiegu. Wiesz ja ci się nie dziwie, ze spoglądasz na suwaczek. Obie maiłysmy byc lipcówkami. I zawsze będziesz o tym pamiętała- tego sie po prostu nie da wyrzucic z pamięci. czas pozwala tylko na ochłonięcie z emocji ale zapomniec nie daje.

Z weselszych tamatów - jakie gry dla 4 latków macie w domu i jakie poleciłybyście a które sa do bani? My mamy grzybobranie, laleczki ( do ubierania) i gra elektroniczna Junior ( z dwoma czujnikami i planszami. Właściwie wszystkie są fajne ale Wojtek najbardziej lubi ta elektroniczna i plansze o znakach drogowych :tak:
 
reklama
Minko takie puknięcie to nie byle co!!! wspaniałe uczucie. Hania zakatarzona, czyżby znowu odpoczynek od przedszkola?! Pokaż zdjęcie Wiki w okularkach, pewnie słodko wygląda.

Rito u nas z terminami podobnie. A ponieważ Hania nie słyszała już prawie wcale, a płyn zalegał dosć długo, zdecydowaliśmy się na zabieg prywatnie. Na oddziale Hania przebywała od 9 do 16.30. Lekarz mówił, że rodzice przeżywaja to gorzej niż dzieci i się nie mylił. O 9 Hania dostała syropek, po którym była taka lejąca sie przez ręce, wmówiła sobie że panuje nad własnym ciałem i nie chciała sie położyć ;-). O 10 zabrali ją na sale i machała do nas rączką na pożegnanie, żadnego przerażenia, emocji, nic. Ta godzina bez niej była dla nas najtrudniejsza. O 11 przywieźli ją, popłakała do 11.15, potem zasneła na godzinkę o obudziła sie jakby nigdy nic. Ogladała telewizor, potem wciaz latała do ubikacji bo tam tak śmiesznie zapalało się światło :-D lub kręciał na fotelu obrotowym. Po 16 biegła do samochodu jak skowronek. Wszystkim opowiadała, ze była w szpitalu i było tam mini mini, które ogladała. Tyle zapamiętała z pobytu na oddziale. Był jeden chłopczyk, który nie zasnął po zabiegu i 1,5 h przepłakał, mówiac ze go boli. Potem ból minął i zachowywał się podobnie do Hani. Lekarz mówił, że wiekszość dzieci przesypia ten ból i potem jest ok. Poza tym ból podobno nie taki duzy, tylko raczej dyskomfort. Hania miała dodatkowo nacinaną błonę w uchu, zeby płyn natychmiast został usuniety i żeby natychmiast była poprawa. Pewnie za pieniążki stres troche mniejszy, wszyscy mili i usmiechnieci, sala i wyposażenie komfortowe. Nie to najważniejsze, ale pozwoliło to córce i nam dość bezboleśnie przeżyć te kilka godzin. Nie żałujemy ani grosza wydanego na ten cel. Znam kilka dzieciaków z naszego otoczenia, które miały usuwany 3 migdał i ich relacje są podobne. jeden chłopczyk z całego pobytu w szpitalu (państwowo) zapamiętał tylko, ze był bardzo głodny, bo tam dobę przetrzymano go bez jedzenia. Hania też była bardzo głodna, ale już po 2 h zjadła danio i połowę z duzej chałki, bez skórki.
Oby u Was też to podobnie przebiegało. My najbardziej baliśmy sie narkozy i tego czy córcia sie wybudzi, czy nie jest na żaden lek np. uczulona.

Z gier mamy tylko chińczyka, przy którym Hania oszukuje. Teraz na topie sa u nas puzle z 60 - 75 elementów.
 
Evik - oby to tylko katar i żeby nic się ztego większego niewykluło. My dopiero najwczesniej możemy iśc w środe do przedszkola tak zaleciła pani dr.

Minko - oj zazdroszcze tego puknięcia:tak: ale mój limit juz wczerpany:tak:

Rita - Roberto miał 2 rózne narkozy, jak dla nas rodziców lepsza była ta pierwsza czyli podanie syropku tzw głupiego jasia i potem narkoze i tak mielismy zrobione w szpitalu, ładnie sie wybudził, potem zasnał i znów sie obudził i było dobrze. Druga była wziewna, działa szybko i krótko bo nietomny był niecałe 30 min, ale wybudzanie, tzn dochodzenie do siebie było straszne. mielismy po zabiegu byc tylko 30 min a bylismy ponad godz w klinice.
trzymam kciuki aby szmer u Juli był nic nieznaczący. Roberto ma od urodzenia i ostateczna diagnoza lekaza jest własnie ze jest to tylko szmer który w niczym nie przeszkadza, nie jest to wynik jakiejs wady.
 
Witam!

Dziś mam więcej weny to napiszę Rito jak to było u nas:-)

Hmm, z tymi terminami to u nas tez jest tak, że się człowiek zapisuje i czeka. Ale oni( ten prywatny lekarz i jego zona pielęgniarka z tego samego oddzialu) od razu zapytali kiedy chcemy ten zabieg, czy w następnym tygodniu będzie dobrze. Ja jak ju ż był mus zabiegu, chciałam jak najszybciej mieć to za sobą. Zebysmy mieli to za sobą wszyscy.
We wtorek rano stawilismy się w szpitalu, mógł jesć, ale dopiero po wykonaniu badań. PRzy pobieraniu krwi płakał. Potem fajnie się bawił, zwiedzalismy sobie szpital, co jakis czas zapłakał, bo chciałdo domu, cały czas myślał, że juz zaraz wyjdziemy( dziwne uczucie). OD godziny 21 nie mogł już jesc, ani pic. Na drugi dzień rano miał mieć zabieg jako pierwszy( i chwała im za to!). Zabiegi w naszym szpitalu zaczynają się od najmłodszych pacjentów, w ten dzień Miko był najmłodszy. Ok 8 rano dostał zastrzyk, płakał. Potem naklejalismy nalepki, zaczął mu się język trochę plątać, ruchy już inne. Zabrali go przytomnego, odprowadziam go pod salę operacyjną, gadałąm coś,ze super łozkiem jedzie sobie, on się cieszył, zamotany, ale jak go w drzwiach zabierali to się rozpłakał, a ja nie wiedziałam co z sobą zrobić. Podobnie jak Evik, te 50 minut było najgorsze. Opowiadałąm salowej o tym, jak nas uczyli ścielić łóżka w Liceum Medycznym, no po prostu głupoty takie, żeby czymś zająć mysli. W ciągu tych 3 dni w szpitalu( bo bylam cały czas z Mikim) schudłam 3 kilogramy, bo nic nie jadłam ze stresu;-) Jak go już wieźli do mnie z powrotem to słyszałam jak płacze, bo oni muszą wybudzić na operacyjnej, by sprawdzić czy wsio oki. PRzytuliłam, połozyłam się obok, bo dziecko po zabiegu bokiem musi leżeć, dostał korplówkę i zasnął. Cał czas spał, budził się na chwilę i spał, raz zwymiotował tą wydzieliną z krwią, ku mojej radosci, bo pozbyłsię tego z organizmu. Po paru godzinach już chciał się przejśc, ale byl slaby. Na moich rękach zwiedzilismy korytarz, zrobil siku, były odwiedzimy i juz noc. Trochę popłakiwał, bo chciał do domu. Na następny dzień juz był na nogach, wizyta, wsio oki i do domu. W domu juz jadł parówkę pokrojoną w drobnicę, zupę, serek. W szpitalu chciał pic tylko mleko, pil strasznie lapczywie b ozabiegu, najpier wodę( po 4 godzinach),a po 6 mleko. I tak jaon jadł w domu co mu wpadło w ręce tak i ja:zawstydzona/y: Dwa razy dostałczopek przeciwbolowy, w szpitalu na noc i jak wyszlismy do domu. Zakupilam przy wyjsciu z polecenia lekarza. W domu poza tym jednym czopkiem, kiedy się trochę skrazyl na bol juz nigdy wiecej nie mowil, ze go boli. Dzieci bardzo szybko dochodzą do siebie. Inaczej niz dorosli. Tydzien czasu nie mogl jesc pikantnych i gorących potraw. Z 5 dni smarkal z krwią. Na kontroli po tygodniu juz bylo wszystko ladnie zagojone. A Miko ze szpitala pamięta windę:-) No i już po tygodniu jak wysmarkal co mial wysmarkac bylo czysciutko. W szpitalu bral jeszcze antybiotyk, balam się, że do zabiegu nie dojdzie, bo juz zaczynal pokasływać, od sciekającego kataru, ale się udało. Zresztapierwszy laryngolog nam powiedziała, że jak będzie mial katar to go nie zoperują. Ze wtedy jak juz będzie nadchodził termin to antybiotyk. Powiedzialam mu, ze po antybiotyku mu katar nie przechodzi. Ale ten drugi laryngolog, z tego spzitala, co prywatnie u niego bylismy powiedzial, ze poki nie zrobią operacji to on katar będzie miał non stop i miał rację. I z katarem poszedł do zabiegu.

Evik, ja też się bałam najgorzej tego, czy się obudzi po zabiegu:baffled: Ile prywatnie kosztuje taki zabieg, jesli mozna zapytac??
 
Dobrze, że dzieciaki przy takich zabiegach dzielne i szybko dochodzące do siebie :tak:

Rita, my z gier mamy grzybobranie, w którym Mary uparła się, że musi zbierać tylko czerwone grzyby hehehe i Spaghetti - fajna gra, świetnie wykonana i ciekawa, ale trochę dużo rozkładania, a sama gra już tak długo nie trwa, więc udaje nam się skupić na może dwóch rozgrywkach.

Mam intensywny weekend - wczoraj padłam jak kawka w związku z tym.
Dziś obiadek u rodziców, a potem na urodziny do kolegi Marysi.

Miłej niedzieli!!!
 
Liluś jak dla mnie dużo - 2 000 zł (dali teściowie czym nas ogromnie zaskoczyli, bo do tej pory nic nigdy dzieciakom nie dawali). A narkoza była taka bez zwiotczenia mięśni, ponoć szybko się po niej do siebie dochodzi. I już po zabiegu nie było kroplówki, i tylko jednorazowa dawka antybiotyku. Ale najważniejsze, ze to tak krótko trwało. U nas państwowo w szpitalu to 2 doby. No i gdyby coś niepokojącego się działo to mogli nas zostawić na noc, ale to podobno bardzo rzadko się zdarza. Muszę przyznać, ze po raz pierwszy zetknęłam się z takim luksusem w szpitalu. Tak powinno być w każdym szpitalu.
 
Lila, Evik - ja pytałam w poznańskim Certusie i koszt to 1500 do 2200 w zalezności do tego kto ( czy dr czy prof) robi zabieg. Ale pobyt całą dobę. bede jeszcze pytała tego naszego laryngologa w których prywatnych klinikach on robi zabiegi i gdzie wg niego jest najlepiej. Co do ceny - mi tez się wydaje, ze to dośc drogo ale pół roku czekać nie mozemy więc pal licho kasę.

A tak w ogóle dziewczyny to bardzo Wam dziękuję- podniosłyście mnie na duchu.

Zawadko
- kurcze to Robert już dwie narkozy przyjął. Nas czeka teraz przy okazji migdałków u Wojtka i Julia tez będzie miała przy gastroskopii. Julinka ma mieć taką podawana przez wenfolon więc mam nadzieję, ze nie będzie takich sukutków ubocznych o jakich piszesz. A ten szmer u Roberta to wiedomo z czego wynika? Wojtek tez miał ze względu na niedomknięty otwór owalny ale teraz juz nic nie słychać. U Julii nigdy nic bie było (pytałam na każdej wizycie) a tu nagle jakieś szmery się pojawiły.ma nadzieję, że to tylko jakies pozostałości po chorobach ostatnich.

Moje chłopaki pojechały do kina a po południ idziemy na urodziny do 5 latka więc bedzie sporo wrażen dzisiaj :)
 
Rita- kurcze tez się skumulowało u WAs tych choróbsk przytulam i zdrówka życzę a Tobie siły. No niestety zaliczyliśmy 2 narkozy w ciągu roku bo mieliśmy wodniaki jąderek, przepukline itp itd. Szmer miał od urodzenia, co roku jeździliśmy na kontrol i na ostatniej wizycie u baaardzo dobrego kardiologa dzieciecego po zbadaniu wystawił diagnoże, ze szmer który jest nie jest związany z żadna choroba serca poprostu taki jego urok, nie mamy juz zaleconej żadnej kontroli.
Możliwe ze u Juli, tak jak piszesz, po chorobie utworzył sie ten szmerek. Będzie wszystko dobrze zobaczysz!:tak:
jak się chlopakom wyprawa do kina podobała?

easy - jak miną intensywny weekend? mocno zmęczona?
 
Kurcze, Kobiety, ale Wy macie przejścia za sobą :szok::-( Normalnie dzielne jesteście, że hej. Narkozy u dzieci sobie nie wyobrażam, pewnie dlatego, że ja już dwukrotnie odjeżdżałam z powodu zbyt dużego spadku ciśnienia przy operacjach.

Rito, macie przechlapane z tymi chorobami, ale jak to ma zmienić sytuację na plus, to chyba nie ma wyjścia. No i ja bym pewnie płaciła, wszystkim, którzy by brali :zawstydzona/y: żeby tylko godnie zajęli się moimi dziećmi. Albo szukała prywatnej kliniki, która zrobiłaby zabieg na NFZ. Co do szmerów, to podobno bywają "dobre szmery" i takich Wam życzę. Trzymaj się

Gier mamy trochę: planszową Kopciuszka i Lampę Alladyna, Zagadki Smoka Obiboka, Mini mózg elektronowy, W domu, Alfabet, Domino, Memory, Magic Pen Junior (to już raczej mało rozwijające), Wesołe drzewko (porażka totalna), no i hit ostatnich miesięcy: Stuku - puku.

No i to by było na tyle. "Mamo, pobawisz się ze mną" - moja nuda została dziś w domu, więc idę się pobawić. Może i mi dzień szybciej minie, bo dziś do wieczora jestem sama. Oczywiście, gdy już wszyscy w domu prawie zdrowi, to czuję, że mnie zbiera. I stres na maksa, żeby dzieci nie zaczęły od nowa.
 
reklama
Mondzi i to by było najlepsze rozwiązanie, żeby prywatna klinika miała podpisaną umowę z NFZ. Nasza miała, Hania była 260 w kolejce do zabiegu, czas oczekiwania ok 8-10 miesięcy. Ot, polskie realia. Czasami już niestety czekać nie można...

Po tygodniu względnego zdrowia Janek ma megakatar, gile po pas, nie jest w stanie jeść przez ten katar :-(. Hania też zakatarzona. To niby tylko katar, ale cholernie uciążliwy. Wykupiłam RIBOMUNYL, ale nawet nie mam jak podać, bo wg lekarza dziecko ma być zdrowe i 3 tyg po antybiotyku. U nas minęły 2 tyg od antybiotyku i zaczyna sie kolejna choroba. Kiedy ta wiosna przyjdzie i choróbska odpuszczą?!

Mondzi sporo macie tych gier. Co to stuku-puku???
 
Do góry