Witam!
Dziś mam więcej weny to napiszę
Rito jak to było u nas:-)
Hmm, z tymi terminami to u nas tez jest tak, że się człowiek zapisuje i czeka. Ale oni( ten prywatny lekarz i jego zona pielęgniarka z tego samego oddzialu) od razu zapytali kiedy chcemy ten zabieg, czy w następnym tygodniu będzie dobrze. Ja jak ju ż był mus zabiegu, chciałam jak najszybciej mieć to za sobą. Zebysmy mieli to za sobą wszyscy.
We wtorek rano stawilismy się w szpitalu, mógł jesć, ale dopiero po wykonaniu badań. PRzy pobieraniu krwi płakał. Potem fajnie się bawił, zwiedzalismy sobie szpital, co jakis czas zapłakał, bo chciałdo domu, cały czas myślał, że juz zaraz wyjdziemy( dziwne uczucie). OD godziny 21 nie mogł już jesc, ani pic. Na drugi dzień rano miał mieć zabieg jako pierwszy( i chwała im za to!). Zabiegi w naszym szpitalu zaczynają się od najmłodszych pacjentów, w ten dzień Miko był najmłodszy. Ok 8 rano dostał zastrzyk, płakał. Potem naklejalismy nalepki, zaczął mu się język trochę plątać, ruchy już inne. Zabrali go przytomnego, odprowadziam go pod salę operacyjną, gadałąm coś,ze super łozkiem jedzie sobie, on się cieszył, zamotany, ale jak go w drzwiach zabierali to się rozpłakał, a ja nie wiedziałam co z sobą zrobić. Podobnie jak Evik, te 50 minut było najgorsze. Opowiadałąm salowej o tym, jak nas uczyli ścielić łóżka w Liceum Medycznym, no po prostu głupoty takie, żeby czymś zająć mysli. W ciągu tych 3 dni w szpitalu( bo bylam cały czas z Mikim) schudłam 3 kilogramy, bo nic nie jadłam ze stresu;-) Jak go już wieźli do mnie z powrotem to słyszałam jak płacze, bo oni muszą wybudzić na operacyjnej, by sprawdzić czy wsio oki. PRzytuliłam, połozyłam się obok, bo dziecko po zabiegu bokiem musi leżeć, dostał korplówkę i zasnął. Cał czas spał, budził się na chwilę i spał, raz zwymiotował tą wydzieliną z krwią, ku mojej radosci, bo pozbyłsię tego z organizmu. Po paru godzinach już chciał się przejśc, ale byl slaby. Na moich rękach zwiedzilismy korytarz, zrobil siku, były odwiedzimy i juz noc. Trochę popłakiwał, bo chciał do domu. Na następny dzień juz był na nogach, wizyta, wsio oki i do domu. W domu juz jadł parówkę pokrojoną w drobnicę, zupę, serek. W szpitalu chciał pic tylko mleko, pil strasznie lapczywie b ozabiegu, najpier wodę( po 4 godzinach),a po 6 mleko. I tak jaon jadł w domu co mu wpadło w ręce tak i ja
Dwa razy dostałczopek przeciwbolowy, w szpitalu na noc i jak wyszlismy do domu. Zakupilam przy wyjsciu z polecenia lekarza. W domu poza tym jednym czopkiem, kiedy się trochę skrazyl na bol juz nigdy wiecej nie mowil, ze go boli. Dzieci bardzo szybko dochodzą do siebie. Inaczej niz dorosli. Tydzien czasu nie mogl jesc pikantnych i gorących potraw. Z 5 dni smarkal z krwią. Na kontroli po tygodniu juz bylo wszystko ladnie zagojone. A Miko ze szpitala pamięta windę:-) No i już po tygodniu jak wysmarkal co mial wysmarkac bylo czysciutko. W szpitalu bral jeszcze antybiotyk, balam się, że do zabiegu nie dojdzie, bo juz zaczynal pokasływać, od sciekającego kataru, ale się udało. Zresztapierwszy laryngolog nam powiedziała, że jak będzie mial katar to go nie zoperują. Ze wtedy jak juz będzie nadchodził termin to antybiotyk. Powiedzialam mu, ze po antybiotyku mu katar nie przechodzi. Ale ten drugi laryngolog, z tego spzitala, co prywatnie u niego bylismy powiedzial, ze poki nie zrobią operacji to on katar będzie miał non stop i miał rację. I z katarem poszedł do zabiegu.
Evik, ja też się bałam najgorzej tego, czy się obudzi po zabiegu
Ile prywatnie kosztuje taki zabieg, jesli mozna zapytac??