reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

CZERWCÓWKOLAND ;)

reklama
Napisze Wam kilka słów o sobie.

Mieszkam w Radomiu. Mam 31 lat. z wykształcenia jestem geografem. Nie pracuję, siedzę na urlopie wychowawczym i do pracy za szybko nie wrócę, bo w przyszłym roku najprawdopodobniej pojadę do UK do męża, który tam pracuje.

Czasami mam już dość siedzenia w domu i rozłąki z moim M , ale muszę być silna dla mojego syneczka. No to tak ogólnie o mnie. Reszta wyjdzie jak zacznę z Wami pisać.
 
Cześć sewa!!!

Wrzucę parę fotek z ostatniego weekendu, żebyście nie zapomniały jak wyglądamy ;-)


Dodam, że ten chłopiec w środku po tym jak Mary przewróciła się i siedziała na ławce rycząc nad swoim nieszczęściem podszedł do niej i powiedział: "kocham Ciebie, Marysiu" i dał jej siarczystego buziaka w skroń ... Szczęki nam opadły :-))

Uściski dla całego Wątku :tak:
 
Wow, no to sie cieszę :-):-):-):-):-):-) Dzielny mały Jaś, no i dzielna Mamusia.

Jutro zajrzę w oczekiwaniu na informację, że Maciuś jest w domku. No chyba, że jest już dzisiaj :-):-):-)

Sewa, witam Cię/Was.

I uciekam na serial. Jutro postaram się napisać co nieco o wczorajszej wizycie odnośnie szczepionek.
 
Evik ale wspaniałe wieści. fantastycznie, że udało Ci się utrzymac pokarm. Jas teraz będzie nabierał apetytu z dnia na dzień.

Easy- no ja się wcale nie dziwię, że ten chłopiec się w Marysi zakochał.:tak: Ale zdjęcia to Ci fajne wychodzą.

Mondzi - u nas reakcje na personel medyczny jak u Mag. Na sam widok mina w podkowę i przyklejony do mamy. Nic nie pomaga.:-(

Sewa - no witamy serdecznie. mam nadzieję, że trochę tu popiszesz. Rozstania z mężem nie zazdroszczę. Jak moj Filip na dniówkę idzie do pracy na 12h to juz za nim w domu tęsknię.
 
Dziewczyny. Zanim połapię się co u której z Was się dzieje to trochę pewnie zejdzie. Więc wybaczcie jak coś pomylę :tak:

eaSy foty świetne. Nie dziwię się, że chłopczyk zakochał się w Twojej córci. Ślicznotka, łamaczka męskich serc.

Rita78 mam w planach gościć u Was często :tak::-D co do rozłąki, tęsknoty, to beznadziejna spawa. Tak nie można długo żyć, dlatego mamy zamiar połączyć rodzinę jak najszybciej się da.

Evik cieszę się razem z Wami. Trzymam kciuki, aby było coraz lepiej.

Zmykam teraz bo wtorek to jedyny dzień kiedy zasiadam wieczorkiem przed telewizorem.

Dobrej nocy życzę.
 
w kwestii profilaktyki przeziębieniowej: nie podaję małej nic i nic też na razie nie wskazuje na to, żeby miało się to tej jesieni zmienić. jest za to jedna rzecz, której od pewnego czasu bardzo pilnuję: chodzi o najdrobniejszy nawet katar. jeśli tylko się pojawia - startuję z całą baterią magicznych specyfików (nasivin, euphorbium, ewentualnie mucofluid). przed wyjazdem na wakacje wymogłam na mojej alergolog opracowanie całego schematu postępowania w wypadku kataru i - odpukać - na razie działa on bez zarzutu.
może wydam się choćby trochę mniej obłąkana, jeśli wspomnę, że jedyny antybiotyk, jaki olka miała dotychczas aplikowany, przyplątał nam się z okazji zapalenia ucha. a zapalenie wzięło się z banalnego kataru.

nenyah, nie bardzo wiem, co ci podpowiedzieć w kwestii sikania. mogę sobie tylko wyobrazić, jak trudno zachować zimna krew i konsekwencję przy takiej ósmej czy dziewiątej wpadce. mogę cię tylko pocieszyć, że na szczęście to naprawdę bardzo mało prawdopodobne, żeby nati tego w ogóle nie załapał.:-D;-) wszystko jest jedynie kwestią czasu.
dołączam do pytania frotki: kiedy się pojawisz w wawie?

mag, to niesamowite, olka też ostatnio jest kotem. gorzej, że ja mam być "starym kocurem". w sumie byłoby to nawet całkiem zabawne, gdyby nie to leniwe pomrukiwanie zmysłowym altem, którego domaga się nie-u-stan-nie "mały kotek"... cóż, bywa to trochę kłopotliwe w miejscach publicznych.
 
Eviku - :-):tak::-):tak::-):tak::-)
Mad - he he :-D Kot jest cudownym stworzeniem ;-) nawet stary kocur :-p szczególnie zmysłowo pomrukujący. Ja zdaje się jestem w tym dziwnym związku o dziwo nadal sobą. Mój kot "jest pracowity, ostrożny, ma dobry wzrok i nie ukłuje się w palec jak Martynka" - to były dziś argumenty przemawiające za tym, bym pozwoliła temu Burasowi nawlekać grzybowe plasterki na prawdziwą IGŁĘ! Pozwoliłam i naprawdę było na co popatrzeć ;-)
Wiolinko/Frotko - i ja poczułam zew lasu - dzisiaj całe 40 min poświęciłam grzybobraniu - jakieś chłopy przymierzające się do rozrycia mostu na mojej trasie, powiedziały, że przejadę ale tylko w jedną stronę. Tak krótkiej sesji nie pamiętam ale przyznam, że opłaciło się.
Easy - ja tam się młodemu nie dziwię :tak::-D
Nenyah - wszystkie zębole Mai wychodziły bez jakichkolwiek ciekawostek - nawet nie zaczerwieniały specjalnie dziąseł ale w przypadku ostatniej piątki spotkałam się z czymś podobnym jak opisujesz i też już miałam zamiar ruszyć z tym do dentystki ale w międzyczasie to cuś zniknęło bez śladu, ząb się przebił. Mam nadzieję, że w buźce Natiego wsio ok. Co do nocnikowych porażek - nie zazdroszczę :-(wręcz współczuję...
Coletta - jak Twoje sprawy zdrowotne, wrzesień się kończy...??? pozdrówki!
Sewa - powitać!
acha
Mongea - foty strzelam minoltą Z2 i miło mi, że podoba Ci się zdjątko z podpisu Mai. Trza Ci jednak wiedzieć, że foty, które strzeliła nam wtedy Mondzi są jeszcze ładniejsze na cześć i chwałę fotografa i modeli :D
 
Witamy ...po latach...
Przede wszystkim moc zdrowia i sił przesyłamy małemu, dzielnemu Jasiowi i Evik, cały czas myślimy o Was i wierzymy w szybką i znaczną poprawę!!!

Gratulacje dla "najświeższych" Mamuś (jeszcze nie miałam okazji)!!!
Mongea, dziewczynki urodzone 3 sierpnia to fajne babki :-), sama urodziłam się tego dnia, ale całą, okrągłą liczbę lat temu ;-)
Mamusiom, do których bociek doleciał również gratulujemy!

Nie dam rady nadrobić zaległości z kilku miesięcy... więc choć napiszę, że żyjemy... Przeglądając ostatnie strony zauważyłam, że Megan pytała o nas.
Dziękujemy bardzo wszystkim za troskę!:tak:
U nas wciąż to samo, walka, bitwy, wojna z grzybem i toksynami. Jesteśmy pod stałą opieką naszego pana doktora "od grzybów". Niestety nie mogę napisać, że jest znaczna poprawa. Raz jest lepiej, raz gorzej, częste załamania, kumulacje toksyn, rewolucje... Na szczęście wymioty i biegunki u Skrzata są teraz sporadyczne. Za to okazało się, że Nadia ma koszmarną anemię i straszne niedobory składników mineralnych. Żelaza ma tak mizerną ilość, że nasz lekarz widząc wyniki badań od razu wysyłał nas na biopsję jelita. Niestety z uwagi na to że nasz pan doktor jest z innego miasta nie możemy tego badania wykonać ot tak, zaraz! Jest problem, gdyż tutaj nikt nie chce nam zlecić tego badania :wściekła/y:
Nadia niestety nie przybrała nic od marca, urosła zaledwie 1,5 cm i nadal jest Skrzatem... Zarówno nasz doktor jak i nasza pediatra są zgodni co do diagnozy - zespół złego wchłaniania wywołany przez candidę, jednak aby potwierdzić ją w 100% potrzebna jest właśnie biopsja jelita. Co z tego, kiedy gastroenterolog twierdzi, że to alergia... i nie widzi potrzeby tego badania. Ze względu na ogromne niedobory u Nadii zostaliśmy skierowani do poradni hematologicznej i teraz czekamy sobie cierpliwie już drugi miesiąc na wizytę. Mam nadzieję, że nie okaże się po badaniach, że Nadia ma zerowy poziom żelaza i innych :szok: Jeśli chodzi o dietę nadal ścisła. Każde spożycie jakiegokolwiek cukru (prostego, złożonego) w jakiejkolwiek postaci kończy się bólem brzucha i wzdęciami ( u nas obu). Nadia otrzymuje owoce w niewielkiej ilości, jednak czuje się po nich niezbyt komfortowo, soki niestety wywołują rewolucje. Chwała temu, kto wynalazł Ksylitol! Na szczęście Córcia ułatwia mi bardzo zadanie i nie zje czego nie może a tego co może nie więcej niż Mama pozwala (np. podejdzie do krzaczka malin i zje jedną malinkę mówiąc, że "drugą zje potem , jak będzie głodna" i odchodzi). Wprowadzamy powoli żółtko choć reakcje są niejasne. Powoli, powoli do przodu.
Jeśli chodzi o leczenie, włączyliśmy u Skrzata miesiąc temu bardzo silny lek odtruwający i niestety reakcje organizmu przez 2 tyg. były koszmarne. Jakby mi w dziecko diabeł wstąpił, była nie do okiełznania, nieustanny bunt, płacz, ryk... stan skóry się pogorszył. Teraz jest już lepiej, ale boję się wprowadzić drugą dawkę, bo może być to samo... Ja również za miesiąc zmienię leki na dużo silniejsze więc już teraz drżę... Cały czas przyjmujemy różne preparaty garściami dosłownie. Z przyjmowaniem tabletek, kapsułek różnych płynów (wszystkie okropne!) Nadia nie ma żadnych problemów, wielkie kapsuły łyka bez popijania wodą (chwała Jej za to, bo kolejna walka już nie na moje siły)! Dzięki naszym kolorowym tabletkom i kapsułkom Nadia bezbłędnie rozróżnia kolory. Do tego Skrzat rozgadał się strasznie, zaczyna gadać kiedy tylko otworzy jedno oko, kończy zasypiając na noc. Wyobraźnię ma bujną, uwielbia śpiewać i wymyślać piosenki. np. piosenka o Pszczółce Mai ma już kilka wersji?! Z nocnika korzystamy tylko kiedy chcemy kupkę. Siku nadal w większości ląduje w pieluszce. Nie potrafi zrozumieć że i tą potrzebę należy sygnalizować. Kiedyś zapewne załapie... tylko kiedy??
To tak w ogromnie rozwlekłym skrócie ;-)
Zauważyłam, że na tapecie temat szczepionek i odporności. My w trakcie leczenia nie możemy otrzymywać żadnych środków farmakologicznych zaburzających system odpornościowy (np. straszne bóle głowy muszę przeleżeć). Pytałam lekarza o szczepionki, mamy podać Nadii tylko te z kalendarza szczepień.
Odporność - Nadia wbrew grzybom, toksynom i wszelkim niedoborom ma super odporność (odpukać!! nie wiem skąd, lekarz też sie dziwi!). Jeszcze nigdy w swoim krótkim acz intensywnym życiu nie była chora, ba, nawet nie była przeziębiona! Raz tylko miała katar. Nasz doktor walcząc z grzybem mocno zwraca uwagę na podnoszenie odporności, dlatego Nadia pije tran (w płynie; smakuje jej bardzo:szok:) i bierze całą tą stertę witamin i minerałów. Oczywiście nieustannie bierzemy probiotyki + prebiotyki w dużych ilościach.

Zapomniałabym, bardzo dziękuję za wszystkie zdjęcia, które przychodzą na moją skrzynkę. Wszystkie cudowne!!! Proszę o więcej!!!
Ach, Sewa, witaj!!!
No i... i... już nie wiem co i czy pisać..?! Lepiej skończę, bo jeszcze mi się post na jednej stronie nie zmieści:szok:!!!
Dobrej nocy!
 
reklama
Dzień doberek.

My od kilku dni walczymy z wirusem, który powoduje biegunkę. I już miałam nadzieję, że wszysko wróciło do normy, bo noc przeszła spokojnie bez ekscesów, a tu masz ....... już dwa razy kupka była :-:)-:)-(

Oj nie dobrze :no:

Naya u mnie z lekami nie jest kolorowo. Co prawda Jędrek bardzo się cieszy jak ja mu je przygotowuję, ale jak ma je wypić to już jest buzia w podkowę. Najczęściej pomaga przekupstwo, może nie jest to pedagogiczne podejście, ale jak pomaga i lek ląduje w buzi to ja tak robię i już :confused:

Nenyah córka mojej koleżanki też miała takiego krwiaczka na dziąśle. Byli u stomatologa i nic nie robili lekarz kazała czekać. Ząbek się przebił i wszystko wróciło do normy. U Was też pewnie będzie ok. Trzymam kciuki.

Co do szczepionek. Ja nie szczepię dodatkowymi. Jedyne na co się zdecydowałam to kiedyś HIB. Tyle się niedobrych rzeczy o tych wszystkich szczepieniach naczytałam, że odpuszczam. Moja lekarz też nie jest za tym, aby dziecko szczepić przeciwko wszystkiemu, gdyż nie jest to obojętne dla organizmu. Jakoś jej ufam.
 
Do góry