Dziękuję Wam za wszelkie przemyślenia związane z pantofelkami, kiwi i przygotowaniem do ciąży :-)
Mam chwilę czasu, bo Tymi śpi, ale co z tego, jak mam myśli tak rozbiegane, że w ogóle nie wiem, co się dzieje. Na dodatek śpiewa mi się: "a ja tam wolę moją Olę"... Pozwólcie, że sobie odreaguję, bo na razie do żadnych sensownych wypowiedzi nie jestem zdolna
Mam za sobą dobrze przeprowadzone zajęcia i takie zadowolenie "władzy", że aż mi głupio. Taka była wzruszona i taka szczęśliwa, że jakby nie to, że mam koszmarne sny i jednak spory lęk przed takimi wystąpieniami, to bym ją częściej zapraszała, żeby taka uśmiechnięta była. A ja byłam "Dźwiękusiem" w pelerynce z nutkami... Cofam się chyba w rozwoju...
Wczoraj byłam z Tymciem u pani doktor, takiej na którą czekałam od dawna, bo miała wrócić po wychowawczym... No i jestem lekko rozczarowana - czy ja za wiele nie wymagam...? Tymek ma często czerwone policzki... Alergia! Nasilona być może po odstawieniu od piersi, bo układ pokarmowy przestał być chroniony. Mam dawać Bebilon Pepti 2, może być z kaszkami, w butelce
Więc mówię, że zważywszy na Tymciowy brzuszek, to chyba kaszki nie są najlepszym pomysłem, bo przecież kaloryczne. Zgodziła się... Słowo "butelka" zamieniła szybko na "kubeczek". Jakoś nie mam przekonania, co do tego, że powinnam na tym etapie dać Tymkowi flachę z kaszką, jako że Synek mój jest już całkiem dużym chłopcem.
Pokazuję jej Tombuta (no wzięłam go ze sobą), może być... No to pytam o takie buty typowo usztywniane (czyli np. te Daniele), też mogą być... A pantolfe z wkładkami - też są dobre...
(jak mają atest) NO więc wszystko jest dobre... Pytam w takim razie, jakie kapcie ma jej syn, a ta mówi, że takie zwykłe, ale z atestem... No i lepsze są wiązane, ale jej synek ma na rzepy... No to się wkurzyłam i poszłam do sklepu z butami i kupiłam Tymciowi pantofelki Befado, no bo skoro wszystkie są dobre, to po co przepłacać
Dobrze by było, żeby zupy zaczął jeść... Taaaa... Głupia nie jestem i zdaję sobie z tego sprawę... Tylko jak? Mam mu na siłę wlewać? Łatwo powiedzieć, że powinien...
Mówię, że siusiaka nikt nigdy nie sprawdzał... Niemożliwe... Kuknęła, kto jest lekarzem zdeklarowanym i powiedziała, że przy bilansie dwulatka na pewno ktoś sprawdzi, bo wtedy się bada całe dziecko.
A na koniec weszła pani sprzątająca i uprzejmie przypomniała pani doktor, że ma jeszcze 8 pacjentów na chorych dzieciach
Więc sobie poszłam...
I co? I wypełnię do niej deklarację, bo wybór mam niewielki. A najbardziej dobijające jest to, że moja starsza pani doktor, do której chodziliśmy najczęściej, przyjmuje w te same dni, co ta nowa i już mnie do tamtej pewnie nie będą chcieli zarejestrować.
Postaram się być na bieżąco, bo ten tydzień powinien być już w miarę spokojny. Przepraszam, że tak o sobie, ale strasznie jakaś nabuzowana jestem.