Cola u nas było identycznie z jedzeniem jak u Aletki. Najpierw jedzenie rączkami(wtedy chrupki), potem trzymanie sztućca gdy mama karmiła, a potem mieszanie samemu w jedzeniu i próby naśladowania.
Teraz jest tak, że Szymek buntuje się gdy chcę go karmić i woli jeść sam.
Co z tego, że czasem zamiast nakłuwać kawałki na widelec chwyta je rączką i pakuje do buzi, czy jedząc zupę z łyżki wszystko ucieka, ważne, że próbuje.
Acha i do naszych herbat też się podłącza pijąc z kubka, ale jak sam pije to ze swojego kubeczka z dziobkiem.
Nie poddawaj się tylko dawaj Karolince możliwość się wykazać, no i uzbrój się w cierpliwość bo ja nie raz mam co sprzątać. ;-)
Myślę, że to tylko kwestia czasu i zapomniesz o karmieniu.
Mondzi to jest ta szafa o której mi już dawno mówiłaś? Jasna cholera to oni Wam tego do tej pory nie zrobili?
Nie znam się na prawach konsumenta, ale postraszyć firmę zawsze można tylko trzeba wiedzieć jak. A źródła już masz do poczytania.
Agast super, że Hania zdrowa! Wreszcie, że tak powiem.
Zgodnie z teorią MagW Szymek chciałby rodzeństwo w wieku 5 miesięcy, a nawet wcześniej ;-) ale mamuśka jakoś musiała się otrząsnąć z porodowych przeżyć i trochę jej to zajeło.
Mamy za sobą debiut ciastolinowy, ale nie robiłam zdjęć bo byłam zbyt zaabsorbowana Szymkowymi działaniami.
Zaczeło się mało zachęcająco bo Szymek z obrzydzeniem dotknął kawałek ciastoliny, skrzywił się i zajął się ciastolinowymi akcesoriami, a mamuśka w tym czasie wykrawała foremkami kształty, odbijała pieczątki, prasowała, wałkowała i wyciskała ze strzykawki.
W końcu Szymka zainteresowały kształty z żółtej ciastoliny wyglądające jak makaron spaghetti, tak go zainteresowały, że kawałki powędrowały do buzi w celu konsumpcji. Oczywiście zostały z buziaka wyjęta, a mamuśka dziękowała Bogu, że jest nietoksyczna.
Ale w końcu zainteresował się praską z której wychodziły gofry, potem jajka sadzone, dziubał ją patyczkiem, a potem urywał kawałeczki i wrzucał do pojemniczka, więc jestem zadowolona i liczę na to, że za następnym podejściem będzie jeszcze lepiej.
Mondzi jeszcze chciałam Ci napisać, że na mojej ciastolinie jest napisane żeby trzymać w lodówce bo to przedłuża jej trwałość. To tak jakbyś nie wiedziała, a nuż ta informacja Ci się przyda jak ta o wodzie.
Nic kochane, Tomek dzisiaj wcześnie wrócił, więc do niego idę.
Jutro nas nie będzie bo jedziemy na wieś, więc proszę się o mnie nie martwić. ;-)
Do niedzieli!
Teraz jest tak, że Szymek buntuje się gdy chcę go karmić i woli jeść sam.
Co z tego, że czasem zamiast nakłuwać kawałki na widelec chwyta je rączką i pakuje do buzi, czy jedząc zupę z łyżki wszystko ucieka, ważne, że próbuje.
Acha i do naszych herbat też się podłącza pijąc z kubka, ale jak sam pije to ze swojego kubeczka z dziobkiem.
Nie poddawaj się tylko dawaj Karolince możliwość się wykazać, no i uzbrój się w cierpliwość bo ja nie raz mam co sprzątać. ;-)
Myślę, że to tylko kwestia czasu i zapomniesz o karmieniu.
Mondzi to jest ta szafa o której mi już dawno mówiłaś? Jasna cholera to oni Wam tego do tej pory nie zrobili?
Nie znam się na prawach konsumenta, ale postraszyć firmę zawsze można tylko trzeba wiedzieć jak. A źródła już masz do poczytania.
Agast super, że Hania zdrowa! Wreszcie, że tak powiem.
Zgodnie z teorią MagW Szymek chciałby rodzeństwo w wieku 5 miesięcy, a nawet wcześniej ;-) ale mamuśka jakoś musiała się otrząsnąć z porodowych przeżyć i trochę jej to zajeło.
Mamy za sobą debiut ciastolinowy, ale nie robiłam zdjęć bo byłam zbyt zaabsorbowana Szymkowymi działaniami.
Zaczeło się mało zachęcająco bo Szymek z obrzydzeniem dotknął kawałek ciastoliny, skrzywił się i zajął się ciastolinowymi akcesoriami, a mamuśka w tym czasie wykrawała foremkami kształty, odbijała pieczątki, prasowała, wałkowała i wyciskała ze strzykawki.
W końcu Szymka zainteresowały kształty z żółtej ciastoliny wyglądające jak makaron spaghetti, tak go zainteresowały, że kawałki powędrowały do buzi w celu konsumpcji. Oczywiście zostały z buziaka wyjęta, a mamuśka dziękowała Bogu, że jest nietoksyczna.
Ale w końcu zainteresował się praską z której wychodziły gofry, potem jajka sadzone, dziubał ją patyczkiem, a potem urywał kawałeczki i wrzucał do pojemniczka, więc jestem zadowolona i liczę na to, że za następnym podejściem będzie jeszcze lepiej.
Mondzi jeszcze chciałam Ci napisać, że na mojej ciastolinie jest napisane żeby trzymać w lodówce bo to przedłuża jej trwałość. To tak jakbyś nie wiedziała, a nuż ta informacja Ci się przyda jak ta o wodzie.
Nic kochane, Tomek dzisiaj wcześnie wrócił, więc do niego idę.
Jutro nas nie będzie bo jedziemy na wieś, więc proszę się o mnie nie martwić. ;-)
Do niedzieli!