witam poniedziałkowo
weekendos udany ;-) jak miał być nie udany, skoro pogoda była udana
w sobotę praktycznie cały dzień spędzony z synową
spotkałyśmy się przed zakupami, więc zakupy robiliśmy wspólnie, później zrobiliśmy jedynie przerwę na drzemkę i obiad ;-) popołudnie sobotnie aż do wieczora także wspólne :-) dzieciaki sobie biegały i szalały, a matki napalały się na czerwcowy wyjazd ;-) Lauruś biegała za Antonkiem i wołała do mamy: mamuś, ale ja jestem szczęśliwa
;-) wróciliśmy padnięci do domku (gościł u nas tata Laury), pytamy się Anta czy będzie grzecznie sam spał, a on odpowiedział: nie sam, Lamra
ot, miłość kwitnie ;-)
wczoraj byliśmy w ZG i ciężko było młodemu wytłumaczyć, że Laura z nami nie jedzie ;-)
mimo że Anto pieluchowy, na spacerze razem z Laurą sikał pod każdym drzewem ;-) po kilka kropelek, ale razem ;-) liczę, że wyjazd czerwcowy to będzie ten moment
będzie podglądać Laurę ;-) na razie Laura podgląda Antonka twierdząc, że Anto jest odważny bo ma pisiorka
a dziś już żłobek :-) ale ma coś katar i kaszel
osłuchany wczoraj przez teściową, nic mu w płucach i oskrzelach nie gra
kaszle, bo mu coś spływa
no ciekawa jestem czy dotrwamy do końca tygodnia
na zamkniętym wkleiłam kilka fotek Antonka z weekendu i nie tylko ;-)
a za miesiąc będę nad morzem
nie marzę o wakacyjnej pogodzie, może być tak jak w sobotę - słoneczko i w miarę ciepło, byle nie padało ;-) bo nam dzieciaki chatę rozniosą