E
efilo
Gość
JEST!! :-) Oto przepis wg którego co roku robię pierniczki. Znalazłam go dawno temu w necie i bardzo spodobał mi sie sposob jego przedstawienia
Jak co roku przed świętami nadchodzi czas wielkich przygotowań. Domowe porządki, zakupy oraz ... przygotowanie pierwszej potrawy uwielbianej przez całą rodzinę, pierniczków choinkowych. Smak przedświątecznej atmosfery rozpoczyna się właśnie od nich, gdyż zanim zostaną powieszone na choince, bądź zjedzone przez dzieci i dorosłych, muszą jeszcze dojrzeć parę tygodni. Zaraz po upieczeniu są twarde i chrupiące, przypominają kruche ciasteczka, lecz wyróżnia je wspaniały zapach miodu i korzennych przypraw. Całość jest bardzo pieczołowicie przygotowywana. Pierwszego popołudnia zająłem się przyrządzeniem tego co pierniczkom nadaje niepowtarzalny smak i aromat. Wybrałem do tego duży garnek około 2-3 litrowy i w nim bez przerwy mieszając, stopiłem na ogniu pół kilograma cukru przyrządzając bursztynowo złocisty karmel. Następnie dodałem pół litra miodu. Wybrałem miód lipowy, ma wspaniały, łagodny smak. Mieszając szybko całość, aby cukier nie zakrzepł, dodałem półtorej kostki margaryny. Wszystko to wykonuję na słabym ogniu. Do tego brakuje jeszcze przypraw korzennych. Ja daję całą paczuszkę cynamonu, prawie całą startą gałkę muszkatołową oraz łyżeczkę mielonych goździków. Dla wyostrzenia smaku dodaję jeszcze troszkę imbiru - ćwierć łyżeczki, parę ziarenek ziela angielskiego i pieprzu. Całą tę słodkość podgrzewam jeszcze chwilkę z przyprawami i studzę mieszając jeszcze przez chwilę, żeby nie zbrylił mi się cukier. I tak mam już pierwszy dzień przygotowań za sobą.
Drugiego dnia należy przygotować ciasto. Do glinianej makutry przekładam wczorajszy produkt i ucieram kilka minut, sprawdzając czy nie ma już żadnych grudek. Te które zostaną, można wybrać i zjeść, są pyszne, ale bardzo słodkie, tylko dla łasuchów. Utartą masę łączę z półtora kilogramem mąki, dwoma żółtkami, sześcioma łyżkami wody i czteroma łyżeczkami sody oczyszczonej. Nie dodaję kakao, ponieważ lubię jak mają swój naturalny jasnobrązowy kolor. Teraz troszkę gniotę te składniki w makutrze pałką do ucierania, gdyż ucierać byłoby już ciężko. Jak masa wyrobi się na nierówne ciasto, przekładam wszystko na stolnicę i ręcznie ugniatam aż ciasto będzie gładkie i twarde ta, żeby dało się je rozwałkować. Ten dzień też już uważam za skończony. Za pieczenie najlepiej jest się wziąć w dzień wolny od pracy, bo jest z tym cała zabawa. Pierniczki pieką się szybko, około 10-15 minut, ale sporo pracy jest z wymyślaniem dla nich kształtów. Ciasto należy rozwałkować na grubość pół centymetra i wycinać foremkami rozmaite wzory. Ja miałem w swoim posiadaniu metalowe foremki: księżyc, gwiazdkę, serduszko. ptaszka, karo i pik, ale najfajniejsze są ręcznie wycinane. Czubkiem ostrego noża wycinałem choinki, kotki, jabłuszka, gruszki, gwiazdę betlejemska w kształcie komety i wiele innych śmiesznych figur. Piekarnik rozgrzałem do 180 stopni Celsjusza i wkładałem blaszkę z pierniczkami na około 15 minut. Po czym wycinałem następne kształty i tak przez cały dzień. Chyba w całym bloku roznosił się ten zapach, bo w domu nawet na drugi i trzeci dzień jeszcze wspaniale pachniało "pierniczkami choinkowymi". Nie powiedziałem o najważniejszym: przed upieczeniem, w pierniczkach należy wykonać dziurki do zawieszenia ich na choince, ponieważ potem będą się nam łamać i kruszyć. Najlepiej powbijać w nie króciutkie patyczki np. wykałaczki i piec z nimi, a zaraz po upieczeniu je wyciągnąć.
Jak co roku przed świętami nadchodzi czas wielkich przygotowań. Domowe porządki, zakupy oraz ... przygotowanie pierwszej potrawy uwielbianej przez całą rodzinę, pierniczków choinkowych. Smak przedświątecznej atmosfery rozpoczyna się właśnie od nich, gdyż zanim zostaną powieszone na choince, bądź zjedzone przez dzieci i dorosłych, muszą jeszcze dojrzeć parę tygodni. Zaraz po upieczeniu są twarde i chrupiące, przypominają kruche ciasteczka, lecz wyróżnia je wspaniały zapach miodu i korzennych przypraw. Całość jest bardzo pieczołowicie przygotowywana. Pierwszego popołudnia zająłem się przyrządzeniem tego co pierniczkom nadaje niepowtarzalny smak i aromat. Wybrałem do tego duży garnek około 2-3 litrowy i w nim bez przerwy mieszając, stopiłem na ogniu pół kilograma cukru przyrządzając bursztynowo złocisty karmel. Następnie dodałem pół litra miodu. Wybrałem miód lipowy, ma wspaniały, łagodny smak. Mieszając szybko całość, aby cukier nie zakrzepł, dodałem półtorej kostki margaryny. Wszystko to wykonuję na słabym ogniu. Do tego brakuje jeszcze przypraw korzennych. Ja daję całą paczuszkę cynamonu, prawie całą startą gałkę muszkatołową oraz łyżeczkę mielonych goździków. Dla wyostrzenia smaku dodaję jeszcze troszkę imbiru - ćwierć łyżeczki, parę ziarenek ziela angielskiego i pieprzu. Całą tę słodkość podgrzewam jeszcze chwilkę z przyprawami i studzę mieszając jeszcze przez chwilę, żeby nie zbrylił mi się cukier. I tak mam już pierwszy dzień przygotowań za sobą.
Drugiego dnia należy przygotować ciasto. Do glinianej makutry przekładam wczorajszy produkt i ucieram kilka minut, sprawdzając czy nie ma już żadnych grudek. Te które zostaną, można wybrać i zjeść, są pyszne, ale bardzo słodkie, tylko dla łasuchów. Utartą masę łączę z półtora kilogramem mąki, dwoma żółtkami, sześcioma łyżkami wody i czteroma łyżeczkami sody oczyszczonej. Nie dodaję kakao, ponieważ lubię jak mają swój naturalny jasnobrązowy kolor. Teraz troszkę gniotę te składniki w makutrze pałką do ucierania, gdyż ucierać byłoby już ciężko. Jak masa wyrobi się na nierówne ciasto, przekładam wszystko na stolnicę i ręcznie ugniatam aż ciasto będzie gładkie i twarde ta, żeby dało się je rozwałkować. Ten dzień też już uważam za skończony. Za pieczenie najlepiej jest się wziąć w dzień wolny od pracy, bo jest z tym cała zabawa. Pierniczki pieką się szybko, około 10-15 minut, ale sporo pracy jest z wymyślaniem dla nich kształtów. Ciasto należy rozwałkować na grubość pół centymetra i wycinać foremkami rozmaite wzory. Ja miałem w swoim posiadaniu metalowe foremki: księżyc, gwiazdkę, serduszko. ptaszka, karo i pik, ale najfajniejsze są ręcznie wycinane. Czubkiem ostrego noża wycinałem choinki, kotki, jabłuszka, gruszki, gwiazdę betlejemska w kształcie komety i wiele innych śmiesznych figur. Piekarnik rozgrzałem do 180 stopni Celsjusza i wkładałem blaszkę z pierniczkami na około 15 minut. Po czym wycinałem następne kształty i tak przez cały dzień. Chyba w całym bloku roznosił się ten zapach, bo w domu nawet na drugi i trzeci dzień jeszcze wspaniale pachniało "pierniczkami choinkowymi". Nie powiedziałem o najważniejszym: przed upieczeniem, w pierniczkach należy wykonać dziurki do zawieszenia ich na choince, ponieważ potem będą się nam łamać i kruszyć. Najlepiej powbijać w nie króciutkie patyczki np. wykałaczki i piec z nimi, a zaraz po upieczeniu je wyciągnąć.