Elmaluszek-ja tez mysle ze dobrze zrobilas, po co sie meczyc z niekompetentnymi ludzmi. Alusia miala raz pobierana krew chyba na roczek albo rok i 3 miesiace, nie pamietam skleroza. W kazdym razie przymocowali ja w takim kaftanie usztywniajacym raczke, co prawda wygladalo to strasznie a mala sie darla ale lekarz zalatwil sprawe bardzo sprawnie, pielegniarka pomagala trzymac niunie. To badanie bylo wlasnie na anemie i poziom olowiu. Trzymam kciuki za Murmelke.
Esia-matka wariatka, hehe. Ja mam podobnie-z Alusia idzie czasem zwariowac, poprostu zdarza jej sie czesto miec dzien "wampirka" jak to okresla moj malz. Ale jak idzie do przedszkola to tak pusto sie robi... Przynajmniej Malgonia ma mamusie full time.
Dzagud-ja tez bym sie nie martwila Madzia, to jest dziewczyna z charakterkiem, na pewno da sobie rade w zlobku.
A ja mam dalej beczke z moich gosci, z jedzeniem koszmar ale sie wycwanilam. Po tym jak zrobilismy halibuta z grilla, swiezutki, pachnacy, mmm do tego szparagi i ryz, a moj szwagier powiedzial-"ja nie bede tego jesc", prosto w oczy bez krempacji to stwierdzilam ze musze sie do nich dostosowac. Malz sie wsciekl. Jak sie go spytalam co chce to uslyszalam "cos normalnego". Jak sie dowiedzialam normalne jedzenie to: kielbasa, schabowy, pizza peperoni, rosol. i to wszystko...normalnie rewelka, teraz wiem dlaczego bywa przymulony jak jego dieta jest tak strasznie urozmaicona
No nic ja z tym nie bede walczyc tylko pojde na latwizne. Dzis na obiad kuchnia serwuje schabowego :-)
A poza tym wieczorem znikam-mamy dzis rocznice z mezem, wraca wieczorem i jedziemy do ponoc najlepszej japonskiej knajpki w downtownie, mmm, uwilebiam sushi, bedzie git. Babcia sie zajmie malutka-tzn. mam nadzieje ze bedzie juz spala wiec nie powinno byc problemow.
Buziaczki dla wszystkich.