reklama
kachasek
matka-wariatka :)
- Dołączył(a)
- 19 Styczeń 2007
- Postów
- 4 379
Dorotko kuruj się i życzę, żebyś jutro wstała zdrowiutka
mnie na szczęście nic nie łapie (mam lekki katar, ale w zasadzie mam go często), tylko znów mnie stawy bolą (najgorzej nadgarstki i łokcie, chwilami kolana, ale to raczej przez pogodę)
mnie na szczęście nic nie łapie (mam lekki katar, ale w zasadzie mam go często), tylko znów mnie stawy bolą (najgorzej nadgarstki i łokcie, chwilami kolana, ale to raczej przez pogodę)
anni
Fanka BB :)
Ojoj Dorotko uwazaj na siebie i zawin sie porzadnie pod pierzynka ;-)
Co do Blanes to sie ciesze, ze wszystko SUPER no i czekamy na jej pelllnnnaaa relacje ;-)
Ja tez dzis mialam jakis dziwny dzionek...nic nie zrobilam a czuje sie jakbym maraton przebiegla.... no nic moze jutro bedzie lepiej.
Aaaa apropos dobrych cioc - ja od mojej dostalam paczke niespodzianke dzis i normalnie jak sie ciesze - nakupila mi kupe ciuszkow dla malej. Sa slodkie!
Normalnie z godzine je ukladalam tak sie cieszylamm... a i takie malutkie skarpeteczki tez dostalam dla niej, ale fajowe jak dla lalki hehhe
Co do Blanes to sie ciesze, ze wszystko SUPER no i czekamy na jej pelllnnnaaa relacje ;-)
Ja tez dzis mialam jakis dziwny dzionek...nic nie zrobilam a czuje sie jakbym maraton przebiegla.... no nic moze jutro bedzie lepiej.
Aaaa apropos dobrych cioc - ja od mojej dostalam paczke niespodzianke dzis i normalnie jak sie ciesze - nakupila mi kupe ciuszkow dla malej. Sa slodkie!
Normalnie z godzine je ukladalam tak sie cieszylamm... a i takie malutkie skarpeteczki tez dostalam dla niej, ale fajowe jak dla lalki hehhe
kachasek
matka-wariatka :)
- Dołączył(a)
- 19 Styczeń 2007
- Postów
- 4 379
Sorga staram się, ale to nie takie proste, a te stawy to jest najgorsze zwłaszcza jak nic nie robię tak to staram się o nich nie myśleć
anni wcale ci się nie dziwię ja czekam na pakę od mamy (cały czas jest u brata, bo nie mam jak po nią jechać - po pakę, nie po mamę) w zasadzie z tego, co wiem same rzeczy dla maleństwa (ciuszki, pościel, poszewki, butelki):-)
anni wcale ci się nie dziwię ja czekam na pakę od mamy (cały czas jest u brata, bo nie mam jak po nią jechać - po pakę, nie po mamę) w zasadzie z tego, co wiem same rzeczy dla maleństwa (ciuszki, pościel, poszewki, butelki):-)
Dorotka trzymaj się i jakby co leć do szpitala. Nie wolno takich rzeczy lekceważyć!!!
Dzięki Dziewczyny za dobre słowo. Postaram się w tym tygodniu polecieć do Astera i załatwić przeniesienie internetu z mieszkania Babci do nas. Można to na szczęście zrobić, ale trzeba osobiście, a mnie się ostatnio tak nieeee chceeeee. No ale wtedy przynajmniej będę podłączona nawet jak wyląduję na zwolnieniu.
A co do mojej ostatniej dolegliwości, to powiem Wam, że przynajmniej jest jeden plus. Otóż w ramach wyboru szpitala, wiem że za żadne skarby nie pójdę do tego, który mam 15 minut na piechotę od domu. Tam właśnie pojechałam w nocy, bo stwierdziłam, że nie będę się po nocy pałętać po mieście. No i szczerze mówiąc, warunki - przynajmniej na izbie przyjęć nie są zachęcające. W czasie KTG przez jakieś 15 minut musiałam sobie sama trzymać ten przyrząd na brzuchu, mocno dociskając, żeby maluszek nie uciekł. Ręce mi już drętwiały!!! No kurcze, 5 lat temu jak rodziłam Weronikę, w szpitalu wcale nie lepiej wyposazonym, KTG było tak przytwierdzane do brzucha, że można było się nawet zdrzemnąc i o żadnym samodzielnym trzymaniu nie było mowy! Mało tego, w pewnym momencie w czasie badania Młode mi się wywinęło i nie było słychać bicia serca - Pani pielęgniarka była w pokoju obok, ale nie przyszła. Ja sama majdrowałam przyrządem, wreszcie odnalazłam serducho, a pielęgniarka przyszła po paru minutach i mówi "no i co? znalazła? ciekawa byłam czy da sobie Pani sama radę i czy umie odnaleźć serce". Osłabłam!!!
Dzięki Dziewczyny za dobre słowo. Postaram się w tym tygodniu polecieć do Astera i załatwić przeniesienie internetu z mieszkania Babci do nas. Można to na szczęście zrobić, ale trzeba osobiście, a mnie się ostatnio tak nieeee chceeeee. No ale wtedy przynajmniej będę podłączona nawet jak wyląduję na zwolnieniu.
A co do mojej ostatniej dolegliwości, to powiem Wam, że przynajmniej jest jeden plus. Otóż w ramach wyboru szpitala, wiem że za żadne skarby nie pójdę do tego, który mam 15 minut na piechotę od domu. Tam właśnie pojechałam w nocy, bo stwierdziłam, że nie będę się po nocy pałętać po mieście. No i szczerze mówiąc, warunki - przynajmniej na izbie przyjęć nie są zachęcające. W czasie KTG przez jakieś 15 minut musiałam sobie sama trzymać ten przyrząd na brzuchu, mocno dociskając, żeby maluszek nie uciekł. Ręce mi już drętwiały!!! No kurcze, 5 lat temu jak rodziłam Weronikę, w szpitalu wcale nie lepiej wyposazonym, KTG było tak przytwierdzane do brzucha, że można było się nawet zdrzemnąc i o żadnym samodzielnym trzymaniu nie było mowy! Mało tego, w pewnym momencie w czasie badania Młode mi się wywinęło i nie było słychać bicia serca - Pani pielęgniarka była w pokoju obok, ale nie przyszła. Ja sama majdrowałam przyrządem, wreszcie odnalazłam serducho, a pielęgniarka przyszła po paru minutach i mówi "no i co? znalazła? ciekawa byłam czy da sobie Pani sama radę i czy umie odnaleźć serce". Osłabłam!!!
No tak, Szopka, Ty też Wawka . Teraz byłam w Bródnowskim, a Weronikę rodziłam w Instytucie Matki i Dziecka na Kasprzaka. Teraz wybieram się na Solec. Siostrzenica męża rodziła niecałe 2 lata temu i była zachwycona zarówno opieką jak i sprzętem i estetyką. Niestety ani o Bródnowskim ani o Kasprzaka nie da się tego powiedzieć. No chyba że coś się zmieniło w ciągu ostatnich 5 lat, ale z tego co czytałam to wcale niekoniecznie.
reklama
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 88
- Wyświetleń
- 39 tys
Podziel się: