Wiesz co Olla, Ty to anioł jesteś, bo ja bym nie strzymała...A z tymi włosami to bym pierdzielnęła takim śmiechem, że wtedy dopiero by się obraziła. Przecież to tak głupie że aż śmieszne... I kończę temat.
A co do odchudzania, no kurka nie chce mi się.Chodzi o to, że raz jeden w życiu byłam na takiej diecie z prawdziwego zdarzenia, pod opieką lekarza itd. Schudłam wtedy 18 kg w pół roku i faktycznie było super! Teraz podejrzewam że schudnięcie o połowę spowodowałoby zwis na brzuchu, bo przecież skóra już nie taka. Ale do rzeczy. Wtedy schudłam, bo... wszystkie dania mi szykowała moja Babcia. Ja przychodziłam na gotowe - było już po "normalnym" obiedzie, więc nie musiałam się patrzeć jak żrą schabowego, a jednocześnie danie dla mnie było gotowe, więc nie musiałam nic pogryzać z głodu w czasie gotowania. I tylko dlatego się udało. Fakt - najgorsze było pierwsze 1,5 tygodnia, potem już poleciało. A teraz, jak pomyślę że co innego mam gotować dla siebie, a co innego dla rodziny, i jeszcze wąchać to co oni jedzą a sama jeść "trociny", to jakoś tak mi się nie bardzo chce. No i niestety, aktywność fizyczna u mnie kuleje. Zawsze byłam leń i nie lubiłam sportu (wstyd jak beret normalnie, ale przyznam się, bo co mi zostało;-)). No i wychodzi ze mnie taki sam numerek jak z Twojej przyjaciółki... he, he, wiecznie nieszczęśliwa. Najlepiej jakby ktoś za mnie schudł.
A co do odchudzania, no kurka nie chce mi się.Chodzi o to, że raz jeden w życiu byłam na takiej diecie z prawdziwego zdarzenia, pod opieką lekarza itd. Schudłam wtedy 18 kg w pół roku i faktycznie było super! Teraz podejrzewam że schudnięcie o połowę spowodowałoby zwis na brzuchu, bo przecież skóra już nie taka. Ale do rzeczy. Wtedy schudłam, bo... wszystkie dania mi szykowała moja Babcia. Ja przychodziłam na gotowe - było już po "normalnym" obiedzie, więc nie musiałam się patrzeć jak żrą schabowego, a jednocześnie danie dla mnie było gotowe, więc nie musiałam nic pogryzać z głodu w czasie gotowania. I tylko dlatego się udało. Fakt - najgorsze było pierwsze 1,5 tygodnia, potem już poleciało. A teraz, jak pomyślę że co innego mam gotować dla siebie, a co innego dla rodziny, i jeszcze wąchać to co oni jedzą a sama jeść "trociny", to jakoś tak mi się nie bardzo chce. No i niestety, aktywność fizyczna u mnie kuleje. Zawsze byłam leń i nie lubiłam sportu (wstyd jak beret normalnie, ale przyznam się, bo co mi zostało;-)). No i wychodzi ze mnie taki sam numerek jak z Twojej przyjaciółki... he, he, wiecznie nieszczęśliwa. Najlepiej jakby ktoś za mnie schudł.